W ostatnich latach w Polsce wprowadzono wiele zmian „uszczelniających” system podatkowy. Częściowo były one konsekwencją zmian na poziomie ponadnarodowym, tj. na poziomie OECD lub UE, częściowo zaś były to nasze własne, „krajowe” pomysły.
Duża część tych „krajowych” zmian dotyczyła zwłaszcza rynku nieruchomości i była dość restrykcyjna, bo wprowadziła m.in. bardzo istotne ograniczenia w amortyzacji.
Równolegle do „uszczelniania” systemu wprowadzono też sporo regulacji dotyczących różnorodnych ulg podatkowych mających promować określone działalności lub pozwalać na bezpodatkową reinwestycję zysków. Co jednak istotne, rynek nieruchomości został z wielu z nich „wyłączony”, np. przez brak zwolnienia przy sprzedaży udziałów przez polską spółkę holdingową.
Nie chodzi zresztą tylko o restrykcyjność zmian, ale również o ich dużą częstotliwość. Przejawem tego są m.in. coroczne nowelizacje CIT, brak okresów przejściowych, uchwalanie znaczących zmian pod koniec roku i wprowadzanie ich od początku następnego czy niejasność regulacji powodująca olbrzymie trudności w ich stosowaniu.
Przy czym nie tylko zmiany przepisów spędzają sen z powiek przedsiębiorcom. Często zmienia się również praktyka organów podatkowych i nasila się profiskalne podejście w ramach kontroli podatkowych, zwłaszcza urzędów celno-skarbowych.