Podatnicy i księgowi już mogą powiedzieć „sprawdzam”, jeśli chodzi o to, co zaaplikował im Polski Ład. Rozpoczął się czas rozliczeń podatkowych za okres reformy podatkowej autorstwa PiS. Zarówno prace nad tymi nowymi przepisami, jak i ich ostateczny kształt oraz sposób wprowadzania zaprzeczały zasadzie, że system podatkowy ma być prosty i przewidywalny.

Zresztą od początku, kiedy jestem podatnikiem, nie wiem, co to ma w praktyce oznaczać. Przekonuję się natomiast, niezależnie od ekip rządzących, że płacenie podatków w naszym kraju do łatwych nie należy. Do tego jeszcze okazuje się, że obciążenia nieustannie rosną, a nie maleją.

Fakt, że przy okazji Polskiego Ładu stawki podatkowe obniżono, podwyższono progi i kwotę wolną. Ale co z tego ostatecznie wyjdzie? Inflacja i wysokie koszty energii oraz stopy procentowe wymusiły podwyżki cen za usługi i towary. A to w przypadku wielu przedsiębiorców spowodowało wzrost ich dochodów, ale tylko na papierze. Natomiast mogło spowodować, że przekroczyli próg podatkowy i będą musieli zapłacić wyższy podatek. Nie oznacza to, że ich biznes rozkwitł. Bo co z tego, że obniżone stawki podatkowe świetnie się prezentują na rządowych konferencjach, gdy jednocześnie znacząco podniesiono stawkę składki na ubezpieczenie zdrowotne w zależności od dochodu i bardzo ograniczono możliwość jej odliczenia przez prowadzących działalność. Wzrost płac wywołany inflacją powoduje, że rosną też składki ZUS.

Nie są to jedyne powody do niepokoju. Opozycja przygotowuje się do wyborczego starcia z PiS i głośno zapowiada, co zmieni, jakie posunięcia rządu cofnie, czego to nie naprawi. Wymiar sprawiedliwości do zmiany, stosunki z Unią Europejską do poprawy, sytuacja w służbie zdrowia i edukacji wymaga uzdrowienia itd. A co z Polskim Ładem? To według opozycji PiS wyszło? Nic tu nie trzeba zmienić, poprawić? Jakoś postulaty w tej sprawie nie przebijają się do debaty pt. „Co po rządach PiS”.

Czytaj więcej

Fiskus wypełnił 24 mln e-PIT. Będą spore niespodzianki