Reklama

Nieco parlamentaryzmu w Sejmie

Publikacja: 25.03.2014 15:13

Marek Domagalski

Marek Domagalski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Spektakularne spotkanie premiera Tuska z rodzicami niepełnosprawnych dzieci każe zapytać, czy tak powinno się w państwie dzielić pieniądze, bo przecież o nie chodzi, nic nie ujmując trudom i poświęceniu rodzin.

Nie będę mówił, jak dalece ich żądania pod adresem rządu, a tak naprawdę podatników, są słuszne i mogą być uwzględnione – by nie zbyć problemu gładkim stwierdzeniem, że należy im się podwyżka. Wiem natomiast, że wybrana przez premiera metoda dochodzenia do porozumienia jest zła.

Premier, owszem, mógł wysłuchać postulatów tych osób, ale pieniędzmi powinien dysponować w normalnej procedurze parlamentarnej, z uwzględnieniem innych roszczeń. Nie są to bowiem pieniądze władzy ani nawet państwa, tylko całego społeczeństwa. To nie jest sytuacja jak na Ukrainie, w której rząd z dnia na dzień radykalnie zwiększył wydatki na armię, a obciął inne, bo stanął wobec nadzwyczajnej konieczności. Świadczenia pielęgnacyjne być może już dawno powinny być podwyższone, mogą jednak poczekać tydzień, dwa czy cztery, aby pochylił się nad nimi parlament, aby skonfrontować je z innymi ważnymi potrzebami i aby doszło do jakiejś ugody uwzględniającej stanowiska wszystkich istotnych sił społecznych. To, że premier stara się mówić o tych ograniczeniach, sprawy nie załatwia, gdyż reprezentuje tylko władzę i pewnie wspierające ją środowiska, a to nie jest całe?społeczeństwo.

Kiedy kilka miesięcy temu amerykański Kongres i prezydent opóźniali się ze znalezieniem kompromisu w sprawie tegorocznego budżetu, rząd nie wypłacał urzędnikom pensji. Bo tam obowiązuje stara parlamentarna zasada, że rząd może dzielić to, co ma, na co pozwoli mu w ustawie budżetowej parlament z istotną rolą opozycji.

W Polsce ten model parlamentu został zagubiony, niemal o wszystkim decyduje rząd, a w zasadzie premier z podległą mu większością sejmową. Ustawa budżetowa jest w zasadzie formalnością, tylko spina to, co rząd i poprzednie rządy rozdały. Słabsze środowiska, niehołubione przez władzę, nie mają wpływu na budżet, choćby miały sejmową reprezentację, gdyż zostaną przegłosowane. Co im więc zostaje? Przyciśnięcie premiera środkami pozaparlamentarnymi, w czym asystują opozycyjni posłowie.

Reklama
Reklama

Paradoksalnie, na skutek wynaturzenia parlamentaryzmu na pikiecie są skuteczniejszymi reprezentantami wyborców niż na mównicy sejmowej.

Spektakularne spotkanie premiera Tuska z rodzicami niepełnosprawnych dzieci każe zapytać, czy tak powinno się w państwie dzielić pieniądze, bo przecież o nie chodzi, nic nie ujmując trudom i poświęceniu rodzin.

Nie będę mówił, jak dalece ich żądania pod adresem rządu, a tak naprawdę podatników, są słuszne i mogą być uwzględnione – by nie zbyć problemu gładkim stwierdzeniem, że należy im się podwyżka. Wiem natomiast, że wybrana przez premiera metoda dochodzenia do porozumienia jest zła.

Reklama
Opinie Prawne
Przemysław Drapała: Skutki uboczne dobrej zmiany w zamówieniach publicznych
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Doradco, przecież przysięgałeś
Opinie Prawne
Jarosław Gwizdak: Za młodzi (nie tylko na Heroda)
Opinie Prawne
Michał Góra: Czy NRA ma rację, zakazując łączenia statusu aplikanta i asystenta sędziego?
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Lekcja historii i sejmowej matematyki
Reklama
Reklama