Z tą różnicą, że w Polsce trzeba ograniczać wstęp na szlaki, tymczasem tutaj znajdziemy szczyty nieodkryte, a nawet nienazwane. To znaczy nienazwane do niedawna, bo niektóre zdążyli już ponazywać polscy alpiniści.
Tu, na północy Norwegii, prowadzą jedyny ośrodek turystyczny w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Dzięki warsztatom Fundacji Identitas stworzyli tu już nawet polską większość. Pomysł, żeby wśród nagich szczytów i kopnych śniegów na kompletnym odludziu rozmawiać z młodymi autorami na temat tożsamości, wydaje się genialny w swojej prostocie. Gdzie jak nie tu, w pustynnej Arktyce, odsuwać się od bieżących kontekstów. W takim miejscu nietrudno sobie wyobrazić, że jesteśmy na Ziemi sami. A apokalipsa, powiedzmy z koronawirusem w roli głównej, już się wydarzyła.