Polskie szkoły na Litwie po litewsku - dwugłos

Papież Jan Paweł II podczas wizyty w Wilnie nazwał mieszkających tu Polaków Litwinami polskiego pochodzenia. Wskazał zatem jasno, jakie jest obywatelstwo tej mniejszości – pisze litewski historyk

Publikacja: 15.09.2011 19:37

Red

Nie rozumiem, dlaczego konflikt władz litewskich z mniejszością polską na Litwie urósł do takich rozmiarów. W końcu nawet Czesław Okińczyc, jeden z najbardziej znanych na Litwie działaczy mniejszości polskiej, przyznaje, że tak powszechnie dyskutowana ostatnio reforma oświaty na Litwie jest potrzebna. To przecież nienaturalne, że język litewski jest zdawany w tych polskojęzycznych szkołach jako język obcy. Zdawany w dodatku przez obywateli litewskich. To absurd, co przyznają nawet niektórzy przedstawiciele polskiej mniejszości. Jednak wspomniana reforma nie może być wprowadzana bez tzw. okresu przejściowego. Czesław Okińczyc słusznie twierdzi, że nowa ustawa powinna wejść w życie nie za dwa lata, ale za sześć.

Jaka polskość,  jaka lituanizacja?

Polacy często powołują się na statystyki, które wskazują, że absolwenci prowadzonych przez nich szkół średnich częściej niż ich litewscy koledzy dostają się na litewskie uczelnie. Świadczy to o tym, że świetnie znają język litewski. W czym więc problem, dlaczego protestują przeciwko temu, by wykładać kilka przedmiotów w tym języku?

Myślę, że intencje tej ustawy – aby Polacy lepiej poznali język litewski, mieli ułatwiony dostęp do studiów, łatwiej mogli znaleźć pracę – są słuszne i trzeba je wziąć pod uwagę przy okazji tego sporu.

Tym samym nie zgadzam się z Waldemarem Tomaszewskim, przewodniczącym Akcji Wyborczej Polaków na Litwie i posłem do Parlamentu Europejskiego, który powiedział, że decyzja o przyjęciu tej ustawy była decyzją polityczną litewskich władz. Tomaszewski to polityk, który zrobił wszystko, by doszło do konfliktu, a nie porozumienia. Ocenia stan mniejszości polskiej na Litwie tak, jakby byli to nie obywatele litewscy, ale polscy, których władze Rzeczypospolitej Polskiej zapomniały zabrać Litwie. Przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie sądzi tym samym, że rejon wileński musi być polskojęzyczny, i to Litwini muszą się tu integrować z Polakami. To pozycja ewidentnie endecka, nacjonalizm początku XX stulecia.

Pojawiają się po stronie polskiej głosy, że ta reforma ma zniszczyć ostatni bastion polskości na Wileńszczyźnie. Mówi się nawet o zagrożeniu lituanizacją. Ale co rozumiemy pod pojęciem "lituanizacja"? Co ma na myśli, mówiąc o lituanizacji, opozycja polsko-litewska, a co władze litewskie? Trzeba dziś szukać nowych formuł współpracy i zadać sobie pytania, jak powinna wyglądać integracja, o jakiej lituanizacji i jakiej polskości mówimy. Dobrym rozwiązaniem dla polskiej mniejszości, ale i dla samych Litwinów, byłoby nawiązanie do tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego, zakładającej równouprawnienie i współistnienie.

Piłsudski jak  Hitler i Stalin

Na polską mniejszość patrzy się w naszym kraju z różnych punktów widzenia. Inny dominuje wśród elit politycznych, inny jest na poziomie prawnym, a jeszcze inny ogląd sprawy mają na ten temat litewscy intelektualiści. Uogólniając, możemy mówić o dwóch koncepcjach. Pierwsza z nich wywodzi się ze środowisk, które moglibyśmy porównać do polskiej endecji. Głosi ona, że Polacy litewscy to spolszczeni Litwini, którzy muszą wrócić do macierzystego języka litewskiego. To dość radykalna pozycja, obecna w naszym kraju jeszcze od czasów międzywojennych.

