Dyskusja o Karcie w sensie ekonomicznym jest wtórna. Nie Karta decyduje o sytuacji ekonomicznej w oświacie. Trudności ekonomiczne samorządów nie mogą być zrzucane na edukację i nauczycieli. To nie Karta kazała budować stadiony, zaciągać długi, niemądrze inwestować. Pożycza się cudze, ale oddaje własne.
Co psuje finanse na oświatę?
Podstawowym problemem związanym z finansami jest zły mechanizm naliczania środków na funkcjonowanie szkół. Trzeba tu pochwalić rząd i parlament, bo mimo malejącej liczby dzieci subwencja rośnie. Jej beneficjentem w dużej mierze jest jednak szkolnictwo niepubliczne. Nie jesteśmy mu przeciwni, ale algorytm podziału subwencji nadmiernie preferuje marginalny segment edukacji. Wielu burmistrzów żali się, że nie są w stanie zapanować nad rozwojem szkolnictwa niepublicznego, szczególnie osób dorosłych. Należy ograniczyć wypływ środków pieniężnych do szkół mających wirtualnych uczniów. Bo choć pieniądze na podwyżki dla nauczycieli powinny trafiać do szkół samorządowych, to trafiają w części do szkół niepublicznych.
Szkoły niepubliczne to także małe szkoły prowadzone przez stowarzyszenia rodziców, rozwoju wsi, organizacje katolickie.
Oprócz tych, które pani wymienia, często są to szkoły społeczne, odpłatne, pobierające czesne i one powstają jak grzyby po deszczu. A gmina nie ma prawa odmówić im wpisu do rejestru. Rosną przez to koszty jednostkowe w szkołach samorządowych, które stanowią trzon systemu oświaty.
Resort zamierza tylko zmienić charakter dodatku wiejskiego. Popiera pan takie działanie?
Jest to jeden z punktów w dyskusji z Ministerstwem Edukacji Narodowej i przedstawicielami samorządów.
Dodatek wiejski został wprowadzony w 1982 r., gdy brakowało nauczycieli, zwłaszcza na wsiach. Dziś dostają go też bogate wiejski gminy, np. Ustronie Morskie należące do dziesięciu najbogatszych samorządów. One mogą nawet kupić dom nauczycielowi, którego chcą zatrudnić. Być może należy ten dodatek połączyć z dochodem samorządu na jednego mieszkańca.
Ma się też zmienić sposób rozliczania samorządów z gwarantowania średnich.
Obowiązujące rozwiązanie jest autorskim pomysłem obecnej pani minister. Związek nigdy nie twierdził, że dodatek wyrównawczy należy wypłacać wszystkim nauczycielom w danej grupie awansu, jeśli nie osiągnęła ona ustawowych średnich. Powinien być traktowany jak nagroda, czyli dzielony między tych, którzy na to zasługują.
Kto nie powinien mieć do niego prawa?
Nauczyciele, którzy nie angażują się w pracę danej szkoły, traktują ją jako dodatkowe miejsce pracy lub płatnika ZUS, przebywają na długim zwolnieniu. I znowu wracamy do dyrektora szkoły.
Popiera pan urlop dla poratowania zdrowia dla trzydziestolatków?
Nigdy nie mówiliśmy, że o prawie do urlopu nie należy dyskutować. Udzielanie go już po siedmiu latach to rzeczywiście za wcześnie. Mówienie po takim czasie, że jest się wypalonym zawodowo, świadczy o tym, że dana osoba nie wiedziała, jaki zawód wybiera. Ale też nie może być tak, że nauczyciel zyska prawo do takiego urlopu po czterdziestu latach.
Co się panu nie podoba w Karcie?
Okładka. Ale także to, że nie obejmuje wszystkich nauczycieli. Dzieli ich na karcianych pracujących w placówkach publicznych i niekarcianych w niepublicznych. Nie ma powodu, aby nie podlegali jej wszyscy nauczyciele.
Osiągnięcie kompromisu z panem nie będzie łatwe.
To nieprawda. ZNP był i jest zwolennikiem rozmów i szukania porozumienia. Dawaliśmy temu wielokrotnie wyraz. Przeciwni jesteśmy natomiast decyzjom złym , nieprzemyślanym i szkodzącym systemowi edukacji, a tych w przeszłości nie brakowało.