Słuszny wyrok na bankowy tytuł egzekucyjny każe zapytać, dlaczego dopiero za trzecim podejściem Trybunał Konstytucyjny go uchylił, dlaczego tyle lat stosowano masowo to narzędzie dla bogatych – banków, biedniejszym zostawiając sądy. Powiedział to otwarcie poprzedni skład Trybunału w wyroku z 26 stycznia 2005 r. (sygn. P 10/04), kiedy uzasadniał utrzymanie tego przywileju banków: „Nieefektywność polskiego systemu sądowego, wyrażająca się przede wszystkim w długotrwałych postępowaniach sądowych, powoduje, że postępowanie nakazowe, którego celem jest przyśpieszenie i uproszczenie postępowania, nie jest skutecznym mechanizmem egzekucji należności bankowych". A zatem zwykła fabryka czy przedsiębiorca niech korzysta z postępowania sądowego, ale bankom trzeba zostawić ekstranarzędzie, one zasługują na lepsze traktowanie...
Powiedzmy słowo o dolegliwości tej procedury. Otóż bank, który o swoim kliencie wiedział niemal wszystko, a nieraz trzymał jego wolne środki na koncie, z dnia na dzień, gdy tracił wiarę w jego wypłacalność, mógł sam wystawić BTE i po formalnym tylko przybiciu sądowej klauzuli wykonalności zajmował z komornikiem majątek klienta.
Minęło dziesięć lat i inna czwórka sędziów TK mówi – BTE to przywilej banków, który narusza zasadę równego traktowania (art. 32 ust. 1 konstytucji) w trzech aspektach: w relacjach między bankiem a jego klientem, między bankami jako wierzycielami a pozostałymi wierzycielami oraz między dłużnikami banków i dłużnikami innych podmiotów.
Ktoś powie: lepiej późno niż wcale. Owszem, ale jeśli dzisiaj BTE jest niekonstytucyjny, to tym bardziej był dziesięć lat temu. To powinno otworzyć dyskusję o roli Trybunału, o tym, czy nie powinien bardziej prewencyjnie badać ustaw. Bo, jak w tym wypadku, Sąd Rejonowy w Koninie o to zapytał, ale już na rozprawę w Trybunale nie raczył przyjechać. Czy w takim trybie, w tak wąskim gronie, powinny zapadać fundamentalne decyzje prawne, decydujące o losie setek tysięcy Polaków?