Nie taki jest jej cel. Ja jestem za uczciwą konkurencją między szpitalami, niezależnie od tego, czy są publiczne, czy prywatne. Jeśli natomiast obok jednego szpitala kompleksowo leczącego pacjentów powstaje nagle drugi, ale oferujący kurację tylko w zakresie wybranych najdroższych procedur, to jest to nie w porządku. Przez to, że pieniądze za dobrze wyceniane procedury nie trafiają do specjalistycznych szpitali, jakość opieki zdrowotnej wcale nie wzrasta. Aby inwestycja w drogi sprzęt zwróciła się szpitalowi, lekarze i pielęgniarki muszą pracować na nim cały dzień, a nie tylko do południa, bo pozwala na tyle kontrakt z NFZ.
Trudno się jednak dziwić, że prywatne placówki medyczne, które powstają, chcą leczyć chorych tylko w wybranym zakresie, skoro jest to dla nich dobry zarobek.
Z punktu widzenia ludzi inwestujących w ochronę zdrowia to jest bardzo racjonalne zachowanie. Przepisy na to pozwalają, bo państwo, a dokładniej płatnik, nie opracowało jeszcze odpowiednich zasad, które uregulowałyby dziedzinę szpitali. Duży szpital (publiczny czy prywatny) z kilku- nastoma oddziałami w swoim budynku nie ma przecież szans konkurować z niewielką kliniką z jednym oddziałem o kontrakt w NFZ. Obecnie system umożliwia tej małej placówce udział w konkursie jak równy z równym i wygrywanie go, ponieważ już na starcie, mając znacznie niższe koszty, zdobywa więcej punktów niż duża jednostka, nie oferuje jednak kompleksowego leczenia. Gdy więc z pacjentem pojawia się tam problem, to najczęściej szybko trafia on do tego dużego szpitala. Trzeba to uporządkować. Na rynku jest miejsce i dla małych, i dla dużych szpitali. I dla publicznych, i dla prywatnych. Ważne, żeby wszystkie miały równe szanse w dostępie do środków z NFZ.
Ale może jednak pacjent jest czasem bardziej zadowolony z tego, że pójdzie na operację zaćmy do niepublicznej kliniki, mającej podpisany kontrakt z NFZ. Bo i wygląda ładniej, i personel medyczny bywa tam milszy.
Pytanie tylko, czy jest zadowolony, gdy ma powikłania po zabiegu, a ta placówka nie może go dalej leczyć, bo nie ma zaplecza. Wtedy trzeba chorego wieźć do dużej jednostki. Dlatego uważam, że o pieniądze ze składki zdrowotnej powinny konkurować ze sobą szpitale porównywalne, które mogą obsłużyć pacjenta kompleksowo. A jeśli byłoby to niemożliwe, zapłata NFZ dla dużej placówki powinna się różnić od zapłaty dla małej. Dla tej pierwszej płatnik powinien przeznaczać więcej pieniędzy, skoro przeprowadza ona np. jednocześnie badania diagnostyczne i operacje. To wydaje się racjonalnym rozwiązaniem, bo obecne wcale nie podnosi jakości w ochronie zdrowia.