Zawody prawnicze: Czego nie wolno pozostawić własnemu biegowi

Korzystający z usług prawniczych mają problem, jak odróżnić to, co dla nich dobre, od tego, co ryzykowne – zauważa adwokat

Publikacja: 25.05.2010 04:47

Zawody prawnicze: Czego nie wolno pozostawić własnemu biegowi

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Red

Przysłuchując się debatom nad przyszłością zawodów prawniczych, projektami zmian w przepisach, łatwo dojść do wniosku, że kluczowe problemy adwokatury sprowadzają się do dostępu do aplikacji albo do tego, czy będzie jedna, czy dwie korporacje. Wątpliwości wywołuje jeszcze parę rozwiązań regulujących odpowiedzialność dyscyplinarną. I to wszystko.

Uczestnikom dyskusji umykają natomiast kwestie zasadnicze wynikające z potrzeby stworzenia nowoczesnej regulacji rynku usług prawniczych. Pora dostrzec, jak archaiczny stał się model funkcjonowania zawodów prawniczych. Ukształtowany został w okresie II RP, utrwalony w okresie późnego PRL (co wówczas było znacznym sukcesem politycznym), ale sięga korzeniami dziewiętnastego wieku.

Od tego czasu przedmiot usług prawniczych się zmienił, stał się wielokrotnie bardziej skomplikowany. Wzrosła dysproporcja wiedzy między podmiotem, który korzysta z usługi, a podmiotem, który ją świadczy, zwłaszcza – paradoksalnie – w obszarach związanych z wąskimi specjalizacjami. Zmieniła się też nasza wiedza o regulacji rynku.

[wyimek]Najwyższa pora dostrzec, jak archaiczny stał się model funkcjonowania zawodów prawniczych[/wyimek]

Warto więc postawić pytania zasadniczej natury: jak regulować funkcjonowanie tego rynku? Czy wystarczy wyłącznie troska o dostęp do zawodu i ewentualnie korygowanie deliktów dyscyplinarnych? A może rynek ten potrzebuje regulatora, który będzie miał baczenie na jakość usług i bezpieczeństwo klienta?

[srodtytul]Jedyny taki rynek[/srodtytul]

W lecznictwie istnieje system różnego rodzaju standardów, które opisują sposób świadczenia usługi pacjentowi. W sektorze finansowym, w każdym państwie europejskim, regulator wydaje rekomendacje, mające zapewnić bezpieczeństwo tak klienta, jak i instytucji finansowych, pułapy rezerw, zobowiązań itd. Wkraczają one także w płaszczyznę relacji klientowskich, jakie usługi wolno świadczyć, a jakich nie; jaki powinien być zakres usług. Takie pozytywne narzędzia regulacji połączone też z instrumentami władczymi są charakterystyczne dla wielu innych wyspecjalizowanych rynków.

Na rynku usług prawniczych takich uregulowań w zasadzie brakuje.

Co prawda przepisy korporacyjne przewidują istnienie wizytatorów kontrolujących funkcjonowanie kancelarii adwokackich. Jednak prowadzenie takich wizytacji, gdy brakuje kryterium oceny, gdy jedynym wyznacznikiem jest dość ogólnikowy regulamin prowadzenia kancelarii, nie może przynieść spodziewanych efektów.

Wspomniany regulamin określa wiele kwestii, ale pozostawia zbyt wiele otwartych problemów. Poza tym jako akt o charakterze normatywnym jest uregulowaniem sztywnym i ewoluującym znacznie wolniej niż zmiany na rynku.

Tymczasem także bezpieczeństwo funkcjonowania kancelarii, zwłaszcza mniejszych, wymaga ustalenia pewnych standardów, dobrych praktyk czy rekomendacji. Nawet gdyby miały mieć charakter niewiążący. Widać to co krok.

[srodtytul]Niedopowiedzenia i nieporozumienia[/srodtytul]

Każdy adwokat wybiera i sam definiuje specjalizację swojej kancelarii. Nikt tego nie weryfikuje. Nie ma więc gwarancji, czy specjalizacje, które sobie kancelarie przypisują, są zgodne z rzeczywistością. Nie chodzi tu o wprowadzenie mechanizmu weryfikowania tych specjalizacji przez organy samorządu, ale określenia standardów w reklamie. W tej chwili mamy regulację negatywną, określającą, czego robić nie wolno, brakuje natomiast rekomendacji określających minimalne standardy informacji dla potencjalnych klientów (np. co oznacza podanie specjalizacji), zwłaszcza w obszarze usług detalicznych.

