Prawo autorskie: zarobki na dozwolonym użytku

Na zaostrzeniu walki z piractwem mogą tracić legalni użytkownicy. Istnieje bowiem tendencja do wrzucania zgodnego z prawem działania do wspólnego worka zwanego piractwem – pisze prawniczka

Publikacja: 01.06.2012 10:35

Red

Jedna z licencji ustawowych, czyli dozwolony użytek prywatny – art. 23 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (DzU z 2006 r. nr 90, poz. 631) zapewnia legalne kopiowanie utworów do celów osobistych. Bez zgody twórcy można korzystać z pojedynczych egzemplarzy rozpowszechnionych utworów w kręgu osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego. Istotne jest, że dozwolony użytek prywatny powinien być nieodpłatny. Czy faktycznie tak jest?

Dużo ostatnio się mówi o ochronie własności intelektualnej i zakresie monopolu prawnoautorskiego. Środowiska twórcze, zwolennicy rozszerzania granicy tego, co zabronione, argumentują, że wraz z rozwojem technologii kopiowanie staje się coraz łatwiejsze i coraz tańsze, a co za tym idzie – straty twórcy i wydawcy są coraz większe.

W celu ograniczenia tych szkód podejmowane są różne działania. Tak np. coraz częściej stosuje się zabezpieczenia techniczne, które wręcz uniemożliwiają skorzystanie z legalnego kopiowania, pojawiają się także propozycje wprowadzenia ograniczeń liczby stron książki, jaką chcemy skopiować. Czy zatem osoba fizyczna może faktycznie swobodnie korzystać z utworu w ramach dozwolonego użytku? Istnieje raczej tendencja do wrzucania legalnego działania do wspólnego worka zwanego piractwem.

Ochrona interesu

W celu zrekompensowania potencjalnych strat majątkowych autora, wykonawcy, wydawcy czy producenta ustawodawca wprowadził mechanizm ochrony interesów tych podmiotów w postaci opłat reprograficznych pobieranych na podstawie art. 20 i 201 ustawy o prawie autorskim. Opłaty inkasowane są za pośrednictwem organizacji zbiorowego zarządzania (stowarzyszenia twórców, wykonawców, wydawców, producentów utworów) od producentów i importerów magnetofonów, magnetowidów, skanerów, kserokopiarek oraz czystych nośników służących do utrwalania.

Do uiszczania opłat zobligowani są także przedsiębiorcy oferujący usługi kserograficzne. Podmioty te wliczają oczywiście nałożone daniny w cenę sprzętu lub świadczonej usługi, co w konsekwencji powoduje, że ciężar opłaty ostatecznie spoczywa na odbiorcy prywatnym, wykonującym kopie w ramach dozwolonego użytku.

Okazuje się zatem, że korzystanie z utworu do użytku osobistego wcale nie jest nieodpłatne. Ponadto naliczenie opłaty wynika z samej zdolności urządzenia lub czystego nośnika do potencjalnego wykonania kopii prywatnej chronionego utworu. Nie jest konieczne udowodnienie, że utwór skopiowano na podstawie licencji ustawowej, oraz wykazanie poniesionych przez twórcę i wydawcę strat. A przecież skanuje się i kopiuje także dokumentację prywatną, firmową, formularze, a w końcu własne utwory w postaci tekstów czy zdjęć. Tymczasem opłata pobierana jest od każdego sprzedanego egzemplarza urządzenia i czystego nośnika bez względu na ich rzeczywiste wykorzystanie. Daniną obłożona jest też każda ryza papieru, choć może być użyta przez dziecko do rysowania.

Minister kultury w rozporządzeniu, po pierwsze: określił kategorie urządzeń i nośników oraz wysokość opłat, które ustalane są w procentach i naliczane od ceny sprzedaży urządzenia, a po drugie: wyznaczył organizacje zbiorowego zarządzania właściwe do pobierania i następnie podziału zainkasowanych opłat reprograficznych.

Wachlarz produktów obłożonych opłatą jest dość szeroki i dotyczy urządzeń i przedmiotów powszechnie używanych.

Tak np. z tytułu sprzedaży zestawu samochodowego z odtwarzaczem płyt CD z funkcją nagrywania wysokość opłaty wynosi 1,08 proc., za komputerowy twardy dysk Standard

– 1 proc., za kartę pamięci (w tym pendrive i inne wymienne pamięci masowe) – 0,47 proc. Według zestawień za kopiarkę stawka wynosi 3 proc., a za papier formatu A3 i A4 – 1,25 proc.

Istotne jest, że podstawą naliczenia opłaty reprograficznej jest cena brutto, czyli zawierająca właściwą stawkę podatku VAT (jak wynika z wyjaśnień na stronie SAiW „Polska Książka"). Opłaty od punktów kserograficznych pobierane są w wysokości do 3 proc. wpływów z tytułu prowadzenia takiej działalności gospodarczej.

Ile to kosztuje

W celu umożliwienia realizacji procesu naliczania i pobierania opłat reprograficznych wprowadzono tzw. obowiązek informacyjny (art. 105 ust. 2 ustawy o prawie autorskim). W zakresie swojej działalności organizacja zbiorowego zarządzania może domagać się od przedsiębiorcy udzielenia informacji oraz udostępnienia dokumentów. Przyznanie organizacjom tak szerokich uprawnień jest wątpliwe w odniesieniu do zasad wolności gospodarczej i tajemnicy handlowej.

