Zagadnienie hybrydowych studiów reguluje art. 8 ustawy  z dnia 27 lipca 2005 r. Prawo o szkolnictwie  wyższym (Dz. U. 2005 Nr 164 poz. 1365). Zgodnie z tym przepisem studia w uczelni są prowadzone w ramach kierunku studiów; przyjęcie studenta na określony kierunek studiów następuje nie później niż po upływie pierwszego roku  studiów. Kierunek  studiów może być prowadzony przez podstawową jednostkę organizacyjną uczelni albo łącznie przez kilka takich jednostek. Listę zamkniętą kierunków studiów zawiera załącznik do rozporządzenie ministra nauki i szkolnictwa wyższego z dnia 13 czerwca 2006r. w sprawie nazw kierunków studiów (Dz. U.  Nr 121, poz. 838, zm. Dz. U. z 2009r. nr. 150, poz. 1213).  Jednocześnie, uczelnia, która ma  co najmniej  cztery uprawnienia  do nadawania  stopnia naukowego  doktora  habilitowanego  może  organizować  indywidualne  studia  międzyobszarowe,  obejmujące  co najmniej  dwa  obszary kształcenia  i prowadzące do uzyskania dyplomu na co najmniej jednym  kierunku studiów, prowadzonym w danej uczelni przez podstawową jednostkę organizacyjną, mającą uprawnienie do nadawania stopnia naukowego doktora w obszarze wiedzy związanym z tym kierunkiem. Co to oznacza biorąc pod uwagę przypadek łódzki. Oznacza to, że uczelnia mogłaby utworzyć indywidualne studia międzyobszarowe, będące hybrydą studiów prawniczych i rachunkowości, trwające pięć lat i kończących się nadaniem dyplomu magistra prawa i dyplomu magistra rachunkowości. Na nic innego ustawa nie zezwala. W prawie regulującym szkolnictwo wyższe obowiązuje zasada numerus clausus kierunków studiów licencjackich i magisterskich, która oznacza, że nawet po utworzeniu hybrydy, zmodyfikowane studia prawnicze muszą być studiami jednolitymi i trwającymi pięć lat. Nie można przy tym ich zakończenia zwieńczyć nadaniem dyplomu magistra prawa podatkowego, celnego, samorządowego, ubezpieczeniowego itd, itp... czy też magistra prawa ruchu drogowego albo innego «dziwoloągu hybrydowego». Tymczasem władze UŁ poszły na skróty i zdecydowały się utworzyć nie hybrydę ale taką malutką, bo trwającą 2 lata «hybrydkę» studiów prawniczych i studiów z rachunkowości. Decyzja ich nie znajduje uzasadnienia w przepisach prawa o szkolnictwie wyższym.

Znowelizowane Prawo o szkolnictwie wyższym daje senatom uczelni kompetencje do decydowania o utworzeniu kierunku studiów. Te najczęsciej dokonują nadinterpretacji art. 11 ustawy i uznają się za kompetentne do utworzenia nowego kierunku studiów wyższych, dotąd w Polsce nie znanego. Dzieje się tak w imię modnego hasła deregulacji, czy też otwarcia. Skoro dereguluje się i otwiera zawody, czemu nie zacząć od  deregulacji i otwarcia samych studiów wyższych, dotąd uprawniających do wykonywania określonych zawodów.

Od dłuższego czasu głoszone są poglądy o przyznaniu uczelniom wyzszym prawa samodzielnego tworzenia studiów. Jak podstawę prawną otwarcia syudiów podaje się różne akty prawne, a to rozporządzenie MNiSzW z dnia 8 sierpnia 2011 r. w sprawie obszarów wiedzy, dziedzin nauki i sztuki oraz dyscyplin naukowych i artysty, które weszło w życie dnia 1 października 2011r. (D. U. Nr 179 poz. 1065), a to samą znowelizowaną ustawę. Nic bardziej błędnego. Rozporządzenie to w żaden sposób nie otwiera studiów wyższych, ani też nie uczyniła tego nowelizacja Prawa o szkolnictwie wyższym. W tym przedmiocie miarodajne jest nadal ww. rozporządzenie z 2006r. w sprawie nazw kierunków studiów. Zgodnie z nim w Polsce istnieje 118 nazw kierunków studiów i tylko te nazwy moga być wymieniane na dyplomie ukończenia studiów wyższych. Przepis ten obowiązuje nadal, bo zgodnie z art. 37 nowelizacji Prawa o szkolnictwie wyższym dotychczasowe przepisy wykonawcze wydane na podstawie:  1) art. 6 ust. 3, art. 9, art. 15 ust. 3, art. 29 ust. 7, art. 96, 105, 162, art. 165 ust. 2, art. 167 ust. 3, art. 187, art. 192 ust. 1 i 4 i art. 201 ustawy, o której mowa  w art. 1, zachowują moc do dnia wejścia w życie przepisów wykonawczych   wydanych na podstawie art. 8 ust. 9, art. 9, 9b, 9c, art. 15 ust. 3, art. 29 ust. 7, art. 96, 105, 162, art. 165 ust. 3, art.  167 ust. 3, art. 187, art. 191a ust. 8, art. 192 ust. 1 i art. 201 ustawy, o której mowa w art. 1, w brzmieniu nadanym niniejszą ustawą. Rozporządzenie w sprawie nazw kierunków studiów jest rozporządzeniem wykonawczym wydanym na podstawie art. 9 Prawa o szkolnictwie wyższym w wersji sprzed nowelizacji. Nikt jednak nie wie, czy MNiSzW już wydało wszystkie przepisy wykonawsze na podstawie tej ustawy w wersji po nowelizacji. Ponieważ kwestia ta obywatelom nie jest znana, przyjmuje się, że rozporządzenie o kierunkach studiów nadal obowiązuje (wersję tę podaje ISAP).

Znowelizowany art. 9 Prawa o szkolnictwie wyższym niestety już nie zobowiązuje MNiSZ do wydania rozporządzenia o kierunkach studiów. Ten brak należy uznać za wadę nowelizacji, która powinna zostać  jak najszybciej usunięta. Nie sposób prowadzić szkolnictwa wyższego w sytuacji, w której nie ma oficjalnych nazw kierunków, tymbardziej, że ukończenie określonego kierunku uprawnia do ubiegania się o zdobycie określonego zawodu lub stanowiska. To system prawa powinien określać istotę tego kierunku i rodzaj studiów prowadzących do uzyskania dyplomu i czas ich trwania. Przekazanie tych kompetencji władzom uczelni byłoby nierozsądne.

Niestety, poglądy te o rzekomym otwarciu studiów wyższych, skwapliwie podchwyciły niektóre uczelnie wyższe, tworząc uchwałami senatów różne kierunki których nazwy mają często bardzo egzotyczne lub enigmatyczne brzmienie. To egzotyczne lub enigmatyczne brzmienie nazwy kierunku ma przyciągnąć studentów, albowiem utworzone one zostały wyłącznie w celach komercyjnych. Takie postępowanie władz uczelni nie znajduje uzasadnienia w obowiązującym stanie prawnym i budzi wątpliwości co do sesowności decyzji podejmowanych przez te gremia.