Fiskus stawia zarzuty podatnikom często tylko po to, aby mógł skontrolować rozliczenia podatkowe. Jest na to aż pięć lat, ale urzędnicy nie wyrabiają się w tym czasie i aby nie doszło do przedawnienia możliwości zweryfikowania rozliczeń, sięgają po przepisy karnoskarbowe. Dzieje się tak, pomimo że sądy administracyjne uznają takie instrumentalne stosowanie przepisów za niewłaściwe.
Wszczęcie takiej procedury powoduje, że przedsiębiorca, który nie wie do końca, czego w ogóle chce od niego fiskus, zamiast myśleć o rozwoju czy też o walce o przetrwanie, traci czas na kombinowanie, co właściwie zrobił nie tak. Nie wie, czy i jak planować swoją przyszłość, do tego spór ze skarbówką to też dodatkowe koszty wydane na pomoc prawną.
Czytaj więcej
Fiskus wciąż traktuje prawo karne skarbowe instrumentalnie. Coraz chętniej stawia zarzuty i oskarża.
Takie postępowanie urzędów skarbowych, by na wszelki wypadek trzymać przedsiębiorcę w niepewności, w żaden sposób nie pasuje do kreowanej przez obecne władze opowieści, że robi ona wiele dla rozwoju biznesu. Nie dość, że rząd zaaplikował polskim przedsiębiorcom chaos związany z wprowadzaniem tzw. Polskiego Ładu, to dodatkowo toleruje złą praktykę urzędów skarbowych, której w żaden sposób nie można nazwać przyjazną dla prowadzących działalność gospodarczą.
Warto zrewidować to postępowanie, szczególnie w czasach, kiedy to na barkach biznesu w tak dużym stopniu ciąży walka z kryzysem czy problemy z wysoką inflacją i niepewną przeszłością w gospodarce. Polski biznes to nie jest chłopiec do bicia, który może przyjmować uderzenia z każdej strony, bo zdaniem rządzących jest w stanie wytrzymać wiele. Władza powinna zdać sobie sprawę, że polscy przedsiębiorcy też głosują w wyborach i przykręcanie im nieustannie śruby może negatywnie zaprocentować przy urnach wyborczych.