Ostatnia, niepotrzebna przepychanka wokół ekshumacji zwłok Stanisława Pyjasa wskazała niepokojące zjawisko, na które chciałbym zwrócić uwagę. Po ogłoszeniu przez prezesa IPN Janusza Kurtykę decyzji o ekshumacji można było odnieść wrażenie, że spora grupa dziennikarzy zrobiła wszystko, aby wymusić na rodzinie Pyjasa co najmniej rezerwę, jeśli nie sprzeciw wobec tego projektu.
Czy powodowała nimi wyłącznie chęć mnożenia za wszelką cenę sensacji, która w tym wypadku manifestowałaby się prowokowaniem konfliktu między IPN a rodziną? Czy chodziło o instrumentalne wykorzystanie tej sprawy do zaatakowania IPN? Zachowania wskazywałyby raczej na tę drugą ewentualność. W wojnie, którą establishment III RP wytoczył swoim przeciwnikom pod hasłem rozprawy z pisizmem, wszystkie chwyty są dozwolone.
[srodtytul]Abstrakcyjna racja historii?[/srodtytul]
Jedną z operacji tej wojny jest próba (niestety, wszystko wskazuje, że coraz bliższa sukcesu) zniszczenia IPN, który złamał monopol „salonu” na zarządzanie polską historią najnowszą. Jest więc dla owego salonu instytucją śmiertelnie groźną, ujawniając zarówno genezę porządku III RP, jak i przeszłość wielu okadzanych w niej „autorytetów”.
IPN atakowany jest więc za wszystko i pomawiany o wszystko. Dowodem przeciw niemu miała być biografia Wałęsy pióra Pawła Zyzaka, z którą instytut nie miał nic wspólnego. Swoją drogą jest to rzetelna i znacząca praca historyczna, która dezawuowana jest przez deklarujących, że nie mieli jej nawet w rękach.