W ubiegłym tygodniu doszło na warszawskim Żoliborzu do bezprecedensowego wydarzenia, które szerokim echem odbiło się w mediach.  Oddziały prewencji policji asystowały prywatnemu właścicielowi w  eksmisji squattersów (osoby zamieszkujące nielegalnie opuszczone budynki), zasiedlających od kilku lat teren dawnej fabryki przy ul. Elbląskiej. Nawet gdyby założyć, że służby prewencyjne pojawiły się w centrum zdarzenia, aby chronić bezpieczeństwo i porządek publiczny, otrzymując zawiadomienie o możliwości zbiorowego naruszenia prawa, to obserwacja wydarzeń na ulicy Elbląskiej stawia to domniemanie pod dużym znakiem zapytania.

W miarę rozwoju sytuacji służby policji  wspólnie z właścicielem  i ochroniarzami z agencji ochrony mienia  zajęły teren fabryki, przeganiając squattersów na ulicę. Kordon policjantów zatarasował bramę, a wzdłuż ogrodzenia na terenie fabryki szpaler funkcjonariuszy bronił obiektu przed szturmem ze strony squattersów. W efekcie wyrzucenia z  mieszkań, które do tej pory użytkowali,  squattersi skandowali na ulicy hasła: „my bronimy prawa, wy je łamiecie". Bezskutecznie domagali się ujawnienia orzeczenia sądu zobowiązującego ich do wydania zajmowanego terenu. Policja używała pałek i gazu. Wieczorem policja wycofała się, a squattersi wrócili na teren fabryki.

Kto broni prawa, kto je łamie

Prawna kwalifikacja opisanego wydarzenia wymaga przypomnienia, że z art. 342 kodeksu cywilnego wynika bezwzględny zakaz samowolnego naruszania posiadania. Nie ma przy tym znaczenia, czy posiadanie jest samoistne czy zależne, zgodne z prawem czy nieodpowiadające prawu, nabyte wadliwie czy niewadliwie. Dobra czy zła wiara posiadacza również nie łagodzi tego zakazu. Ratio legis polega na wyeliminowaniu samowoli, przez którą rozumie się wkroczenie w sferę cudzego posiadania przez osobę, która nie jest do tego uprawniona. Zakaz samowolnego naruszania posiadania obowiązuje każdego: tak uprawnionego, jak i osobę trzecią. Oznacza to, że nawet właściciel podlega temu zakazowi: nie wolno mu samowolnie naruszać posiadania wykonywanego nawet bezprawnie przez osobę trzecią względem jego rzeczy. W takiej sytuacji właściciel może żądać od posiadacza wydania rzeczy (art. 222 § 1 k.c.). Przysługujące mu roszczenie windykacyjne określane potocznie jako roszczenie „nieposiadającego właściciela" przeciwko „posiadającemu niewłaścicielowi" realizowane jest na drodze sądowej. Dopiero prawomocny wyrok zobowiązujący posiadacza do wydania nieruchomości właścicielowi stanowi tytuł egzekucyjny, który po nadaniu mu klauzuli wykonalności (tytuł wykonawczy) jest podstawą egzekucji prowadzonej przez komornika. Windykacyjne postępowanie sądowe i egzekucyjne przeciwdziała samowolnemu wymierzaniu sprawiedliwości między skonfliktowanymi stronami. W opisywanych wydarzeniach komornik nie brał udziału, bo – jak się zdaje – właściciel nie dysponuje żadnym tytułem wykonawczym. Działał samowolnie. Powstaje zatem pytanie, na jakiej podstawie prawnej jego „prywatne" działania zostały usankcjonowane przez służby policyjne, w tym prewencyjne, które zachowywały się tak, jakby udzielały pomocy komornikowi przy wykonywaniu czynności egzekucyjnych.

Rachwalski i Ferenc bis?

W 2009 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie Rachwalski i Ferenc stwierdził naruszenie przez Polskę art. 8 i 3 konwencji o ochronie praw człowieka. Uznał, że użycie przez zamaskowanych i uzbrojonych policjantów przymusu fizycznego wobec squattersów było nieproporcjonalne i niewspółmierne do sytuacji. Policja bez żadnego postanowienia prokuratora przeszukała budynek, w którym mieszkali skarżący (nie wskazano celu ani podstawy prawnej tych czynności). Trybunał ocenił incydent jako poniżający dla skarżących. Arbitralne działania organów państwa wzbudzające silne uczucie zagrożenia, strachu i bezsilności stanowi naruszenie gwarancji ochrony życia prywatnego i zakazu poniżającego traktowania.

Anektując teren fabryki, udzielając pomocy właścicielowi przy samowolnym naruszeniu posiadania, usuwając squattersów z nieruchomości przy zastosowaniu przymusu bezpośredniego w sposób bezprecedensowy, policja nie tylko legitymizowała samowolne działanie właściciela, ale sama naruszyła zakaz wypływający z art. 342 k.c. Żaden przepis prawa nie uprawnia policji do udzielania pomocy właścicielowi przy wykonywaniu „samowolnych czynności egzekucyjnych". Tylko komornik może w razie oporu dłużnika wezwać na pomoc policję. Sposób udzielania pomocy komornikowi przy wykonywaniu czynności egzekucyjnych, przypadki, w których należy udzielić komornikowi pomocy, sposób postępowania itd. szczegółowo regulują przepisy kodeksu postępowania cywilnego oraz rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji w sprawie udzielania pomocy lub asystowania komornikowi przez policję lub Straż Graniczną przy wykonywaniu czynności egzekucyjnych. Na ich podstawie funkcjonariusz udzielający pomocy lub asystujący ma obowiązek wyjaśnić, czy komornik jest uprawniony do prowadzenia egzekucji (może on żądać okazania właściwego dokumentu, a zwłaszcza legitymacji służbowej). Wydaje się, że w opisanej sprawie z powodu pomieszania ról wyjaśnienia wymaga, jak do tego pomieszania doszło.