Już od ponad 20 lat, od kiedy wprowadzono wielką nowelizację postępowania cywilnego, pojawia się w debacie publicznej kwestia wprowadzenia przymusu adwokacko-radcowskiego. W 2002 r. wyraźnie postulowano jego rozszerzenie na sądy apelacyjne. Budziło to jednak opór, bo za mało było profesjonalnych pełnomocników na rynku usług prawniczych. Obecnie ta przeszkoda nie istnieje.
Wedle badań przeprowadzonych przez Instytut Prawa i Społeczeństwa (INPRiS) rozszerzenie przymusu adwokackiego z pewnością przełożyłoby się na lepszą komunikację na sali rozpraw i szybkość postępowań. Ich przewlekłość stanowi dziś podstawowy zarzut stawiany wymiarowi sprawiedliwości. Także strony byłyby chronione przed konsekwencjami nieznajomości prawa i jego nadużycia przez przeciwnika procesowego.
Zanim będzie za późno
Przeciętny Kowalski próbuje jednak działać samodzielnie. Nie dostrzega, że w dobie agresywnych mechanizmów wolnorynkowych opieka prawna należy do kategorii podstawowych potrzeb, a sformalizowany proces sądowy wymaga odpowiedniego przygotowania. Występując bez pełnomocnika, ma problem z precyzyjnym formułowaniem żądań, wnoszeniem właściwych opłat od pism procesowych, terminowym wykonaniem zobowiązań nałożonych przez sąd i składaniem środków odwoławczych, załączaniem odpowiedniej ilości odpisów pism etc. A więc z tym, co stanowi abecadło każdego zawodowego pełnomocnika, który ponosi odpowiedzialność za sposób świadczenia pomocy prawnej. Osobiste zaangażowanie w spór wywołuje przy tym u jego uczestników dodatkowy stres, który nie tylko utrudnia obiektywną ocenę podstaw sporu, ale również może być przyczyną niewłaściwego wykonania sformalizowanych czynności procesowych. Pomijam już okoliczność, że nieporadność występującej samodzielnie strony może doprowadzić do przegranej.
Przymus adwokacko-radcowski powinien stanowić rozwiązanie systemowe. Takim jest wprowadzenie go w postępowaniu przed sądem okręgowym, niezależnie od tego, czy działa jako sąd pierwszej czy drugiej instancji. Z pewnością środki zaskarżenia powinny być sporządzane przez profesjonalnych pełnomocników. W takiej sytuacji do sądów odwoławczych trafiałoby mniej spraw, zwłaszcza tych, w których roszczenie jest bezpodstawne, bądź – co gorsza – będące wynikiem niezrozumienia uzasadnienia orzeczenia napisanego językiem prawniczym. Przymusowa konsultacja z prawnikiem pozwalałaby na pozasądowe załatwienie sprawy lub zapobiegała wszczynaniu sporów nieuzasadnionych lub wnoszeniu bezpodstawnych środków zaskarżenia.
Jest to rozwiązanie racjonalne, ale może być niewłaściwie odbierane jako ograniczenie prawa do sądu. Tego rodzaju zarzut znika, gdy stronami są przedsiębiorcy, a z uwagi na szybkość obrotu gospodarczego konieczne jest szybkie rozstrzyganie sporów między nimi. Pojawić się może także uwaga, że chodzi tu o rozszerzenie rynku świadczenia pomocy prawnej. Jak najbardziej słuszna, gdyż jest to konieczne do prawidłowej obsługi dzisiejszego obrotu prawnego. Obecnie strona często ustanawia pełnomocnika w trakcie postępowania, kiedy czuje, że grozi jej przegrana. Niekiedy może być wtedy za późno, gdyż profesjonalny prawnik nie zawsze może naprawić błędy popełnione już przez stronę lub jej pokątnego pomocnika np. gdy niewłaściwie wskażą stronę przeciwną. Wielokrotnie spotykałem się z osobami poszukującymi pomocy w takiej właśnie sytuacji, do której niefrasobliwie doprowadzili.