Cywilizacyjna potrzeba budowania nowoczesnej administracji publicznej wymaga poszukiwania takich rozwiązań, które z jednej strony umożliwiają szybkie rozpoczęcie działalności gospodarczej przy ograniczonych do minimum formalnościach obciążających obywateli, a z drugiej pozwalają organom państwa wypełniać ich ustawowe obowiązki. W realizacji takiego założenia niewątpliwie pomaga rozwój technologii informatycznych.
Niewiele się zmieniło
Po prawie dziewięciu miesiącach od zlikwidowania 79 sądów rejonowych można już stwierdzić, że w sądownictwie niewiele się zmieniło. Wbrew nadziejom jednych, a obawom innych, sędziowie w zlikwidowanych sądach (teraz wydziałach zamiejscowych) orzekają tak samo jak do tej pory i nie muszą wcale dojeżdżać do sądów niezlikwidowanych. Żaden sędzia z 9 sądów zlikwidowanych w okręgu poznańskim (obecnie 45 wydziałów zamiejscowych) nie przeprowadził jeszcze rozprawy w obecnej siedzibie sądu. Stan taki nie wynika absolutnie ze złej woli sędziów, ale wyłącznie z faktu, że obciążenie sędziów było bardzo podobne i sędziowie w sądach zlikwidowanych nie orzekali ani mniej, ani więcej niż ich koledzy w sądach niezlikwidowanych. Po likwidacji nie było zatem potrzeby, by cokolwiek w tym obciążeniu zmieniać.
Również prezesi zlikwidowanych sądów, obecnie jako wiceprezesi bądź przewodniczący wydziałów zamiejscowych, orzekają tak samo jak wcześniej.
Po co była likwidacja
Faktycznie więc zmiana polegała wyłącznie na likwidacji 79 stanowisk prezesów sądów. Dla tego tylko efektu wywołano spore polityczne zamieszanie, a także poświęcono tysiące godzin pracy na zakreślanie i ponowne rejestrowanie wszystkich spraw, sporządzanie spisów zdawczo-odbiorczych, przekazywanie dokumentacji finansowo-księgowej itd.
Jeżeli zatem, co było do przewidzenia, sędziowie nie pracują więcej, organizacja pracy się pogorszyła, gdyż co oczywiste, trudniej zarządza się jakąkolwiek jednostką na odległość, a koszty wzrosły, choćby przez konieczność nieustannego przewożenia akt i dokumentów między zamiejscowymi wydziałami i siedzibą, to pojawia się pytanie, czy był może jakiś ukryty cel w tej całej awanturze z likwidacją sądów. Skoro jej jedynym efektem była likwidacja funkcji prezesów, być może chodziło o wykazanie, że sądy, nazwane wydziałami zamiejscowymi, mogą w ogóle obyć się bez prezesów i stanowisko to jest w sądownictwie niepotrzebne. Tyle tylko, że ta okoliczność nie wymagała wcale empirycznego dowodu. Aby stwierdzić zbędność stanowiska prezesa sądu wystarczyło uważnie przeczytać prawo o ustroju sądów powszechnych w brzmieniu obowiązującym po 1 stycznia 2013 r.