System — stworzony przez Ministerstwo Zdrowia — w zamyśle był bardzo prosty. Szpitale wykupują obowiązkowo specjalne polisy, z których będą szły pieniądze dla pokrzywdzonych pacjentów, jeżeli udowodnią wcześniej przed specjalną komisją, że są ofiarami błędów szpitala.
Ustawa weszła 1 stycznia i od razu powiało horrorem. Najpierw okazało się, że zainteresowany sprzedażą takich polis, i to bardzo drogich, jest jedynie PZU, a zadłużonych szpitali nie stać na spełnienie nowego kosztownego obowiązku. W efekcie system może mieć problem z funkcjonowaniem.
Teraz, o zgrozo!, okazuje się, że w ustawie znajduje się przepis, zgodnie z którym jeżeli szpitale, nie wykupią specjalnej polisy mogą stracić kontrakty z NFZ, a nawet zaprzestać działalności leczniczej, przez wykreślenie z rejestru wojewody. Znając krwiożercze zapędy urzędników z NFZ dyrektorzy szpitali mają się więc czego obawiać.
Absurd tej sytuacji jest jednak tak duży, że zaskoczył samych urzędników. Nikt w Funduszu nie chce powiedzieć jak zachować się w obecnej sytuacji, milczy też Ministerstwo Zdrowia.
A sprawa wydaje się poważna. Bo niepozorny przepis, który miał pomoc pacjentom w dochodzeniu odszkodowań, może wysadzić w powietrze cały system finansowania szpitali.