Czy brak dostępu do prawników stanowi o problemach przedsiębiorców? - zastanawiają się Andrzej Kalwas i Michał Bieniak

Nadszedł koniec sezonu ogórkowego w polityce, więc możemy się spodziewać powrotu do tematu deregulacji niektórych zawodów – piszą Andrzej Kalwas, radca prawny i Michał Bieniak, adwokat

Publikacja: 27.09.2012 08:09

Red

Dużo na ten temat już powiedziano i napisano w poprzednich miesiącach, więc zbędne jest powielanie argumentacji, która już padła. Jest jednak z całą pewnością jeszcze jeden element, który dotychczas w tej dyskusji nie znalazł należytego miejsca. Jest nim jeden z najczęściej powtarzanych argumentów w kontekście tzw. deregulacji zawodów prawniczych, a mianowicie rzekomy brak dostępu przedsiębiorców do prawników, co ma istotnie utrudniać działalność gospodarczą. Od wielu lat doradzamy przedsiębiorcom, a prowadząc własne, zatrudniające kilkadziesiąt osób kancelarie – również sami jesteśmy przedsiębiorcami; czujemy się więc nie tylko na siłach, ale i w obowiązku zmierzyć się z tym argumentem.

Czy więc rzeczywiście to brak dostępu do prawników stanowi o problemach przedsiębiorców?

Po co prawnik przedsiębiorcy

Sam Sejm zeszłej kadencji uchwalił 952 ustawy (dane za stroną internetową: www.sejm.gov.pl). Ustawy to tylko jeden z fragmentów naszego systemu prawa, na który składają się również ratyfikowane umowy międzynarodowe i rozporządzenia (art. 87 ust. 1 Konstytucji); do tego dochodzą jeszcze akty prawa miejscowego. Nie zapominajmy też, że te 952 ustawy to nie wszystkie obowiązujące ustawy – przecież obowiązują również przepisy wcześniejsze, niekiedy nawet przedwojenne.

Z powyższego należy wysnuć dwie konkluzje, oczywiste chyba dla każdego:

1. Nikt przy zdrowych zmysłach nie jest w stanie opanować całości systemu prawa ani nawet większego jego wycinka. Nie są w stanie tego uczynić nawet prawnicy, ale na pewno nie jest w stanie uczynić tego zwykły obywatel. Konsekwencje naruszenia prawa mogą być natomiast nadzwyczaj poważne, o czym będzie jeszcze mowa dalej;

2. W istocie to państwo generuje popyt na usługi prawników i związane z tym koszty obsługi prawnej przedsiębiorców. Równie dobrze więc – zamiast deregulować zawody prawnicze – można ograniczyć prawotwórstwo. Najwyraźniej jednak takie rozwiązanie jest trudniejsze, gdyż wymaga samodyscypliny polityków. Wymaga również rezygnacji z używania prawa do gry politycznej.

Pewien znajomy jednego z  autorów tego tekstu mawiał, że gdy musi pracować w nocy, a nie ma już na to siły, to otwiera kodeks karny skarbowy. Po przeczytaniu kilku przepisów jest już w pełni obudzony ze strachu, bo jak każdy Polak ma na koncie kilka przestępstw lub wykroczeń karnoskarbowych. Wypowiedź ta, chociaż nieco humorystyczna, wskazuje nie tylko na brak poszanowania prawa, ale również na absurdalność niektórych norm prawnych.  Patrząc chociażby na wskazywany wcześniej kodeks karny skarbowy, przestępstwem lub wykroczeniem skarbowym jest m.in. wadliwe wystawienie faktury (art. 62 § 1 kks), pobranie podatku w kwocie niższej niż należna przez płatnika ( 78 § 1 kks), niepodanie wbrew obowiązkowi numeru identyfikacji podatkowej (art. 81 § 1 pkt 3 kks) itp. Są to przykłady z jednej tylko dziedziny prawa.

Nie kwestionując samej zasadności penalizowania poszczególnych zdarzeń, bo w większości jest ona zasadna, trzeba stwierdzić, że prowadzi ona do skrajnie negatywnych skutków, jeżeli powiążemy ją z opisywaną wcześniej „dynamiką" legislacji oraz brakiem dbałości o jednoznaczność przepisów.  Innymi słowy, jeżeli przepisy podatkowe są  jasne i w miarę trwałe, penalizowanie opisywanych wcześniej zdarzeń nie rodzi problemu, gdyż potencjalnie odpowiedzialność poniosą wyłącznie osoby faktycznie nieuczciwe.