Związane jest to także z tym, że tożsamość litewska, walka o litewskość, musiała się rodzić jako przeciwwaga dla polskiej kulturowej i językowej dominacji na Litwie. Jeśli patrzymy na proces rodzenia się litewskiej tożsamości i tworzenia się naszej państwowości, musimy przyznać, że towarzyszyła temu antypolskość. Trzeba było, chcąc utworzyć własne państwo, oderwać się i odciąć od Polski.

Problemy związane z litewską tożsamością zostały zamrożone w czasach Litwy sowieckiej. W komunistycznej Polsce nie można było mówić o Wielkim Księstwie Litewskim. Nakazywano, by mówiąc o tym okresie, mówić o historii Litwy i Białorusi. Podobnie w komunistycznej Litwie nie można było mówić o polsko-litewskich stosunkach terytorialnych, o chrystianizacji, o wielu problemach z historii naszych wzajemnych stosunków. Pomijano też konflikty między naszymi państwami, zwłaszcza te z okresu międzywojnia.

Zakopywanie pod ziemię przez dziesiątki lat problemów we wzajemnych relacjach polsko-litewskich spowodowało, że wróciły one w ostatnich latach.

Obecnemu procesowi budowania litewskiej tożsamości towarzyszy powrót stereotypów z okresu międzywojnia zarówno po polskiej, jak i litewskiej stronie. Na przykład po stronie litewskiej porównuje się Józefa Piłsudskiego do Hitlera i Stalina, a bunt gen. Żeligowskiego do paktu Ribbentrop-Mołotow. To oczywiście dość radykalny pogląd, ale jednak jest on na Litwie popularny.

Oddzielna tożsamość

Na szczęście powoli formułuje się druga koncepcja postrzegania przez Litwinów mniejszości polskiej. Nowa narracja stara się udowodnić, że litewscy Polacy są obecni w naszym kraju w wyniku naturalnych procesów historycznych. Przypomina się, że po dość późnej chrystianizacji Litwa dołączyła do Polski, czego skutkiem było naturalne mieszanie się kultur i spolszczenie mieszkańców Wielkiego Księstwa Litewskiego. Polska była dla Litwy przedsionkiem do cywilizacji europejskiej. W XIX stuleciu, w czasach Imperium Rosyjskiego, język polski zaczął nawet dominować wśród litewskich elit.

Mając na uwadze ten fakt, trzeba utworzyć oddzielną tożsamość Polaków litewskich, powstałą na pograniczu dwóch narodów. Wspomniał o tym nawet papież Jan Paweł II w 1993 roku, przemawiając w kościele św. Ducha w Wilnie, kiedy nazwał mieszkających tu Polaków Litwinami polskiego pochodzenia. Wskazał zatem jasno, jakie jest obywatelstwo tej mniejszości. Mam wrażenie, że Polacy na Litwie nie do końca zrozumieli i przyswoili sobie te słowa.

Autor jest czołowym litewskim historykiem, profesorem i dziekanem Wydziału Historii Uniwersytetu Wileńskiego

Nie rozumiem, dlaczego konflikt władz litewskich z mniejszością polską na Litwie urósł do takich rozmiarów. W końcu nawet Czesław Okińczyc, jeden z najbardziej znanych na Litwie działaczy mniejszości polskiej, przyznaje, że tak powszechnie dyskutowana ostatnio reforma oświaty na Litwie jest potrzebna. To przecież nienaturalne, że język litewski jest zdawany w tych polskojęzycznych szkołach jako język obcy. Zdawany w dodatku przez obywateli litewskich. To absurd, co przyznają nawet niektórzy przedstawiciele polskiej mniejszości. Jednak wspomniana reforma nie może być wprowadzana bez tzw. okresu przejściowego. Czesław Okińczyc słusznie twierdzi, że nowa ustawa powinna wejść w życie nie za dwa lata, ale za sześć.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?