Waldemar Gontarski: Bank zawinił, rząd powiesili

Między bajki można włożyć możliwość przyjęcia ustawy frankowej ze sprawiedliwym kursem wymiany walut. Węgry poszły tą drogą i TSUE to zablokował.

Publikacja: 21.02.2023 06:12

Waldemar Gontarski: Bank zawinił, rząd powiesili

Foto: AdobeStock

„Jeśli więc w najbliższych miesiącach przez polski sektor bankowy przewali się niszczycielska fala spowodowana kredytami frankowymi, nastąpi to nie z powodu niezaakceptowania przez TSUE dość karykaturalnego pomysłu wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału. Jedynym tego powodem będzie niezdolność polskich władz do wprowadzenia prawidłowego systemowego rozwiązania problemu, czyli wydania zgodnej z wymogami unijnej dyrektywy konsumenckiej ustawy przywracającej równowagę między stronami umów zawierających problematyczne klauzule kursowe” – pisze prof. D. Adamski („Frankowe prawo Katza”, „Rz” z 17 lutego br.), dodając: „Potwierdzeniem niech będzie fakt, że służące temu przepisy węgierskie z roku 2014 nigdy nie były kwestionowane przez TSU mimo prób podejmowanych przez niektórych kredytobiorców”. I dalej: „Dotychczas, zamiast wydać krótką ustawę rozwiązującą problem kredytów frankowych kosztem zaledwie kilku miliardów złotych, polskie władze zajęte były drenowaniem na różne sposoby sektora bankowego – od podatku bankowego po wakacje kredytowe”.

Czytaj więcej

Dariusz Adamski: Frankowe prawo Katza

Pozwy węgierskich frankowiczów

Jeśli ustawy nie było w momencie powstawania problemu frankowego (2008 r.), to teraz prawodawca nie może blokować sądowej kontroli umownych klauzul ryzyka walutowego zawartego w sprawiedliwym kursie wymiany walut ustanowionym ustawą – tak wynika z szeregu wyroków TSUE dotyczących węgierskich ustaw frankowych. Gdyby sprawa była prosta, skończyłoby się na jednym wyroku luksemburskim w sprawie węgierskiej. Jednak pozwy węgierskich frankowiczów ciągle trafiają do tamtejszych sądów, o czym dowiadujemy się chociażby z kolejnych pytań kierowanych przez te sądy do TSUE.

Ponadto TSUE w wyroku z 14 marca 2019 r., Dunai, C 118/17 (pkt 22) informuje, iż ustawodawca węgierski nie przyjął jakiejś cudownej krótkiej ustawy frankowej, tylko „w 2014 r. uchwalił szereg ustaw dotyczących umów kredytu wyrażonych w walucie obcej” – informuje nas.

Czytaj więcej

Mariusz Korpalski: Klientom Getin Banku może pomóc wyrok wydany w sprawie Egenberger

Żonglowanie kursami

Ustawodawca węgierski retroaktywnie wyeliminował z umów spready walutowe (żonglowanie przez banki we wzorcach umów kursem kupna i sprzedaży) i to co do zasady nie zostało zakwestionowane przez Trybunał, o ile taki zabieg umożliwia przywrócenie sytuacji prawnej i faktycznej, w jakiej znajdowałby się frankowicz w przypadku braku istnienia tego nieuczciwego warunku (sentencja, pkt 1 tiret pierwsze wyroku w sprawie Dunai).

Ustawowe wyrzucenie spreadów umożliwiło przeprowadzenie przewalutowania kredytów (działanie retroaktywne), ale po kursie urzędowym (powiedzmy: „sprawiedliwym”) z daty późniejszej niż data uruchomienia kredytu, chociaż nie była to bieżąca data spłacania rat, co zostało zakwestionowane przez TS (sentencja pkt 1 tiret drugie; dotyczy wszelkich klauzul ryzyka walutowego, także tkwiących w kursie urzędowym).

Bez korzyści dla banku

Według „sprawiedliwego” kursu urzędowego ma następować spłata bieżących rat – działanie na przyszłość, chociaż w odniesieniu do stanów powstałych przed wejściem w życie ustawy, ale później kontynuowanych (m.in. pkt 36–38 wspomnianego wyroku), czyli retrospekcja, której TS nie zakwestionował, jeśli spełnia określony warunek. Warunkiem sine qua non (retrospekcja warunkowa) jest to, że zastosowanie środków przewidzianych przez przepisy krajowe pozwala na przywrócenie sytuacji konsumenta, jaka istniałaby w braku nieuczciwego postanowienia umownego zawierającego klauzulę przeliczeniową. Sprawdzenie tego należy do sądu opierającego się w szczególności na prawie frankowicza do zwrotu korzyści uzyskanych przez bank na podstawie tej nieuczciwej klauzuli (m.in. pkt 43, 44, 45, 49, 56). Niszczycielska fala frankowa nadal będzie więc napierać na banki.

Wyrok TS w sprawie Dunai jest zniuansowany, a w polskiej urzędowej wersji językowej w niektórych fragmentach jest wręcz niezrozumiały, ale wersją autentyczną jest jedynie wersja węgierska.

Reasumując: jeśli w momencie powstawania problemów frankowych (jesień 2008 r.) nie było krótkiej ustawy blokującej bankom drogę do naruszenia prawa Unii Europejskiej, to dzisiaj kredytodawcom czerpiącym korzyści ze swojego bezprawia można pomóc w walce z niszczycielską falą spowodowaną kredytami frankowymi – w trosce przede wszystkim o zdeponowane w nich pieniądze – poprzez ich nacjonalizację.

Autor jest profesorem i adwokatem, w latach 2019–2020 był pełnomocnikiem RP przed TSUE. W sporach frankowych reprezentuje kredytobiorców.

„Jeśli więc w najbliższych miesiącach przez polski sektor bankowy przewali się niszczycielska fala spowodowana kredytami frankowymi, nastąpi to nie z powodu niezaakceptowania przez TSUE dość karykaturalnego pomysłu wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału. Jedynym tego powodem będzie niezdolność polskich władz do wprowadzenia prawidłowego systemowego rozwiązania problemu, czyli wydania zgodnej z wymogami unijnej dyrektywy konsumenckiej ustawy przywracającej równowagę między stronami umów zawierających problematyczne klauzule kursowe” – pisze prof. D. Adamski („Frankowe prawo Katza”, „Rz” z 17 lutego br.), dodając: „Potwierdzeniem niech będzie fakt, że służące temu przepisy węgierskie z roku 2014 nigdy nie były kwestionowane przez TSU mimo prób podejmowanych przez niektórych kredytobiorców”. I dalej: „Dotychczas, zamiast wydać krótką ustawę rozwiązującą problem kredytów frankowych kosztem zaledwie kilku miliardów złotych, polskie władze zajęte były drenowaniem na różne sposoby sektora bankowego – od podatku bankowego po wakacje kredytowe”.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem