Został przeniesiony dyscyplinarnie do apelacji białostockiej i tam będzie mógł sądzić. Nie będzie pełnić funkcji kierowniczych ani czasowo dostawać podwyżek.
Mimo że SN zaostrzył karę dyscyplinarną w porównaniu z tą, którą otrzymał Milewski w pierwszej instancji, było to znacznie mniej, niż domagał się minister sprawiedliwości. Ten chciał wymierzenia najsurowszej z katalogu kar dyscyplinarnych: złożenia sędziego ?z urzędu.
Trwająca od blisko dwóch lat sprawa wydaje się zakończona. Wyrok SN jest może trochę salomonowy, z jednej strony bowiem zaostrzył orzeczenie pierwszej instancji, z drugiej nie zdecydował się na najsurowszą karę: usunięcie z zawodu.
Z punktu widzenia opinii publicznej oceniającej autorytet wymiaru sprawiedliwości nie jest to szczęśliwe rozwiązanie, dające wyraźny sygnał, że nie ma tolerancji dla tego rodzaju zachowań sędziów.
Sprawa Milewskiego była bodaj najpoważniejszym uderzeniem w wizerunek Temidy co najmniej w ostatniej dekadzie, i jako książkowy przykład nieprawidłowości będzie jej ciążył przez kolejną.