Gosfilmofond (Państwowy Filmowy Fundusz Federacji Rosyjskiej), rosyjski odpowiednik PISF, czyli państwowa instytucja zajmująca się promowaniem narodowego kina, ogłosił w tym roku scenariuszowy konkurs. Jeden z trzech tematów to „Zagłada żołnierzy Armii Czerwonej w polskiej niewoli w latach 1919 – 1922".
Zbrodnia, której nie było
Polska zbrodnia to w całości wymysł rosyjskiej propagandy. Kiedy Michaił Gorbaczow zrozumiał, że nie da się dłużej trzymać pod korcem katyńskiego mordu, kazał swoim propagandystom wykreować ekwiwalentną zbrodnię strony polskiej. I stąd nagle w początkach lat 90. pojawiła się po raz pierwszy sprawa rzekomego mordu dokonanego przez Polaków na jeńcach rosyjskich 50 lat wcześniej. Co znamienne, nikt nie zająknął się o niej przez pół wieku, który upłynął od jej domniemanego popełnienia.
O historii tej mówi niezwykle ciekawy film dokumentalny autorstwa Anny Ferens „Co mogą martwi jeńcy", który miał premierę niecały rok temu. Jest to precyzyjne, a jednocześnie atrakcyjne filmowo studium manipulacji na ogromną skalę: o nieistniejącej zbrodni uczą się rosyjskie dzieci w szkole, a rządowi publicyści i historycy opisują masowe rozstrzeliwania, których w ogóle nie było.
W rzeczywistości żołnierze rosyjscy przetrzymywani byli w obozach jenieckich zgodnie z normami międzynarodowego prawa, otrzymywali racje żywnościowe równe racjom żołnierzy polskich i mieli zapewnioną opiekę lekarską.