Nowe ramy „tajności” zapisano w [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=368716]ustawie z 5 sierpnia 2010 r. o ochronie informacji niejawnych (DzU nr 182, poz. 1228[/link]; dalej: ustawa). Krajowa polityka bezpieczeństwa informacyjnego uzyskała nowe ramy wzorowane na dokumencie paktu północnoatlantyckiego o sygnaturze C-M (2002) 49. Ze wszech miar słuszne jest tworzenie elastycznego narzędzia do zarządzania informacją niejawną, zamiast koncentrowania uwagi na budowaniu retrospektywnych standardów minimalnych, jak to było poprzednio.
[srodtytul]Co dobre[/srodtytul]
Bez żalu zapomnimy o tajemnicy państwowej i służbowej, witając nowe klauzule tajności, czyli „ściśle tajne”, „tajne”, „poufne” i „zastrzeżone”. Dobrym posunięciem jest próba generalnego opisywania informacji niejawnej, bez wystawiania się na porażkę przy próbie tworzenia enumeratywnego katalogu informacji chronionych. Podobnie jak łączenie informacji niejawnej jedynie z interesami publicznymi (informacjami powodującymi po ujawnieniu „wyjątkowo poważną”, „poważną” lub inną szkodę dla Rzeczypospolitej – art. 5 ustawy), a nie interesami obywateli, których prywatność chroniona jest przez inne typy dyskrecjonalności (bankową, skarbową, adwokacką, lekarską, statystyczną etc.).
Na aprobatę zasługuje wyraźne złagodzenie przesłanek dostępu do informacji o najniższej klauzuli tajności, czyli do informacji zastrzeżonych. Po wejściu w życie ustawy (2 stycznia 2011 r.) osoby dopuszczane do informacji niejawnych o klauzuli „zastrzeżone” nie będą musiały uzyskiwać „poświadczenia bezpieczeństwa”, lecz jedynie pisemne upoważnienie od kierownika jednostki organizacyjnej, jeśli mają już za sobą szkolenie w zakresie ochrony informacji niejawnych (art. 21 ust. 4 ustawy).
[srodtytul]Co nieprzemyślane[/srodtytul]