Kary za brak sieci recyklingu starych samochodów

Choć przedsiębiorcy nie mieli szans zapewnić sieci zbierania starych aut w całym kraju, może ich to kosztować miliony – alarmuje radca prawny Bartosz Wyżykowski.

Publikacja: 14.10.2015 08:30

Kary za brak sieci recyklingu starych samochodów

Foto: 123RF

Producentom i importerom samochodów grożą wysokie sankcje administracyjne za niewykonanie w 2006 r. obowiązku zapewnienia sieci zbierania wyeksploatowanych pojazdów. Obecnie sporami w tej sprawie zajmuje się Naczelny Sąd Administracyjny. Problem jednak w tym, że nałożony przez ustawodawcę obowiązek okazał się w praktyce niewykonalny w wymaganym terminie. Pytanie więc, czy w takim wypadku mimo starań firm, by sieć zapewnić, nałożenie sankcji będzie uzasadnione?

Przypomnijmy, że 20 stycznia 2005 r. Sejm uchwalił ustawę o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji. Ustawa ta stanowiła implementację prawa unijnego i należy do tzw. pakietu ustaw ekologicznych – jej głównym założeniem było zbudowanie szczelnego systemu gwarantującego skierowanie wszystkich wyeksploatowanych pojazdów do profesjonalnych stacji demontażu. Weszła w życie 14 marca 2005 r., a przepisy nakładające na przedsiębiorców (producentów i importerów samochodów wprowadzających w Polsce rocznie więcej niż 1000 pojazdów) obowiązek utworzenia sieci zbierania pojazdów zaczęły obowiązywać 1 stycznia 2006 r. Tego dnia sieć miała być już zapewniona i obejmować swoim zasięgiem całe terytorium kraju. Miała być ukształtowana w taki sposób, by właściciele pojazdów mieli możliwość oddania pojazdów wycofanych z eksploatacji do punktu zbierania pojazdów lub stacji demontażu położonych w odległości nie większej niż 50 km w linii prostej od miejsca zamieszkania albo siedziby właściciela pojazdu. Wprowadzający pojazdy mogli też zapewnić sieć na podstawie umów z przedsiębiorcami prowadzącymi takie stacje lub punkty.

Karą za niezapewnienie sieci była opłata dodatkowa w wysokości 500 zł za każdy wprowadzony w danym roku samochód. W przypadku dużych producentów i importerów ewentualne kary byłyby wysokie. Co ciekawe, w ustawie nie przewidziano żadnych mechanizmów gradacji wysokości kary w zależności od stopnia naruszenia nałożonych obowiązków. Innymi słowy, stawka 500 zł dotyczyła każdego przedsiębiorcy – zarówno tego, który zapewnił sieć np. w 95 proc. obszaru kraju, jak i tego, który takiej sieci nie zapewnił w ogóle! Z podobnymi problemami borykają się zresztą przedsiębiorcy wielu innych branż – w polskim prawie brak jest bowiem kompleksowej regulacji ogólnej, normującej zagadnienia odpowiedzialności administracyjnej.

Proporcjonalne sankcje

Co prawda, w 2007 r. ustawodawca dostrzegł problem niewspółmierności kary i znowelizował przepisy. Wprowadził proporcjonalność sankcji, tak by była ona ściśle związana ze stopniem niekompletności sieci. Niestety, w przepisie intertemporalnym nowelizacji nie przewidziano wprost, że do obliczenia opłaty za 2006 r. stosuje się nowe przepisy. Literalnie odnosiły się one jedynie do 2007 r., co dało asumpt do różnych interpretacji.

