Jeżeli ktoś myślał, że tragiczna śmierć Grzegorza Przemyka czegoś nauczyła nasz wymiar sprawiedliwości, srodze się zawiódł. W naszych sądach i prokuraturach wciąż prowadzone są sprawy, w których sędziowie i prokuratorzy poruszają się zupełnie jak jakieś baśniowe stwory, które mają oczy z tyłu głowy.
Zacieranie śladów niedbalstwa
Całkiem niedawno przysłuchiwałem się konferencji prasowej zorganizowanej przez rodzinę porwanego i zamordowanego Krzysztofa Olewnika. Tego 25-letniego chłopaka uprowadzono z jego własnego domu dla okupu w 2001 r. Myliłby się ten, kto by sądził, że w tej ciągnącej się od 13 lat sprawie rzeczą najtrudniejszą jest ustalanie faktów. Nic podobnego. Śledczym sen z powiek spędza bardziej zacieranie śladów własnej nieudolności niż zabezpieczanie dowodów zbrodni. Nikt dziś nie przeczy, że z policyjnego samochodu Daewoo Nubira skradziono 16 tomów akt ze śledztwa. Że policjanci pozostawili samochód z aktami na osiedlu, a nie na parkingu pobliskiej komendy policji. Że w komendzie pękła rura kanalizacyjna i zalała kilkadziesiąt dowodów w sprawie. Że okup w wysokości 300 tys. euro przekazywano porywaczom w sposób tak nieprofesjonalny, że lepiej by to zrobili chłopcy bawiący się w Indian i kowbojów. Włamano się nawet do prosektorium, w którym przeprowadzano sekcję zwłok Krzysztofa Olewnika (były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski nazwał to „wejściem w nieprzepisowym trybie"). W końcu doszło do rzeczy niespotykanej: ofiara zabójstwa była przez jakiś czas „posiadaczem" dwóch kodów DNA. W sprawie sfałszowania DNA, bo tak to chyba należy nazwać, toczy się odrębne postępowanie karne. Bez względu na jego wynik już dziś można powiedzieć, że w wymiarze sprawiedliwości przekroczono kolejną barierę nieodpowiedzialności.
Winny system i politycy
Ani prokuratorom, ani policjantom, którzy maczali palce w tej kuriozalnej serii zaniedbań, nie spadł włos z głowy. O ile wiem, funkcjonariusze ci nie mieli nawet dyscyplinarek, chociaż w raporcie sejmowej komisji śledczej aż roiło się od „rażących" i „drastycznych" błędów. Jednym funkcjonariuszom sprawy umorzono z powodu braku znamion przestępstwa, innych objęło przedawnienie, jeszcze inni zostali uniewinnieni, gdyż nie można im było udowodnić umyślności działania. Dla bezstronnego obserwatora tego procesu, że nie wspomnę już o rodzinie zamordowanego, sprawiedliwość staje się iluzją. Wszyscy czują tutaj jakieś kłamstwo, którego nie mogą wykazać. Przyjmują więc, że przed obliczem Temidy ludziom złym się powodzi, a ludzie dobrzy muszą znosić cierpienie.
Prokurator Jacek Skała, który również zabrał głos jako szef związku zawodowego prokuratorów, odbiera całą sprawę jeszcze inaczej. Dla niego winny jest system, a w drugiej kolejności politycy – tak powiedział w popularnym telewizyjnym programie „Państwo w państwie". System jest winny dlatego, że tak poważnej sprawy nie powinien prowadzić prokurator rejonowy z Pcimia Dolnego. Zdaniem Jacka Skały zbieraniem i zabezpieczaniem dowodów od samego początku powinni zajmować się funkcjonariusze z Biura Przestępczości Zorganizowanej. Politycy zaś ponoszą winę za to, że pomimo nawoływania o legislacyjne wsparcie nie wprowadzili odpowiednich zmian do kodeksu karnego. Chodzi przede wszystkim o zmiany w art. 231 k.k., który przewiduje odpowiedzialność funkcjonariusza publicznego za przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków. Jest to jeden z niewielu przepisów w tym kodeksie, który pozwala pociągnąć do odpowiedzialności karnej sędziów i prokuratorów za szkodzenie wymiarowi sprawiedliwości. Zdaniem prokuratora Skały do przepisu tego należało już dawno wprowadzić kwalifikowany typ przestępstwa nadużycia władzy, który wyodrębniałby zdarzenia ze skutkiem śmiertelnym. Wtedy i kara za takie przestępstwo byłaby odpowiednio wyższa, i okresy przedawnienia też musiałyby być dłuższe niż obecnie.
Jest to z pewnością krok w dobrym kierunku, ale zaproponowane rozwiązanie bierze pod uwagę tylko aspekty kryminalne. Warto też zwrócić uwagę, że art. 231 k.k. nie nazywa rzeczy po imieniu. Nie oddaje istoty wypaczeń prawa, na które cierpi wymiar sprawiedliwości.