Jeżeli jednak przepisy podatkowe pozostają niejasne, praktyka organów podatkowych często odbiega od orzecznictwa sądów administracyjnych (niekiedy wprost je ignoruje), na dodatek następują ciągłe zmiany i  tak niejasnych przepisów – kodeks karny skarbowy zamiast młotem sprawiedliwości na oszustów staje się wilczym dołem dla uczciwych przedsiębiorców (wszak ignorantia iuris nocet).

O koszcie doradztwa

Jest taka stara zasada ekonomiczna, że im wyższy potencjalny zysk, tym większe ryzyko. W obecnym stanie rzeczy doskonale odzwierciedla ona sytuację prawników, i to na różnych płaszczyznach.

Po pierwsze obecni aplikanci i adwokaci, którzy niedawno zdali egzamin państwowy, ponieśli znaczące koszty w celu zdobycia wykształcenia i koniecznych uprawnień, a jednocześnie ciągle zmieniane są warunki ich pracy; a to pojawiają się nowe możliwości wejścia do zawodu  „bocznymi" drzwiami, a to zapowiadane jest zniesienie większości ograniczeń dla tzw. doradców prawnych. To grono młodych ludzi, którzy w zaufaniu do państwa i polityków wybrało taką, a nie inną drogę dojścia do zawodu, ponosi obecnie koszy inwestycji we własne kancelarie, jednocześnie ponosząc ryzyko znacznie większe niż ich koledzy z innych zawodów – ryzyko niepewności regulacji prawnej dotyczącej samych zawodów prawniczych.

Wszyscy jednak prawnicy ponoszą inne ryzyko, które musi znaleźć odzwierciedlenie  w ich wynagrodzeniach. Ciągłe zmiany prawa i jego niejasność zwiększają ryzyko odpowiedzialności za błąd w sztuce, ryzyko ekonomiczne namacalne, bo przekładające się na koszty elektronicznych systemów informacji prawnej, księgozbiorów, wynagrodzeń personelu pomocniczego i merytorycznego kancelarii, a w końcu koszt polis OC.  To zaś przekłada się na wysokość wynagrodzeń – cuius periculum, eius commodum.

O odpowiedzialności

Nie negujemy, że pracując, kierujemy się zazwyczaj niską chęcią zysku. Świadomie też nie chcemy tutaj pisać m.in. o roli adwokatury i radców prawnych w ochronie praw człowieka lub demokracji; tym zajmują się inni i czynią to zapewne lepiej od nas. Nie będziemy tez pisać o znaczeniu, jakie dobrze wykształceni adwokaci i radcowie prawni mają dla sprawnego i właściwego sprawowania wymiaru sprawiedliwości, bo to również uczynili już inni.

Nie możemy jednak zapominać o opisanym tutaj czysto ekonomicznym aspekcie, zwłaszcza że wynaturzany jest on przez zwolenników deregulacji. Popyt na usługi prawnicze oraz ich cena nie są pochodną wyłącznie liczby prawników z uprawnieniami czy ich chciwości. Popyt ten i koszt świadczonych usług w znacznym stopniu kreuje ustawodawca poprzez swoją nadprodukcję i niedbałość. Ma na to również wpływ brak nawyku przedsiębiorców do korzystania z fachowej pomocy prawnej.

Przypomina się fragment klasycznego dla naszej cywilizacji tekstu, zgodnie z którym łatwiej dostrzec drzazgę w oku brata niż belkę we własnym. Jeżeli ktoś chciałby bowiem naprawdę pomóc przedsiębiorcom, przede wszystkim powinien powstrzymać się od tworzenia ciągle nowych i niejasnych przepisów. To wcale nie byłoby trudne, a na pewno nikomu by nie zaszkodziło.

Andrzej Kalwas, radca prawny, minister sprawiedliwości (w latach 2004–2005), prezes Krajowej Rady Radców Prawnych (w latach 1995–2004);

Michał Bieniak, adwokat, partner w kancelarii BWW

Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"