Nie trzeba regulować każdej sfery życia - Joanna Parafianowicz o aborcji

O zabijaniu godności

Aktualizacja: 12.08.2018 09:40 Publikacja: 11.08.2018 07:00

Nie trzeba regulować każdej sfery życia - Joanna Parafianowicz o aborcji

Foto: Adobe Stock

Rumunia, Bukareszt, lata 80., dwie studentki, a zarazem przyjaciółki dzielą pokój w akademiku oraz tajemnicę – niechcianą ciążę jednej z nich i przekonanie, że trzeba ją przerwać. Aborcja jest zakazana, dlatego nie może być mowy o legalnym zabiegu. Usunięcie płodu, poprzedzone wymuszonym współżyciem z obiema dziewczynami, traktowanym przez lekarza jako dodatek do wynagrodzenia, przeprowadzone jest w hotelowym pokoju za pomocą igły wprowadzonej do macicy bez znieczulenia i z zastrzeżeniem możliwości krwotoku.

„Cztery miesiące, trzy tygodnie i dwa dni" to film nagrodzony Złotą Palmą na Festiwalu w Cannes i wyreżyserowany przez Cristianu Mungiu. Jego fabuła mogła wydarzyć się wielokroć, nie tylko w Bukareszcie, niemal w każdym ustroju, w którym godność ludzka nie jest pierwszoplanowym dobrem.

Akcja filmu dzieje się w okresie obowiązywania w Rumunii dekretu nr 770, na mocy którego aborcja została całkowicie zakazana, a poddanie się zabiegowi, podobnie jak i wykonywanie go – zagrożone karą więzienia. Tym sposobem Nicolae Ceausescu zapisywał nową kartę w historii walki przeciwko dekadencji imperializmu i zmierzał do zwiększenia populacji kraju i jego potęgi. Możliwość przerwania ciąży miały wyłącznie kobiety, które urodziły już przynajmniej czworo dzieci lub skończyły 40 lat. Zakaz wprowadzono w państwie, w którym wobec braku edukacji seksualnej aborcja była traktowana jako środek antykoncepcyjny, a równocześnie z wprowadzeniem nowego prawa z aptek zniknęły prezerwatywy.

Czy zabiegi rumuńskiego ustawodawcy dały efekt? Tak, jeśli wziąć pod uwagę, że w rok po wprowadzeniu dekretu odnotowano rekordową liczbę urodzeń. Nie, jeśli zważyć, iż państwo nie było w stanie zapewnić nowym obywatelom ani żłobków, ani przedszkoli, ani szkół , później zaś także pracy. Nie z tej przyczyny, że podziemie aborcyjne rozkwitło z niespodziewaną mocą, a w ciągu 23 lat obowiązywania dekretu oficjalne statystyki odnotowały około 10 tys. jego ofiar.

Film nie jest krytyką komunizmu, ani obrazem o wyższości aborcji nad jej zakazem. To rzecz o zabijaniu. Nie płodu, lecz uczuć. To też opowieść o człowieczeństwie i konieczności życia mimo traum godzących w ludzką godność doświadczeń. Ale to też historia ludzi, których losy komplikują nie tylko ich błędy, ale i ustawodawca. Nader często przekonany, że każda sfera życia wymaga regulacji, a ludzkie potknięcie, niezależnie od okoliczności, wymierzenia surowej kary.

Czytaj też:

Aborcja: zapowiada się na przełomowy werdykt Trybunału Konstytucyjnego

O aborcji nie, o niewolnictwie tak

Kiedy zaczyna się człowiek

Film nie stawia prostych pytań i nie udziela jednoznacznych odpowiedzi. Chciałabym, aby tocząca się w Polsce społeczna dyskusja i debata parlamentarna nie były sprowadzane do przekonania, że przerwanie ciąży powinno być albo zawsze zakazane, albo niczym nieograniczone. Świat nie jest czarno-biały, podobnie jak ludzkie losy. Aborcja nie musi być ani morderstwem, ani zabiegiem higienicznym. W warunkach bezwzględnie egzekwowanego ustawowego zakazu może stać się nie kwestią moralności czy światopoglądu, lecz godności kobiety. Z tej przyczyny to ona powinna rozstrzygać, którą obrać drogę, świadoma, iż po kres swych dni będzie nosić brzemię decyzji. Jak pisał ks. Józef Tischner zapytany o jego zdanie o aborcji: jest ono takie jak zdanie kobiety, która przychodzi do spowiedzi.

Autorka jest adwokatem, prowadzi blog pokojadwokacki.pl

Rumunia, Bukareszt, lata 80., dwie studentki, a zarazem przyjaciółki dzielą pokój w akademiku oraz tajemnicę – niechcianą ciążę jednej z nich i przekonanie, że trzeba ją przerwać. Aborcja jest zakazana, dlatego nie może być mowy o legalnym zabiegu. Usunięcie płodu, poprzedzone wymuszonym współżyciem z obiema dziewczynami, traktowanym przez lekarza jako dodatek do wynagrodzenia, przeprowadzone jest w hotelowym pokoju za pomocą igły wprowadzonej do macicy bez znieczulenia i z zastrzeżeniem możliwości krwotoku.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Krzywizna banana nie przeszkodziła integracji europejskiej
Opinie Prawne
Paweł Litwiński: Prywatność musi zacząć być szanowana
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Składka zdrowotna, czyli paliwo wyborcze
Opinie Prawne
Wandzel: Czy po uchwale SN frankowicze mają szansę na mieszkania za darmo?
Opinie Prawne
Marek Isański: Wybory kopertowe, czyli „prawo” państwa kontra prawa obywatela
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO