Potrzebne są dobre reguły proceduralne

Co łączy katastrofę wojskowego samolotu CASA ze sporem o wystawę w Parlamencie Europejskim poświęconą tragedii smoleńskiej – zastanawia się adwokat Tomasz Koncewicz

Publikacja: 27.05.2011 04:30

Potrzebne są dobre reguły proceduralne

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Red

Z darzenia te łączy wspólny mianownik: „proceduralna nieregularność". Nie chodzi tu jednak tylko o zjawisko normatywne (nieprzestrzeganie określonych z góry formalnych reguł postępowania przez państwo i instytucje), ale przede wszystkim o pewien sposób myślenia i stan „polskiego umysłu", dla którego emocje i impuls są zawsze na pierwszym miejscu, a każdy apel o przestrzeganie reguł postępowania ulega wypaczeniu i jest traktowany w sposób skrajny: albo jako anachronizm godzący w naszą kawaleryjską duszę, albo jako nakaz bezdusznego stosowania procedury.

Dzisiejsze myślenie o prawie (i przez organy państwowe, i jednostki), także w kategoriach procedur, stanowi więc przede wszystkim wyzwanie w sferze mentalności.

Samoistny instrument

Stałe rozprzestrzenianie się regulacji prawnej oznacza wzrost oczekiwań ze strony jednostek, że ich roszczenia oparte na wzrastającym i ewoluującym systemie prawnym zostaną rozpatrzone i rozstrzygnięte w uczciwy, transparentny, zrozumiały i spójny sposób przez właściwy sąd. Aby jednak w pełni zrozumieć obowiązujące prawo i z nim się utożsamiać, musimy przestać myśleć w kategoriach procedur jako jedynie dopełnień praw podmiotowych.

Procedura emancypuje się i przestaje być tylko narzędziem realizacji prawa materialnego, a w coraz większym stopniu staje się samoistnym i autonomicznym wobec prawa materialnego instrumentem podejmowania decyzji (proces tworzenia prawa) i rozstrzygania sporów (proces stosowania prawa).

Procedura jest niezależną siłą legitymizującą roszczenie władzy do wiążącego ingerowania w sferę indywidualną jednostek. Myśląc proceduralnie, przyjmujemy perspektywę procedury, która poprzedza wydanie orzeczenia (decyzji) zamiast oceny samej zawartości orzeczenia (decyzji). Za sprawiedliwe uznajemy nie tylko rozstrzygnięcie, które jest zgodne z regułami materialno-prawnymi, ale także to, które zapadło w sposób regularny proceduralnie.

Nabiera to szczególnego znaczenia, jeżeli rozważymy specyfikę sądowego rozstrzygania sporów. Opiera się ona na triadzie, w której dwie strony zostają połączone swoistym „stosunkiem proceduralnym" i przekazują rozstrzygnięcie sporu podmiotowi trzeciemu, który występuje wobec nich w charakterze neutralnego rozjemcy. Zgoda stron stanowi źródło legitymizacji dla rozjemcy do wydania wiążącego i autorytatywnego rozstrzygnięcia.

System triadowy nie rozwiązuje jednak możliwych napięć. W chwili bowiem gdy sąd-rozjemca wydaje rozstrzygnięcie, triada zawsze przekształca się w układ dualistyczny, w którym z jednej strony występują rozjemca i osoba, która dzięki autorytetowi rozstrzygnięcia staje się zwycięzcą, a z drugiej osoba przegrywająca. Powstaje więc wrażenie sytuacji „dwóch na jednego", która zagraża pierwotnie założonej neutralności rozjemcy. To w tym momencie procedura ma szanse stać się elementem, który pozwala uniknąć niebezpieczeństwa, że wynik stanie się okolicznością dominującą dla oceny i akceptowalności systemu rozstrzygania sporów.

Podkreślenie, że strona walczy o swój status w ramach wyznaczonych przez znane z góry rozwiązania instytucjonalno-proceduralne i ma równe prawo do zwycięstwa, przyczynia się do podtrzymania logiki systemu triadowego. Dominujący model sprawiedliwości dystrybutywnej (oparty o zawsze sporne kryteria sprawiedliwego podziału i alokacji dóbr) zostaje więc skonfrontowany z modelem sprawiedliwości proceduralnej, która zadaje pytania nie o kryterium podziału, ale o sam proces poprzedzający decyzję o podziale. Myśląc proceduralnie, odchodzimy od traktowania procedury jako wyłącznie instrumentu ułatwiającego dokonanie sprawiedliwego podziału dóbr, a zaczynamy podkreślać, że proces stosowania prawa aspiruje do proceduralnej racjonalności, gdy jest humanitarny, respektuje godność człowieka i jego autonomię i w tym sensie staje się „procesem dobrym" niezależnie od tego, czy skutecznie prowadzi do uzyskania dobrych rezultatów. Jest tak, ponieważ racjonalność, humanitaryzm, godność i autonomię jednostki doceniamy jako wartości procesowe.

Sami zwycięzcy

Czy utrzymywanie więc, że zwycięzca jest zawsze zadowolony z wyniku (z jego perspektywy sprawiedliwego), a przegrany zawsze pozostaje niezadowolony (utrzymując, że wynik jest niesprawiedliwy), jest nadal słuszne?

„Efekt sprawiedliwości proceduralnej" pokazuje, że gotowość akceptacji orzeczenia zależy nie tylko od skutku, ale również od oceny samej procedury jako sprawiedliwej. Im bardziej strony uznają ją za sprawiedliwą, tym szybciej przyjmą sam wynik, nawet jeśli będzie on dla nich niekorzystny. W istocie prawo surowe jest akceptowalne, gdy jest stosowane w sposób uczciwy i bezstronny. Sprawiedliwość proceduralna oznacza docenienie wartości procedur niezależnie od ich wpływu na słuszność i trafność skutku, a w konsekwencji autonomizację procedury, która swoim uczestnikom daje satysfakcję z samego udziału w procedurze. Nie oznacza to oczywiście, że skutek (precyzja, trafność, słuszność rozstrzygnięcia według przyjętych kryteriów) przestaje mieć znaczenie, ponieważ oznaczałoby to zastąpienie jednej skrajności (klasyczne założenie, prawo materialne zawsze dominuje, a procedura jest wobec niego służebna) nową (procedura odrywa się zupełnie od regulacji materialno-prawnej).

Prawidłowo zrekonstruowane myślenie proceduralne wyważa obie te skrajności, ponieważ rezultat staje się wyłącznie jedną ze zmiennych, ze względu na którą wybieramy procedurę A, a nie B. Perspektywa wartości proceduralnych oznacza, że preferujemy konkretną procedurę przed inną, mimo że obie są porównywalne z perspektywy trafności rozstrzygnięć. Konieczne staje się więc nadanie nowego znaczenia klasycznemu podziałowi na zwycięzców i przegranych. Kategoria wartości proceduralnych pozwala uniknąć takich antagonistycznych przeciwstawień i przyjąć, że wszyscy możemy być zwycięzcami, ponieważ czerpiemy zadowolenie z godnego i poważnego traktowania oraz prawa do równego wysłuchania naszego problemu przez sąd. Uczestnicy procedury swoje pozytywne oceny na temat samej procedury przenoszą na ocenę wyniku, nawet jeżeli subiektywnie rzecz biorąc, jest on dla nich niekorzystny. Sam wynik jest zresztą oceniany jako bardziej sprawiedliwy, jeżeli rozstrzygnięcie zostało poprzedzone procedurą uznaną przez stronę za sprawiedliwą, w czasie której była ona traktowana z poszanowaniem godności i wytłumaczono jej logikę oraz cel postępowania. W tym ujęciu nie ma klasycznego podziału na zwycięzców uzyskujących materialne korzyści i przegranych obarczonych nowymi ciężarami. Sprawiedliwe procedury generują tylko zwycięzców, ponieważ korzyści dla stron zawarte są w samym respektowaniu procedury, równym dostępie do sądu i możliwości przedstawienia swojego stanowiska.

Proceduralizacja, czyli stan umysłu

Sprawiedliwość proceduralna oparta jest na etosie sędziego, który gotowy jest interweniować w celu zapewnienia przestrzegania tych wymogów proceduralnych (wartości), które przesądzają, że procedura może być autonomiczną siłą legitymizującą roszczenie do władczego wkraczania w sferę autonomii jednostki.

Procedura niesprawiedliwa z kolei wywołuje długoterminowe niekorzystne skutki, ponieważ jako ciąg czynności stanowi większe zagrożenie aniżeli błędna, pojedyncza decyzja. Uczucie, że potraktowano mnie w sądzie w sposób niesprawiedliwy, jest pierwszym krokiem w kierunku alienacji, wykluczenia, frustracji i teorii spiskowych rozbijających poczucie wspólnoty. Niesprawiedliwa procedura zawodzi oczekiwania ludzi, że będą traktowani w sposób poważny i podmiotowy, i to uczucie zawiedzenia pozostaje dłużej aniżeli satysfakcja z procedury sprawiedliwej.

„Dobre procedury" dają więc społeczeństwu poczucie szacunku, wartości i pewności prawnej. Są gwarancją, że określone z góry ustalone standardy i zasady będą przestrzegane, ilekroć pojawia się kwestia dystrybucji dóbr. Wówczas każdy ma równe prawo do zwycięstwa. W konsekwencji „państwo prawa" nie jest tylko wyznaczone przez przestrzeganie reguł materialno-prawnych w procesie dystrybucji ograniczonych dóbr. To także w równym stopniu poszanowanie reguł postępowania przewidzianych zarówno dla państwa, jak i obywateli.

Przed polskimi prawnikami stoi dzisiaj wyzwanie przełamania nawyku myślenia o prawie w kategoriach reguł materialno-prawnych, i to interpretowanych w sposób literalny. Wyjście z tego zaklętego kręgu musi być dodatkowo połączone z dostrzeżeniem znaczenia nie tylko tego CO, ale JAK dzielimy. Proceduralizacja prawa, którą mam na myśli, nie ma jednak nic wspólnego z bezrefleksyjnym i bezdusznym stosowaniem się do reguł formalnych (gdyby tak miała być rozumiana, sądy polskie już dzisiaj byłyby w „czołówce rankingów proceduralnych"). Nie chodzi o prosty rytuał zbudowany wokół technokratycznych przepisów formalnych, ale o dobre reguły proceduralne, które zmuszają sąd do refleksji, pozwalają dostrzec po drugiej stronie stołu sędziowskiego człowieka z krwi i kości, a tego ostatniego przekonują do identyfikacji z i akceptacji rozstrzygnięcia niezależnie od kryterium „wygrany-przegrany".

Moja proceduralizacja to przede wszystkim stan umysłu, kwestia kultury prawnej i prawidłowo rozumianego etosu prawnika w dzisiejszym skomplikowanym świecie prawnym zdominowanym przez konflikt, ważenie kolidujących argumentów, niepewność w świecie, w którym dobry rezultat jest wynikiem wyboru spośród kilku konkurencyjnych opcji i poprzedzony rzeczywistą partycypacją proceduralną wszystkich zainteresowanych.

Tylko połączenie prawa i procedury pozwala na zrozumienie fundamentalnej różnicy między sztuką „czynienia sprawiedliwości" a rzemiosłem jej prostego „wymierzania". Przy pytaniu więc o prawo i jego istotę nie należy się bać fundamentalnego stawiania sprawy i odpowiadać: „pokaż mi, jak myślisz o procedurach, a powiem ci, czy rozumiesz, co oznacza państwo prawa".

Autor jest doktorem habilitowanym nauk prawnych w Katedrze Prawa Europejskiego i Komparatystyki Prawniczej na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego

Czytaj więcej opinii:

» Prawnicy, doradcy i biegli » Opinie i analizy

 

Z darzenia te łączy wspólny mianownik: „proceduralna nieregularność". Nie chodzi tu jednak tylko o zjawisko normatywne (nieprzestrzeganie określonych z góry formalnych reguł postępowania przez państwo i instytucje), ale przede wszystkim o pewien sposób myślenia i stan „polskiego umysłu", dla którego emocje i impuls są zawsze na pierwszym miejscu, a każdy apel o przestrzeganie reguł postępowania ulega wypaczeniu i jest traktowany w sposób skrajny: albo jako anachronizm godzący w naszą kawaleryjską duszę, albo jako nakaz bezdusznego stosowania procedury.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?