Ministerstwo Sprawiedliwości chce zakazać orzekającym w nich sędziom dodatkowej pracy zarobkowej, a także obniżyć wiek, do którego sędziowie mogą orzekać, do 65 lat. Czy to zemsta za jednoznaczne opowiedzenie się po stronie Trybunału Konstytucyjnego w sporze z rządem, czy też zmiany mogą mieć swoje racjonalne uzasadnienie?
Nie jest tajemnicą, że wielu sędziów Sądu Najwyższego wykłada też na wyższych uczelniach (często nawet kilku) czy w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, i to zajmuje im sporą część aktywności zawodowej, a nieocenieni w orzekaniu stają się sędziowscy asystenci. I taka sytuacja może mieć wpływ na sprawność orzekania. A argumenty, że sędzia się w ten sposób rozwija, są mało przekonujące, kiedy wykłada nie w jednej, ale na kilku uczelniach. A do sali sądowej wchodzi kilka razy w miesiącu. Nie wiadomo zatem, czy orzekanie traktują jako drugi zawód, a najpierw są profesorami, naukowcami, wykładowcami itd.