Koncewicz: Ustąp pola i przetrwaj w „wspólnocie sądów"

Ścisłe powiązanie różnych i odrębnych poziomów sądownictwa w Europie (krajowy, unijny, konwencyjny) tworzy unikatowe forum wymiany racji, uczenia się siebie nawzajem, a w konsekwencji nowego modelu sprawowania wymiaru sprawiedliwości, który odchodzi od tradycyjnego wymiaru krajowego.

Publikacja: 14.08.2013 16:50

Koncewicz: Ustąp pola i przetrwaj w „wspólnocie sądów"

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Red

„Wspólnota sądów" oparta jest na założeniu, że tylko współpracując, a nie tocząc jurysdykcyjne spory, można oferować obywatelowi nowe fora ochrony prawnej przed arbitralnością władzy. Prawdziwe i rozsądne rozwiązania jurysdykcyjnych napięć powinny być poszukiwane i odnajdywane nie w narzuconej z góry hierarchii sądowej, czy też w dążeniu do powołania super sądu rozstrzygającego o konfliktach jurysdykcyjnych, ale raczej w zdrowym rozsądku i dialogu prowadzonym z zachowaniem dobrej wiary, gotowości do wysłuchania, rozważenia i zrozumienia stanowiska innych sędziów.

We „wspólnocie" każdy spór o interpretację prawa stawia przed sądem konieczność wyboru pomiędzy dwoma strategiami argumentacyjnymi: z autorytetu („interpretacja jest lepsza, bo pochodzi od określonego sądu") albo z jakości argumentu („liczy się dobór argumentów, a nie tylko instytucjonalne usytuowanie sądu w systemie prawa"). Imperatywem dla „dobrego sędziego" jest pamiętanie, że nie orzeka w próżni i gotowy jest wycofać się akceptując lepsze argumenty innego sądu.

Powaga, z jaką założenie o „wspólnocie" jest przestrzegane nie jest nigdzie lepiej widoczna jak w orzecznictwie poszczególnych sądów. To właśnie sygnały płynące z orzecznictwa spełniają funkcję swoistego „jurysdykcyjnego barometru". Tyle założeń teoretycznych. Istnienie sądów wyposażonych w urozmaiconą jurysdykcję, których kompetencje często się przenikają, powoduje bowiem że na poziomie pragmatycznym kwestie delimitacyjne należą do najtrudniejszych. Relacje pomiędzy Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości (ETS) a Europejskim Trybunałem Praw Człowieka (ETPCZ) dostarczają klasycznego przykładu stopniowego przechodzenia od początkowej rezerwy do konstruktywnego dialogu, który buduje zaufanie.

Precedens do „odkurzenia"

Na szczególną uwagę zasługuje (nieco zapomniane, a niesłusznie) postanowienie ETS z 6 października 2005 r. w sprawie C - 328/04, Attila Vajnai. Pan Attila Vajnai (wiceprezes Węgierskiej Partii Pracy) został oskarżony o to, że w czasie jednej z demonstracji umieścił na swoim ubraniu pięcioramienną czerwoną gwiazdę, którą usunął dopiero na żądanie jednego z funkcjonariuszy policji. Sąd karny orzekający w pierwszej instancji wydał wyrok, w którym uznał winę oskarżonego publicznego afiszowania się z symbolem zakazanym przez przepisy obowiązującego prawa i za to wymierzył mu karę w zawieszeniu. Sąd odwoławczy zawiesił postępowanie i zadał ETS pytanie o zgodność prawa węgierskiego m.in. z art. 6 Traktatu o Unii Europejskiej, który gwarantuje poszanowanie wolności, demokracji, praw człowieka i fundamentalnych wolności oraz z artykułami Karty Praw Podstawowych w zakresie, w jakim zapewniają prawo do demonstrowania swoich politycznych przekonań za pośrednictwem stosownych symboli. Uznając brak jurysdykcji po swojej stronie, ETS podkreślił, że nie korzysta z jurysdykcji do wydawania orzeczeń wstępnych w sytuacjach znajdujących się poza zasięgiem prawa unijnego i gdy przedmiot postępowania krajowego nie jest w żaden sposób związany z regulacją traktatową. Sprawa Pana Vajnai nie była w żaden sposób związana z sytuacjami przewidzianymi przez Traktat, a krajowy przepis karny znajdował się poza sferą prawa unijnego. W konsekwencji ETS uznał, że nie korzysta z jurysdykcji do wydania w sprawie orzeczenia wstępnego.

Konstytucyjne przesłanie

Nie dajmy się zwieść ani lakoniczności uzasadnienia, ani też formie postanowienia, które są zazwyczaj wydawane w sprawach incydentalnych. Sprawa Vajnai nie tylko wyznacza kierunek orzecznictwa w zakresie dopuszczalności pytań przekazywanych przez sądy krajowe (por. postanowienie z 16 stycznia 2008 r. w „sprawie francuskiej" C-361/07, Olivier Polier), ale przede wszystkim zawiera fundamentalne przesłanie konstytucyjne. Po pierwsze jasno przypomina, że ETS nie jest, jak błędnie myśli się, niestety także w Polsce, remedium na całe zło. Po drugie, dowodzi że sąd unijny rozumie w jak skomplikowanym otoczeniu jurysdykcyjnym funkcjonuje, dostrzega sąsiadów w orzekaniu i gotów jest odpowiednio kształtować swoją jurysdykcję. Po trzecie w końcu, ukazuje wagę dokonania prawidłowego rozgraniczenia pomiędzy sferą obowiązywania praw człowieka jako praw konwencyjnych i praw człowieka jako praw fundamentalnych prawa unijnego.

ETS nie odmówił wydania orzeczenia wstępnego dlatego, że sprawa główna była sprawą karną. Bezpośrednim powodem odmowy przyjęcia sprawy do rozpoznania był brak elementu transgranicznego, a nie charakter (karny) sprawy. Dla uaktywnienia swojej jurysdykcji ETS wymaga zlokalizowania prawa, którego przestrzeganie należy do niego, a nie do innego sądu (krajowego lub ETPCZ). Jest to istotne, gdyż bez takich zastrzeżeń mielibyśmy do czynienia z generalnym stosowaniem prawa unijnego w obrębie praw człowieka. To z kolei oznaczałoby poważne zagrożenie dla dalszego współistnienia trzech systemów - unijnego, krajowego i konwencyjnego - skoro to poziom unijny byłby wszechogarniający i dominujący, dopuszczając możliwość kwestionowania prawa krajowego w nieskończonej ilości codziennych, i w żaden sposób niezwiązanych z prawem europejskim, sytuacji życiowych.

Szacunek dla sąsiada

Sprawa Vajnai dobrze ukazuje dylemat, przed którym stoi ETS, sądy krajowe i ETPCZ. Prawdziwa rola ETS w zakresie ochrony praw człowieka jako zasad ogólnych prawa unijnego powinna pozostawać subsydiarną i komplementarną wobec jurysdykcji ETPCZ. ETS zapewnia ochronę jedynie w granicach obowiązywania prawa unijnego, respektując istniejący równolegle strasburski system ochrony praw człowieka wsparty o sądy krajowe. Fenomen „sądowej wspólnoty" polega właśnie na tym, że w jej obrębie funkcjonują w dobrej wierze, wprawdzie niezależne od siebie, ale wzajemnie się uzupełniające systemy ochrony sądowej. Każdy z nich dąży w ramach swojej funkcji do zapewnienia skutecznej ochrony praw człowieka i zapobieżenia sytuacji, w której jednostka pozbawiona jest możliwości ochrony swoich praw podmiotowych.

Zakreślając granice „swojego" prawa i swojej kognicji oba sądy muszą stale potwierdzać zrozumienie i szacunek dla „europejskiej wspólnoty sądów". W przeciwnym razie czeka je zgubna konfrontacja i niszcząca ich autorytet walka o jurysdykcyjne pierwszeństwo, a wynikający stąd „chaos jurysdykcyjny" będzie znał tylko przegranych. To prawda, że przyjęcie tezy o komplementarności pociąga za sobą komplikacje europejskiego forum sądowego i zwiększa niebezpieczeństwo tarć, a nawet otwartych konfliktów orzeczniczych. Nie powinniśmy jednak eksponować tego aspektu negatywnego, ale doceniać jak systemy i sądy umieją się komunikować ze sobą i trwać w rozsądnie konstruktywnej relacji mimo stałej obecności w tle groźby konfliktu i rozbieżności. Te ostatnie (gdy już do nich wyjątkowo dojdzie) nie są jednak dowodem, że system nie działa, a wprost przeciwnie, że ma się dobrze! Normatywny spór i rozbieżność interpretacyjna są dzisiaj bowiem elementami codziennej gry sądowej i prawa, które nas otacza. Udzielenie przez ETS w sprawie Vajnai odpowiedzi na pytania sądu węgierskiego oznaczałoby że ten sąd chce zajmować się wszystkim. Znamienne więc, że po rozstrzygnięciu sprawy przez ETS Pan Vajnai złożył skargę do ETPCZ, który w wyroku z 18 czerwca 2008 r. (sprawa 33629/06) uznał, że Węgry naruszyły art. 10 EKPCZ i cytował aprobująco in extenso postanowienia ETS w sprawie Vajnai, co nie zdarza się często! „Wspólnota sądowa" w najlepszym wydaniu!

Kto jest dobrym sędzią?

Dzisiaj promowanie „sądowej wspólnoty interesów" wymaga czegoś znacznie więcej aniżeli, jak kiedyś, cytowania orzeczeń innego sądu: szacunku i gotowości ustąpienia w przekonaniu, że ten inny sąd stanowi lepsze forum dla udzielenia ochrony prawnej. Granice jurysdykcyjne przetrwają tylko wówczas, gdy będą przestrzegane przez każdy z sądów funkcjonujących w ramach przyznanej im jurysdykcji. Dzisiaj sądy są ze sobą połączone w sposób niezwykle skomplikowany. Tylko od nich zależy, czy będziemy mówili o subtelnej koegzystencji, czy niebezpiecznej jurysdykcyjnej rywalizacji połączonej z dążeniem do rozszerzania sfery swojej właściwości. Historia i chronologia sprawy Vajnai ukazują, że przynależność do „sądowej wspólnoty" nie jest tylko zjawiskiem normatywnym. Prawdziwie bowiem dobry sędzia „europejskiej wspólnoty sędziów" to dzisiaj ten, który akceptuje że istnieje sąd lepiej predestynowany do rozstrzygnięcia sprawy niż on sam. W tym sensie „wspólnota sądów" stanowi przede wszystkim wielkie wyzwanie sędziowskiego ego, skromności, wyobraźni i samoograniczenia w duchu lojalności wobec innych sądów. Tylko tyle i aż tyle.

Tomasz Tadeusz Koncewicz, profesor prawa w Katedrze Prawa Europejskiego i Komparatystyki Prawniczej UG, adwokat

„Wspólnota sądów" oparta jest na założeniu, że tylko współpracując, a nie tocząc jurysdykcyjne spory, można oferować obywatelowi nowe fora ochrony prawnej przed arbitralnością władzy. Prawdziwe i rozsądne rozwiązania jurysdykcyjnych napięć powinny być poszukiwane i odnajdywane nie w narzuconej z góry hierarchii sądowej, czy też w dążeniu do powołania super sądu rozstrzygającego o konfliktach jurysdykcyjnych, ale raczej w zdrowym rozsądku i dialogu prowadzonym z zachowaniem dobrej wiary, gotowości do wysłuchania, rozważenia i zrozumienia stanowiska innych sędziów.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego