W artykule „Prokuratura: stan nadzwyczajny" („Rz" z 22 sierpnia) prokurator Beata Mik zwraca uwagę, że w sprawie obrony interesów prokuratury, którą władza rękami resortu sprawiedliwości próbuje pospiesznie okiełznać, korpus sędziowski nie chce wystawiać się na strzał.
Jest to opinia w połowie słuszna. Członkowie korpusu sędziowskiego w sądach powszechnych dzielą się bowiem, podobnie zresztą jak i przedstawiciele korpusu prokuratorskiego, na przywykłych nadstawiać karku w słusznej sprawie, i z tego powodu zazwyczaj okupujących dolne szczeble hierarchii, oraz na ostrożnych. Ci pierwsi zabierają głos w każdej ważnej kwestii, która dotyczy szeroko rozumianego interesu publicznego związanego z ochroną prawną i wymierzaniem sprawiedliwości. Będąc niestrudzonym reprezentantem tej pierwszej części korpusu sług Temidy, nie mogłem więc nie zabrać głosu w jakże ważnej sprawie reformy ustrojowej prokuratury. Uczyniłem to w numerach 5 z 2010 r. i 3 z 2011 r. „Państwa i Prawa". Swój pogląd na obecny projekt noweli ustawy o prokuraturze pozwoliłem sobie również przedstawić drogą służbową ministrowi sprawiedliwości.
Leczenie grypy cholerą
Obecny pęd ku ponownemu zreformowaniu prokuratury jest nie tyle wynikiem podrażnionej ambicji ośrodka władzy wykonawczej, której ogniwa zdały sobie sprawę z utraty możliwości wpływania na bieg spraw mających związek z bezpieczeństwem publicznym, ile raczej naturalnym następstwem równie pospiesznie i pochopnie przeprowadzonej reformy w 2009 r. (ustawa z 9 października 2009 r. o zmianie ustawy o prokuraturze oraz niektórych innych ustaw). Porządek konstytucyjny stanowi pewną nierozerwalną całość, wewnętrzną harmonię. W związku z tym wszelkie manewry na jego obrzeżach, obarczone ryzykiem wyjścia poza ramy, jakie tworzy, mogą prowadzić do dehermetyzacji całości.
Można się było w związku z tym spodziewać, że wyprowadzenie w 2009 r. prokuratora generalnego nie tyle poza Ministerstwo Sprawiedliwości, ile w ogóle poza ośrodek władzy wykonawczej ograniczy możliwości prowadzenia polityki wewnętrznej państwa w zakresie bezpieczeństwa i porządku publicznego i rozszczelni ustalony konstytucyjnie układ na szczeblach władzy. Podszyta pośpiechem i podenerwowaniem gorąca chęć skorygowania tego, na co się wówczas zbyt optymistycznie zdecydowano, jest równie zła, żeby nie powiedzieć: jeszcze gorsza, ponieważ przypomina leczenie grypy cholerą.
Oczekiwana dzisiaj reforma prokuratury nie może być ani reakcją, ani też kontrakcją wobec tego, co wtedy za szybko zrobiono. Powinna stanowić realizację koncepcji ustrojowej, która ukształtowała porządek konstytucyjny.