Kwestia dopuszczalności takiej regulacji była przedmiotem zapytania skierowanego do Trybunału Konstytucyjnego przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu (wyrok TK z 11 października 2011 r., sygn. P 18/09). Zdaniem sądu wprowadzona przez ustawodawcę „przymusowa darowizna" w postaci opłat reprograficznych powinna mieć przynajmniej precyzyjnie oznaczonego „obdarowanego". W praktyce zaś repartycji, czyli podziału zainkasowanych kwot, organizacje dokonują w sposób dość dowolny i niejasny.

Opłaty pobiera się od wszystkich użytkowników w imieniu wszystkich twórców, ale czy pieniądze trafiają także do wszystkich uprawnionych?

Trudno wyczerpująco odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ tylko niektóre z upoważnionych organizacji zamieściły informacje na ten temat.

Związek Producentów Audio Video ujawnił, że koszty administracyjne inkasa wynoszą 17,5 proc., a „podział środków dokonywany jest proporcjonalnie do zakresu wykorzystania repertuaru" zgodnie z podanym wzorem do wyliczeń. Organizacja nie zamieściła informacji o kwotach pozostających do jej dyspozycji, a wydaje się, że ze społecznego punktu widzenia byłoby to zasadne.

Jeszcze bardziej zachowawcze w dzieleniu się informacją jest Stowarzyszenie Autorów ZAiKS. Organizacja zamieściła w „Regulaminie podziału wynagrodzeń licencyjnych" informację, że „podział wynagrodzeń autorskich za wykorzystanie utworu w ramach własnego użytku osobistego regulują zasady podziału, stanowiące załącznik do niniejszego Regulaminu". Załącznika jednak nie zamieszczono, a w rozmowie telefonicznej z przedstawicielem ZAiKS dowiedziałam się, że nie jest to dokument jawny, gdyż „zawiera informacje stanowiące tajemnicę handlową". Również na stronach Stowarzyszenia Artystów Wykonawców SAW oraz Stowarzyszenia Filmowców Polskich nie ma żadnych informacji o zasadach podziału wpływów stanowiących rekompensatę za dozwolony użytek osobisty. Nie wiemy zatem, do kogo trafiają zainkasowane opłaty.

Do podziału

Stowarzyszenie Zbiorowego Zarządzania Prawami Autorskimi Twórców Dzieł Naukowych i Technicznych KOPIPOL, a także Stowarzyszenie Autorów i Wydawców Polska Książka zamieściły na swoich stronach regulaminy podziału zgromadzonych środków, a

KOPIPOL dodatkowo szczegółowo opisuje procedurę badań statystycznych, prowadzonych w celu ustalenia udziału w rynku wydawniczym.

Organizacja przyznaje bowiem, że nie ma możliwości wskazania, które konkretnie utwory są przedmiotem zwielokrotniania, ani ile dokładnie wykonano kopii dzieła – można te dane określić jedynie w przybliżeniu.

W konsekwencji przeprowadzenia opisanej procedury pieniądze mogą zostać wypłacone tylko temu autorowi, którego utwór został opublikowany w konkretnym okresie przez konkretnego wydawcę. Z kolei „w celu zachowania realnej wartości dokonywanych wypłat" organizacja określa próg procentowy, który musi zostać przekroczony, aby wydawca został uwzględniony w podziale opłat – zatem nie każdy autor otrzyma pieniądze.

SAiW Polska Książka pokusiła się o ujawnienie konkretnych kwot. Inkaso z lat 2004 – 2005 wyniosło 1 917 247,28 zł, z czego wypłacono 735 862,48 zł, zgodnie zaś z ostatnią informacją z 23 marca 2012 r. Polska Książka dokonała uznań na rzecz wydawców 1 529 076,99 zł, a obecnie – w 2012 r. – wypłacane są rekompensaty za lata 2008 i 2009.

Legalne kopiowanie na podstawie „nieodpłatnej" licencji ustawowej przynosi zatem całkiem spore kwoty, którymi organizacje zbiorowego zarządzania dysponują w dość dowolny sposób. Tymczasem powszechny charakter opłat reprograficznych oraz rosnący apetyt stowarzyszeń na obłożenie daninami coraz szerszego zakresu urządzeń wymaga objęcia ścisłą kontrolą tego obszaru ich działalności.

Autorka jest doktorantką w Centrum Badań Problemów Ekonomicznych i Prawnych na Wydziale Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego

Jedna z licencji ustawowych, czyli dozwolony użytek prywatny – art. 23 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (DzU z 2006 r. nr 90, poz. 631) zapewnia legalne kopiowanie utworów do celów osobistych. Bez zgody twórcy można korzystać z pojedynczych egzemplarzy rozpowszechnionych utworów w kręgu osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego. Istotne jest, że dozwolony użytek prywatny powinien być nieodpłatny. Czy faktycznie tak jest?

Pozostało 94% artykułu
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"