Ponieważ przepis intertemporalny nie wspominał o zasadach obliczenia opłaty za 2006 r., a contrario można by uznać, że do ich obliczania stosować należy przepisy ustawy w pierwotnym brzmieniu, a więc te, które nie zawierały gradacji wysokości kary. Odmienne i – jak się wydaje – prawidłowe stanowisko przyjął jednak w swoich orzeczeniach Naczelny Sąd Administracyjny (wyroki w sprawach o sygn. II OSK 2370/12, II OSK 2375/12, II OSK 2374/12, II OSK 2372/12, II OSK 2373/12 i II OSK 2377/12.) W orzeczeniach tych NSA dokonał prokonstytucyjnej wykładni przepisów. Jednocześnie uznał, że gdy brak odmiennych postanowień ustawy zmieniającej lub nowej, do orzekania w sprawach zdarzeń wcześniejszych lub spraw będących w toku powinny mieć zastosowanie nowe przepisy – zwłaszcza że zawierają postanowienia korzystniejsze (postanowienie NSA z 23 grudnia 2014 r., sygn. II OSK 1293/13).

Wątpliwości co do prawidłowej interpretacji przepisu intertemporalnego spowodowały jednak, że w jednej z takich spraw, na tle sporu przedsiębiorcy z głównym inspektorem ochrony środowiska, NSA uznał, iż wyłoniło się zagadnienie prawne budzące poważne wątpliwości i postanowił przedstawić je do rozstrzygnięcia składowi siedmiu sędziów tego sądu.

Problem ten, choć kluczowy i stawiający powiększony skład NSA przed trudnym zadaniem dokonania wykładni przepisów, nie dotyka istoty sprawy – odnosi się bowiem tylko do kwestii intertemporalnych. Tymczasem zasadnicze znaczenie mają dwie inne. Po pierwsze, czy tak ukształtowany ustawowy obowiązek zapewnienia sieci zbierania pojazdów do 1 stycznia 2006 r. w ogóle był racjonalny i, co ważniejsze, czy był obiektywnie możliwy do wykonania przez producentów i importerów? I konsekwentnie, czy przewidziana w ustawie kara za niezapewnienie lub nienależyte zapewnienie sieci była zgodna z zasadą proporcjonalności?

W tym kontekście warto zaznaczyć, że 24 kwietnia br. Sejm uchwalił kolejną nowelizację ustawy o recyklingu (druk nr 3033). Zakłada ona, że w celu zapewnienia sieci wystarczającym będzie, aby w każdym województwie były prowadzone co najmniej trzy stacje demontażu lub punkty zbierania pojazdów (w tym co najmniej jedna stacja demontażu), położone w różnych miejscowościach. Założeniem nowelizacji jest więc złagodzenie wymogów dotyczących kształtu sieci zbierania pojazdów. Można z tego wywnioskować, że w ocenie ustawodawcy taki kształt sieci w wystarczającym stopniu zapewni cel, jakim jest ochrona środowiska, a obecne wymogi są nadmierne i nieuzasadnione.

Niewykonalne przepisy

Niezależnie od tego pierwotnie przewidziany kształt sieci w praktyce okazał się niemożliwy do zapewnienia. I to z kilku przyczyn. Po pierwsze, nie było możliwe zawarcie umów z przedsiębiorcami prowadzącymi stacje demontażu pojazdów – wszak wszelkie pozwolenia środowiskowe, w których posiadaniu byli przedsiębiorcy, utraciły moc 30 czerwca 2005 r. (wynikało to z przepisów przejściowych ustawy o recyklingu). Skutkowało to tym, że przedsiębiorcy prowadzący stacje demontażu i punkty zbierania pojazdów utracili możliwość prowadzenia legalnej działalności na pół roku przed terminem, w którym miała być utworzona sieć zbierania pojazdów. Co więcej, przepisy wykonawcze do ustawy o recyklingu określające wymagania dla stacji demontażu oraz punktów zbierania pojazdów zostały ogłoszone w sierpniu i październiku 2005 r., a weszły w życie dopiero w listopadzie 2005 r., czyli niespełna dwa miesiące przed 1 stycznia 2006 r. Przed tą datą organy odmawiały rozpatrzenia wniosków o wydanie decyzji właśnie z uwagi na brak rozporządzeń.

Alternatywą było samodzielne utworzenie sieci zbierania pojazdów przez producentów i importerów. W tym celu konieczne było jednak uzyskanie wszystkich wymaganych pozwoleń wynikających z przepisów prawa budowlanego, wybudowanie i wyposażenie stacji demontażu oraz uzyskanie pozwolenia na jej prowadzenie. Abstrahując od kosztów takiej operacji, sam proces ubiegania się o pozwolenia możliwy był dopiero po wejściu w życie przepisów wykonawczych, a więc najwcześniej w listopadzie 2005 r.

Zapewnienie sieci pokrywającej terytorium kraju w 100 proc. z dniem 1 stycznia 2006 r. było więc obiektywnie niewykonalne z przyczyn prawnych i faktycznych. W praktyce żadnej z firm motoryzacyjnych sprowadzającej do Polski ponad 1000 pojazdów rocznie się to nie udało. Nie oznacza to, że firmy nie podjęły wysiłku, by zapewnić sieć. Przeciwnie, już na początku 2006 r. każdy z importerów i producentów zapewniał ją na poziomie co najmniej 85 proc.

Pytam zatem, czy sprawiedliwe i zgodne z zasadą proporcjonalności będzie nałożenie wielomilionowych kar na przedsiębiorców, którzy dołożyli należytej staranności w wykonaniu z góry niemożliwego obowiązku. Warto przytoczyć dla porównania brzmienie art. 387 § 1 k.c. Zgodnie z nim umowa o świadczenie niemożliwe jest nieważna. Przepis ten oczywiście w żaden sposób nie znajdzie zastosowania w sprawie administracyjnej, ale może stanowić wskazówkę, jak ustawodawca traktuje obowiązki, które z góry nie są możliwe do wykonania.

Autor jest zastępcą dyrektora departamentu prawnego Konfederacji Lewiatan

Producentom i importerom samochodów grożą wysokie sankcje administracyjne za niewykonanie w 2006 r. obowiązku zapewnienia sieci zbierania wyeksploatowanych pojazdów. Obecnie sporami w tej sprawie zajmuje się Naczelny Sąd Administracyjny. Problem jednak w tym, że nałożony przez ustawodawcę obowiązek okazał się w praktyce niewykonalny w wymaganym terminie. Pytanie więc, czy w takim wypadku mimo starań firm, by sieć zapewnić, nałożenie sankcji będzie uzasadnione?

Przypomnijmy, że 20 stycznia 2005 r. Sejm uchwalił ustawę o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji. Ustawa ta stanowiła implementację prawa unijnego i należy do tzw. pakietu ustaw ekologicznych – jej głównym założeniem było zbudowanie szczelnego systemu gwarantującego skierowanie wszystkich wyeksploatowanych pojazdów do profesjonalnych stacji demontażu. Weszła w życie 14 marca 2005 r., a przepisy nakładające na przedsiębiorców (producentów i importerów samochodów wprowadzających w Polsce rocznie więcej niż 1000 pojazdów) obowiązek utworzenia sieci zbierania pojazdów zaczęły obowiązywać 1 stycznia 2006 r. Tego dnia sieć miała być już zapewniona i obejmować swoim zasięgiem całe terytorium kraju. Miała być ukształtowana w taki sposób, by właściciele pojazdów mieli możliwość oddania pojazdów wycofanych z eksploatacji do punktu zbierania pojazdów lub stacji demontażu położonych w odległości nie większej niż 50 km w linii prostej od miejsca zamieszkania albo siedziby właściciela pojazdu. Wprowadzający pojazdy mogli też zapewnić sieć na podstawie umów z przedsiębiorcami prowadzącymi takie stacje lub punkty.

Pozostało 80% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Opinie Prawne
Stykowski, Tarnowska: Jak wyliczyć odszkodowanie za budynek rolniczy?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Dlaczego sprawca śmiertelnego wypadku mógł znowu doprowadzić do tragedii?
Opinie Prawne
Joanna Pietrzak: Czy Poczta Polska jest gotowa na publiczną usługę hybrydową?
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Skoro większość ma mieć emeryturę minimalną, to ją zlikwidujmy – i po problemie
Opinie Prawne
Bogusław Chrabota: Między cyberbezpieczeństwem i nadgorliwością