Silvio Berlusconi został ostatecznie uniewinniony przez Sąd Kasacyjny w słynnym procesie bunga-bunga. Do procesu nie powinno dojść, bo prokuratura postawiła przed sądem obyczaje, które mogą budzić zgorszenie i odrazę, ale przestępstwem nie są. Pierwszy dziennik Włoch „Corriere della Sera" tłumaczył, że ścigano grzech, a nie łamanie prawa. Stąd nie dziwią reakcje włoskiego Kościoła. Dziennik włoskich biskupów „Avvenire" piórem swego naczelnego Andrei Tarquinio skomentował, że uniewinnienie nie zmienia negatywnej moralnej oceny byłego premiera, najpoczytniejszy włoski tygodnik „Famiglia Cristiana" poucza, że uniewinnienie nie wymazało grzechów Berlusconiego, a sekretarz Konferencji Episkopatu biskup Nunzio Galantino podkreślił, że prawny aspekt tej sprawy to jedno, a moralny to drugie. Biczowanie grzesznika (a nie grzechu) przez ludzi włoskiego Kościoła nieco dziwi, oburzenie świeckich stróżów moralności, którzy za nieobyczajność chcą wsadzać za kratki („Kasacja zbawiła Berlusconiego" – tytułowała lewicowa „La Repubblica"), nieco mniej, podsycając jeszcze towarzyszące temu procesowi od początku wątpliwości. Pierwsza i zasadnicza to padające teraz pytanie, dlaczego ten proces się w ogóle odbył, skoro oskarżonego z braku jakichkolwiek dowodów przestępstwa uniewinnił i Sąd Apelacyjny, i Sąd Kasacyjny. Podejrzenia, że prokuraturą i sędzią śledczym, podobnie jak sądem pierwszej instancji, który Berlusconiego skazał, kierowały bardziej motywy polityczne niż prawne, przeradzają się powoli w pewność.
Krewna Mubaraka
Wszystko zaczęło się w maju 2010 r. Na posterunku policji w Mediolanie późnym wieczorem wylądowała zatrzymana 17-letnia Ruby, córka marokańskich imigrantów, podejrzana o kradzież współlokatorce (brazylijskiej prostytutce) 3 tys. euro. Przed północą na posterunek zadzwonił będący wówczas z oficjalną wizytą w premier Silvio Berlusconi, prosząc, by oddać dziewczynę pod opiekę jednej z mediolańskich radnych, która niebawem się po nią zgłosi. Tłumaczył, że dziewczyna jest krewną prezydenta Egiptu Hosni Mubaraka, więc trzeba postępować dyskretnie, by uniknąć dyplomatycznego zatargu. Tak też się stało. Podczas przesłuchania na posterunku Ruby ujawniła, że bywała na przyjęciach w rezydencji Berlusconiego w Arcore.
Na trop incydentu wpadła mediolańska prokuratura i rozpoczęła zakrojone na szeroką skalę śledztwo. Chodziło o to, by udowodnić, że Berlusconi korzystał z usług nieletniej prostytutki, a przede wszystkim, że wymusił na mediolańskiej policji jej zwolnienie z aresztu. Ruby zeznała, że nigdy do zbliżenia z premierem nie doszło. Przyznała, że wszystkim przedstawiała się jako 24-letnia daleka krewna Mubaraka i zapewniała, że jest tancerką, a nie prostytutką. Z kolei policjanci tłumaczyli śledczym, że Berlusconi grzecznie perswadował i prosił, broń Boże nie stosując żadnych nacisków. I na dobrą sprawę w tym punkcie śledztwo, w dodatku w sprawie, w której nie ma żadnych poszkodowanych, powinno stanąć. Prokuratura za zgodą sądu postanowiła jednak zdobyć dowody na to, że Berlusconi świadomie korzystał z usług prostytutki niepełnoletniej, za co grozi kara do trzech lat więzienia, choć prostytucja i korzystanie z niej nie są we Włoszech ścigane. W związku z tym założono podsłuch telefoniczny blisko 200 gościom Berlusconiego w jego rezydencji pod Mediolanem (jak się później okazało, podsłuchano aż 150 tys. rozmów), mimo że niemal żadna z tych osób nie popełniła żadnego przestępstwa i nie była o nic oskarżona. Rozpoczęto też przesłuchania młodych kobiet, które brały udział w bankietach w Arcore. A gdy powoli zaczął się wyłaniać kompromitujący obraz i charakter wielu z tych spotkań, tajne w tym momencie śledztwa zeznania i transkrypty rozmów telefonicznych (wraz z nazwiskami przesłuchiwanych i podsłuchanych) wylądowały w mediach, co jednoznacznie wskazuje na prawdziwe motywy sądu w Mediolanie.
Wybuchł ogromny skandal, a 74-letni wówczas Berlusconi, skądinąd nie bez podstaw, stał się pośmiewiskiem całego świata. Wyszło na jaw, że wiele bankietów w eleganckiej posiadłości premiera wyglądało jak żywcem wyjęte z filmów soft porno lat 70.: tańce młodych kobiet z obnażonym biustem przebranych za zakonnice, policjantki, Baracka Obamę, niewybredne dowcipy, adoracja rzeźby młodzieńca z wyprężonym penisem etc. Wszystkie młode kobiety, w większości aspirujące do zrobienia kariery w telewizji albo na estradzie, ale też luksusowe prostytutki (tzw. escort, czyli damy do towarzystwa), zapraszane i zwożone do Arcore przez zaufanych Berlusconiego, otrzymywały na koniec drogie prezenty i gotówkę. Niektóre zostawały na noc. Niemniej jednak świadków na to, że premier brał do łóżka Ruby, nie znaleziono. Mimo to proces ruszył. Prokuratura nie zdecydowała się na wezwanie dziewczyny do złożenia zeznań, bo zdaniem prokurator Ildy Boccassini „jest notoryczną typową kłamczuchą z Maghrebu".
Surowy wyrok
Co zdumiewające, mimo braku jakichkolwiek dowodów w czerwcu 2013 r. w pierwszej instancji sąd w Mediolanie skazał Berlusconiego na siedem lat więzienia, czyli rok więcej, niż wnioskowała prokuratura: rok za korzystanie z prostytucji nieletniej, a sześć lat za wymuszenie na policjantach zwolnienia Ruby z aresztu. Wyrok był tak surowy, bo w sprawie wymuszenia sięgnięto po paragraf przewidziany za wymuszenia i haracze mafijne. Przede wszystkim jednak Berlusconi otrzymał zakaz pełnienia funkcji publicznych na zawsze, co praktycznie eliminowało go z życia politycznego. Zdaniem krytyków to był prawdziwy cel farsy, która rozegrała się przed mediolańskim sądem. Zgodnie jednak z włoskim prawem oskarżonemu przysługuje odwołanie do dwóch wyższych instancji. I dopiero wyrok kasacji przesądza ostatecznie o winie oskarżonego. Gdy po trzech miesiącach opublikowano uzasadnienie wyroku, okazało się, że sąd dał wiarę absolutnie nieprzekonującym poszlakom („oskarżony nie mógł nie wiedzieć", „ma przestępczą naturę" etc.) i prokuratorskiej teorii przestępstwa. Było jasne, że wyrok musi zostać unieważniony. Tak też zdecydował w 2014 r. Sąd Apelacyjny, a 11 marca 2015 r. potwierdził to Sąd Kasacyjny. Czy Berlusconi uprawiał płatny seks z nieletnią Ruby, nie było przedmiotem delibaracji sędziów. Uznali, że nawet jeśli, nie mógł wiedzieć, że jest nieletnia.