Zanim jednak takie dwie strony zechcą się spotkać na dłużej, musi się stać coś - może nie magicznego, czy chemicznego, jak to mówią – ale efektywnego. Tak, tak efektywnego. Taki oto nowy warunek powstania niejako wspólnego inwestora i to z różnych sektorów własnościowych kreuje ostatnia nowelizacja ustawy o partnerstwie publiczno-prawnym. Jak więc ma być teraz ? Poza tym, że jak zwykle lepiej, to sektor publiczny zanim zdecyduje się na wybór swojego partnera prywatnego, to musi co nieco posprawdzać. I tak przede wszystkim powinien dokonać oceny efektywności realizacji przedsięwzięcia. Generalnie chodzi o to, by sprawdzić, czy w praktyce budowa i późniejsza eksploatacja np. ośrodka kultury, placu zabaw, basenu miejskiego, ośrodka rekreacyjnego, boiska, budynku dworcowego wyjdzie taniej, lepiej i szybciej przy wykorzystaniu środków prywatnych w ramach partnerstwa, czy też powinna być finansowana tylko i wyłącznie ze środków publicznych. Celem więc nowego rozwiązania jest dokonanie analizy przedrealizacyjnej planowanej inwestycji, wybór optymalnego modelu postępowania, no i oczywiście kontrola pieniędzy publicznych. Analiza efektywności to nowe zadanie dla podmiotów z sektora publicznego. Nie ma ona charakteru obowiązkowego, czyli niedokonanie jej nie spotka się z karami finansowymi, czy dyscyplinarnymi. Jednak diabeł nie śpi, on czuwa. Tak więc inwestor dla własnego bezpiecznego samopoczucia powinien mieć dobre tzw. podkładki, czyli należy ocenę efektywności raczej przygotować. Warto więc, by inwestor publiczny, czyli np. samorząd precyzyjnie znał ryzyka finansowe i techniczne inwstycji, jej koszty, ewentualne opłaty, podział zadań budowlanych itp.
Więcej szczegółów w tekście radcy prawnego Rafała Cieślaka „Partnerstwo publiczne ma być mniej ryzykowne"