"Nadchodzi czas polityki jagiellońskiej” – stwierdza Paweł Kowal w swojej rycerskiej gawędzie o polityce zagranicznej w „Rzeczpospolitej” (12.06.10). Pochylając się nad jego tekstem, miałem wrażenie, że szanowny autor znalazł inspirację w zabawnym opowiadaniu Sławomira Mrożka „Ostatni husarz”.
Paweł Kowal snuje opowieści niczym główny bohater utworu, dając nam do zrozumienia, że gdyby mógł, toby zrobił niejedno. Z pewnością coś wiekopomnego, wielkiego i bohaterskiego. Na razie jednak ogranicza się do zwykłych i wielokrotnie używanych środków: przemilczeń własnych błędów i błędów swojej partii oraz insynuacji.
Padają zarzuty tyleż ciężkie, co absurdalne – od nihilizmu po polityczny serwilizm. Lojalny i oddany prezesowi Prawa i Sprawiedliwości Jarosławowi Kaczyńskiemu autor tym razem zdaje się nawet nie zauważać nowych wskazówek swojego mistrza, by poszukiwać wspólnej płaszczyzny w budowaniu polityki zagranicznej, aby tym samym lepiej realizować polski interes narodowy.
[srodtytul]Ideologia jagiellonizmu[/srodtytul]
Europoseł PiS proponuje pozornie spójną koncepcję bezalternatywnej ideologii nazwanej pięknie jagiellonizmem. Jagiellonizm, jak każda ideologia, ma być lekarstwem na wszystkie bolączki i wyzwania współczesności – od zapewnienia Polsce miejsca lidera w regionie po sanację Unii Europejskiej, która bez uwzględnienia wskazówek Kowala z pewnością się rozpadnie.