Rz: Czy w Polsce jest możliwy przyjazny dla obywateli system podatkowy?
Jerzy Bielawny, doradca podatkowy, wiceprezes Instytutu Studiów Podatkowych:
Podatków się nie kocha – podatki się płaci. Zawsze będą źródłem konfliktu między państwem a obywatelami. Można ten konflikt maksymalnie złagodzić, ale powinny być jasne reguły gry, którą prowadzi fiskus z podatnikami. Tymczasem nasz system jest tak zaniedbany, że z każdą nowelizacją robi się coraz gorszy. Podatnicy gubią się w gąszczu przepisów i trudno się dziwić, że nie lubią kontaktów z urzędami. Tym bardziej że często są to kontakty nieprzyjemne. Kilkanaście lat temu w Polsce było głośno o pewnym urzędzie skarbowym, z którego terenu – jak opowiadali miejscowi – uciekali nawet szewcy opodatkowani kartą podatkową. A i dzisiaj podejście administracji skarbowej pozostawia wiele do życzenia.
Wie pan, jaką niektórzy doradcy podają najlepszą metodę na optymalizację? Niepłacenie podatku i oczekiwanie, że urząd nigdy się o tym nie dowie. Czy to skuteczna metoda?
Przede wszystkim niezgodna z prawem i nieetyczna. Ale faktycznie może się okazać skuteczna. Przyczyny są dwie. Pierwsza to słaby mechanizm samokontroli w społeczeństwie. Zupełnie naturalne wydaje się, że część profesji nie wystawia rachunków za swoje usługi. Niestety, jest na to przyzwolenie społeczne. Druga przyczyna to niewielkie ryzyko kontroli przez fiskusa. Nie ukrywajmy, możliwości „przerobu" urzędów są coraz mniejsze, a kontrole sprawiają wrażenie przypadkowych. Monitorowania rozliczeń zaliczek na podatki dochodowe w trakcie roku (zwłaszcza przedsiębiorców) nie ułatwiła likwidacja miesięcznych i kwartalnych deklaracji. Podatnik ma mniej obowiązków, ale fiskus przez cały rok nie wie, co się dzieje w firmach. Nie jest też tajemnicą, że łatwiej rozmyć się w masie, dlatego przedsiębiorcy wybierają na działalność większe miasta, gdzie urzędy mają wiele firm do kontrolowania.