Nadanie nowych uprawnień kontroli skarbowej w tym przypadku cieszy, bo fikcyjne zatrudnianie, przede wszystkim na tzw. umowach śmieciowych, przybrało już w Polsce rozmiary patologii, z którą bardzo trudno walczyć.
Przepisy nakazujące uprzedzanie przedsiębiorcy o kontrolach, a także zbyt małe kompetencje inspekcji pracy sprawiają, że nieuczciwi przedsiębiorcy są dziś bezkarni, skazując tysiące młody ludzi na zawodowy i finansowy niebyt.
Wszelka krytyka i próba zmiany tego stanu rzeczy traktowana jest jako zamach na mityczną wolność gospodarczą, a nie jak wołanie o walkę z bezprawiem, które będzie miało poważne skutki społeczne za kilka, kilkanaście lat, gdyż zupełnie rozkłada tworzenie i tak wątłej „klasy średniej" w Polsce.
Umowy śmieciowe są często mylone z umowami cywilnoprawnymi, które się przecież rejestruje, a to oznacza, że łatwiej można zareagować na nieprawidłowości czy nieuczciwość pracodawcy.
Problemem umów śmieciowych jest tymczasem ich nierejestrowalność. Nie trafiają one po siedmiu dniach po podpisaniu do ZUS ani później do urzędu skarbowego. Ich po prostu nie ma, chyba że ich szukać w koszu na śmieci.