Pseudonimizacja to jeden z klasycznych sposobów zabezpieczenia danych osobowych. Takie dane zastępuje się inną informacją, np. kodem, a proces jest odwracalny, bo kod można odczytać przy pomocy czytnika. I o pseudonimizację właśnie oparty jest obecnie system identyfikacji pacjentów w szpitalach. Pacjentów zaopatruje się w znaki identyfikacyjne, które zwierają informacje pozwalające na ustalenie imienia, nazwiska oraz daty urodzenia. W efekcie osoba postronna na podstawie np. kodu kreskowego nie dowie się niczego, a pracownik szpitala łatwo zamieni go w imię, nazwisko czy inne informacje przy pomocy specjalnego czytnika.
Czytaj także:
Personel szpitali gubi się w RODO, konieczne szybkie zmiany
Być może...
Wprowadzenie pseudonimizacji uzasadniano w 2011 r. krótko: „[p]acjenci także będą zaopatrywani w znaki identyfikacyjne w sposób zapewniający ochronę ich danych osobowych [...].". Padło hasło „ochrona danych osobowych", ale tak naprawdę idzie o coś znacznie więcej: o ochronę prywatności, a czasem godności i intymności. Co więc może zaskakiwać, w opublikowanym niedawno projekcie ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta proponuje się odejście od pseudonimizacji – pacjenci mieliby być zaopatrywani w opaskę identyfikacyjną, na której umieszczałoby się ich imię oraz nazwisko, a także datę urodzenia.
Skąd takie zmiany? Nie wiemy, w uzasadnieniu nie napisano na ten temat nic. Nawet nie odwołano się do potrzeby ochrony danych osobowych. Wiemy za to, że z przestrzeganiem obowiązku stosowania pseudonimizacji przy oznaczaniu pacjentów różnie bywa. Jak wskazała NIK w raporcie o wynikach kontroli „Wdrożenie przez podmioty lecznicze regulacji dotyczących ochrony danych osobowych", na 24 skontrolowane szpitale wszystkie stosowały opaski, ale w 11 z nich obowiązek ten zrealizowano w sposób niewłaściwy: „opaski noszone przez pacjentów zawierały bowiem – poza numerem księgi głównej bądź kodem kreskowym – imię i nazwisko, a w niektórych przypadkach nr PESEL". Być może więc to, że przepis się nie przyjął w praktyce, stanowiło impuls dla propozycji wprowadzenia zmian – ale tego nie wiemy.