Dziś na przykład wiele skarg klientów wynika z niedopowiedzeń i nieporozumień co do zakresu zlecenia prowadzenia sprawy. Dzieje się tak, gdy klient przekonuje, że adwokat czegoś nie zrobił, a adwokat uważa, że wcale nie powinien tego zrobić w ramach tego zlecenia, które przyjął.

Oznacza to, że zawiódł sposób komunikowania się prawnika z klientem, albo – co gorsza – strony umówiły się w sposób, który nie pozwala precyzyjne odtworzyć przedmiotu umowy.

Część przepisów dotyczących tej materii można znaleźć w zbiorze zasad etyki, chociaż wcale nie dotyczą etyki zawodowej. To jednak nie wystarczy.

Może warto poszukiwać dobrych praktyk, oferując klientom i adwokatom działającego pod auspicjami samorządu mediatora.

[srodtytul]Ryzyko można ograniczyć[/srodtytul]

Tworzone przez korporacje regulaminy wykonywania zawodu są nie tylko zbyt ogólne. W stosunku do potrzeb dzisiejszego rynku uderza ich archaiczność i sztywność. To nie znaczy, że są niepotrzebne. Ale konieczne jest podjęcie przez władze samorządowe funkcji nowoczesnego regulatora rynku.

Chodzi na przykład o system rejestracji dokumentów, zarządzania terminami, o elektroniczne kalendarium. Dziś daremnie szukać ustaleń, co ma być istotą tego systemu, jakie powinien spełniać kryteria, by okazał się pomocny, a nie obarczał kancelarii dodatkowym ryzykiem. Mało tego, pewne standardy zaczynają narzucać rynkowi ubezpieczyciele.

Samorząd powinien niewątpliwie odpowiedzieć na te potrzeby własnymi rekomendacjami czy zbiorami dobrych praktyk. Nie ma znaczenia, że dzisiaj będą one miały niewiążący charakter. Stworzony w Kanadzie „Podręcznik cywilizowanego zachowania w sądzie” mimo jego prywatnego charakteru stał się standardem stosowanym nawet przez sędziów.

Warto wymienić też dalsze pożądane rekomendacje. Choćby dotyczące czytelności dokumentów, które dostaje klient.

Na pewno dotyczy to systemów informatycznych. Przed trudnymi wyborami stają dziś kancelarie, muszą same identyfikować ryzyko wiążące się ze stosowaniem tych narzędzi oraz ryzyko, jakie chcą przy ich pomocy rozwiązać. Mamy więc sytuację, w której poziom zarządzania ryzykiem jest zdecentralizowany i od przezorności każdego gracza na tym rynku zależy, czy swoim klientom oferuje wyższy czy niższy standard bezpieczeństwa.

Zwłaszcza młody uczestnik rynku, świeżo po egzaminie, po istotnie ograniczonej aplikacji, może mieć istotne problemy z właściwym zorganizowaniem swojego warsztatu pracy.

[srodtytul]Jakie ubezpieczenie[/srodtytul]

Dobrym przykładem jest potrzeba rekomendacji dotyczących poziomu ubezpieczenia dodatkowego od odpowiedzialności cywilnej w zależności od wartości portfela spraw.

Ubezpieczenie obowiązkowe na poziomie 60 000 EUR nie zamyka problemu. Nikt nie wie, czy ta kwota wystarczy, jak się ma do ryzyka wynikającego ze spraw prowadzonych przez poszczególne kancelarie.

Dylemat, kiedy warto wykupić ubezpieczenie dodatkowe i do jakiej wysokości, każdy rozstrzyga według własnej wiedzy. Tymczasem są to kwestie, które powinny wynikać z jednego ze standardów rynkowych.

[srodtytul]Intuicja nie wystarczy[/srodtytul]

Oczekiwane normy i rekomendacje muszą wynikać z tego, co się dzieje się na rynku. Wymagałyby więc bieżącej aktualizacji. Trudno jest bowiem dzisiaj przewidzieć, jakie będą potrzeby w przyszłości.

Mówimy przecież o rynku, który wkrótce ulegnie zwielokrotnieniu. Spowoduje to już wejście do zawodu obecnych aplikantów.

Już niedługo nie wystarczy tradycja, środowiskowe mechanizmy i opieranie się na intuicji.

Nie sposób przyjąć, że można zapewnić prawidłowe funkcjonowanie rynku tej wielkości przy wykorzystaniu wyłącznie dosyć skąpego arsenału środków dyscyplinujących, jakie do tej pory były stosowane.

Trzeba więc stworzyć system, który zminimalizowałby ryzyko płynące z tych nowych zjawisk dla klienta.

[srodtytul]Kancelaria przyszłości[/srodtytul]

W przyszłości z rekomendacji czy standardów samorządowego regulatora mogłoby wynikać np., że jeżeli mam portfel spraw czy transakcji o określonej wartości, to ubezpieczenie powinno odpowiadać jakiemuś procentowi od tej kwoty.

Standardy mogłyby określać minimalne wymagania dla systemów i infrastruktury informatycznej. Wiadomo, co się na nie powinno składać, jakiego typu oprzyrządowanie i rodzaje programów są wymagane, jakie powinny mieć właściwości, by nie generować nadmiernego ryzyka, jakie rodzaje plików są zalecane do komunikacji zewnętrznej itp.

Kolejny zestaw powinien dotyczyć relacji adwokata (radcy prawnego) z klientem, np. jak ma wyglądać pełnomocnictwo, co się powinno w nim znajdować. Zalecenia wskazują, co należy określić w umowie, co trzeba klientowi zakomunikować na piśmie i co od niego na piśmie uzyskać przed przyjęciem zlecenia. Wreszcie, jakie kwestie muszą być klientowi raportowane na piśmie, mejlem, listem czy telegramem.

Klarowny byłby sposób weryfikacji specjalizacji adwokackich. Wiadomo bowiem, czy adwokat może definiować swoją specjalizację przez płaszczyznę zainteresowań zawodowych, czy też dorobku, czy należy skorelować to z systemem doskonalenia zawodowego, który już funkcjonuje.

[srodtytul]Sens wizytacji[/srodtytul]

Przyjęcie takich rozwiązań pozwoli też na nadanie sensownego wymiaru wspomnianym wizytacjom kancelarii. Rzecz w tym, by nie służyły one celom negatywnym, represyjnym, lecz przede wszystkim pomagały (zwłaszcza początkującym młodym adeptom w prowadzeniu kancelarii). Jeżeli natomiast wizytatorzy w dalszym ciągu nie będą dysponowali odpowiednimi narzędziami, czyli miarą pozwalającą określać, czy praktyka jest prowadzona zgodnie z wzorcem, czy nie, ich funkcja będzie iluzoryczna, a zalecenia, wynikające z pewnej intuicji i uznaniowości, szybko zostaną skutecznie podważone.

Reasumując: W Polsce adwokatura (ale i zawód radcy prawnego) przypomina dziś dziewiętnastowieczne rzemiosło. Ma to pewien urok, tylko że po pierwsze rękodzieło jest drogie, po drugie zdarzają się błędne kierunki poszukiwań. Nie zawsze widać to natychmiast. W wypadku usług prawniczych klienci mają więc problem, jak odróżnić to, co dla nich dobre, od tego, co ryzykowne.

[ramka][b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2010/05/25/zawody-prawnicze-czego-nie-wolno-pozostawic-wlasnemu-biegowi/]Skomentuj ten artykuł[/link][/b][/ramka]

Przysłuchując się debatom nad przyszłością zawodów prawniczych, projektami zmian w przepisach, łatwo dojść do wniosku, że kluczowe problemy adwokatury sprowadzają się do dostępu do aplikacji albo do tego, czy będzie jedna, czy dwie korporacje. Wątpliwości wywołuje jeszcze parę rozwiązań regulujących odpowiedzialność dyscyplinarną. I to wszystko.

Uczestnikom dyskusji umykają natomiast kwestie zasadnicze wynikające z potrzeby stworzenia nowoczesnej regulacji rynku usług prawniczych. Pora dostrzec, jak archaiczny stał się model funkcjonowania zawodów prawniczych. Ukształtowany został w okresie II RP, utrwalony w okresie późnego PRL (co wówczas było znacznym sukcesem politycznym), ale sięga korzeniami dziewiętnastego wieku.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego