Dlaczego mam ochotę podrzeć Biblię - Krzemiński

W liście biblistów krytykujących prof. Magdalenę Środę brak jakiegokolwiek rozumiejącego namysłu nad sensem jej słów – pisze socjolog

Publikacja: 27.09.2011 01:46

Ireneusz Krzemiński

Ireneusz Krzemiński

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Red

Z najwyższym zdziwieniem dowiedziałem się o liście „polskich biblistów", wystosowanym do pani rektor mojego uniwersytetu, stanowiącym coś w rodzaju aktu oskarżenia wobec koleżanki z wydziału (filozofii i socjologii) Magdaleny Środy. To właściwie nie tyle akt oskarżenia, ile wyrok, który powinien – zdaniem owych biblistów – być podstawą do wszczęcia kroków dyscyplinarnych przez panią rektor Uniwersytetu Warszawskiego.

Potępianie wichrzycielki

W tym liście nawiązali do komunistycznych prześladowań Kościoła i ludzi wiary, co budzi tym większe zdumienie, że sam list i jego intencja, jaką można odczytać z omówienia w „Rzeczpospolitej", przypomina jako żywo praktykę właśnie z czasów PRL! Wszak wtedy „oburzeni robotnicy" pisali listy potępiające syjonistów oraz wszelkiej maści wichrzycieli, a władza – w obronie narodu – wyrzucała ich na bruk...

Zdumienie budzi jeszcze i to, że owi bibliści, którym według „Rzeczpospolitej" przewodzi ks. prof. Waldemar Chrostowski, sami są członkami społeczności uniwersyteckiej, a wydawałoby się, że istotą uniwersytetu jest wolność wyrażania choćby najgłupszych i najgorszych według innych myśli i poglądów. Tym bardziej że poszło o jakąś wypowiedź w popularnym dzienniku, będącą fragmentem konwersacji poświęconej zapewne wolności prezentowania różnych przekonań. A więc także przekonań antybiblijnych.

Magdalena Środa nie pamięta nawet tych słów, które brzmieć miały, że i ona czasami ma ochotę podrzeć Biblię. Bibliści powinni się – być może – najpierw zastanowić nad sensem takiego stwierdzenia padającego z ust profesora uniwersytetu. Bo jaki właściwie sens mogło mieć takie stwierdzenie Środy – jeśli istotnie ono padło – w rozmowie z dziennikarzem na temat piosenkarza Nergala?

Jak wiadomo, od dłuższego czasu przedstawiciele kościelnej hierarchii wracają do sprawy Nergala, który miał na jakimś występie wyrywać kartki z Biblii. Adam Szostkiewicz w ostatniej „Polityce" zwraca nawet uwagę na to, że „sprawa Nergala" stanowi element przedwyborczej aktywności wielu księży – także księży biskupów.

Czy więc Magdalena Środa chciała w tak krótkiej frazie dać wyraz swej nienawiści do Biblii, a zatem i do całej kultury na niej opartej, w tym filozofii? Takie założenie wydaje się całkowicie absurdalne, bez względu na to, że od dawna profesor Środa należy do jakże nielicznych, otwartych krytyków polskiego Kościoła, a zwłaszcza dominującego w hierarchii nurtu społecznego i moralnego. Ale to zupełnie co innego niż przypisanie jej złowrogich i bluźnierczych intencji.

Dla mnie takie słowa – jeśli rzeczywiście padły – mogą oznaczać pewien stan ducha czy emocji, w które niekiedy wprawiać może lektura takich czy innych fragmentów Biblii, i to zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu. Mogę o sobie powiedzieć, że jestem człowiekiem głęboko wierzącym, lecz gdy po Wielkanocy przychodzi mi w codziennym brewiarzu czytać kolejne fragmenty Apokalipsy św. Jana, to przyznaję, że niekiedy mam ochotę natychmiast przerwać tę lekturę, opisującą okrutne i wręcz perfidne karanie ludzi i świata, jaką funduje Bóg według św.  Jana.

A cóż powiedzieć o księgach prorockich Starego Testamentu, w którym spadają na Izrael kolejne potworne kary i prześladowania? Oj, doprawdy ma się wtedy ochotę rwać te strony na strzępy... Zdaje mi się, że oświeceni bibliści powinni to wiedzieć, a ponadto – rozumieć człowieka z jego uczuciami przy takiej lekturze. Nie bez kozery wszak mamy w Listach św. Pawła pouczenie, że Pismo Święte nie jest do prywatnego objaśniania. Nie mogę rzecz jasna z całą pewnością twierdzić, że podobne rozumowanie leżało u podstaw słów profesor Magdaleny Środy, ale – na ile ją znam – jest to bardzo prawdopodobne.

Upadek wiary silnej i mądrej

Tymczasem list biblistów – według omówienia w „Rzeczpospolitej" – jest oparty na braku jakiegokolwiek, rzekłbym, rozumiejącego namysłu nad sensem słów i najwyraźniej te słowa, prawdziwie wypowiedziane czy Środzie przypisane, są tylko pretekstem do frontalnego na nią ataku. Ale ten atak wydaje mi się przedsięwzięciem po prostu kompromitującym tych, którzy list napisali – nie tylko z powodów, o których już mówiłem.

Z ogromnym smutkiem muszę stwierdzić, że taka obrona Kościoła i Pisma zwanego przez wierzących Świętym przyczynia się tylko do upadku wiary mądrej i silnej. Przede wszystkim jest to bowiem „obrona" przed fikcyjnym w istocie wrogiem, lecz sposób jego wskazania i podjęta akcja jako żywo przypomina Kościół sprzed wieków, Kościół Świętej Inkwizycji, który jakże wydatnie przyczynił się do załamania europejskiego chrześcijaństwa. Nie wydaje mi się, aby dobrze to świadczyło o stanie duchowym i poziomie intelektualnym polskich biblistów podpisanych pod tym listem.

Zarzuty wobec profesora

A jeszcze trudno nie zauważyć na koniec, że przewodniczący biblistom ks. prof. Chrostowski od dłuższego czasu wypowiada i daje wyraz w piśmie poglądom społeczno-filozoficznym co najmniej wątpliwym w świetle watykańskiego przynajmniej nauczania. Znane mi wypowiedzi ks. Chrostowskiego i jego stosunek do narodu żydowskiego zasługują na jednoznaczne ich zaklasyfikowanie jako antysemickie i antyjudaistyczne.

To znacznie istotniejszy powód do wytoczenia zarzutów wobec profesora biblisty i jego kompetencji w nauczaniu akademickim. Wszak Jan Paweł II uznał antysemityzm za grzech... Warto więc przypomnieć słowa również biblijne o tym, że widzi się drzazgę w oku innego, a we własnym nie dostrzega się belki.

Autor jest socjologiem, pracownikiem naukowym Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego

Z najwyższym zdziwieniem dowiedziałem się o liście „polskich biblistów", wystosowanym do pani rektor mojego uniwersytetu, stanowiącym coś w rodzaju aktu oskarżenia wobec koleżanki z wydziału (filozofii i socjologii) Magdaleny Środy. To właściwie nie tyle akt oskarżenia, ile wyrok, który powinien – zdaniem owych biblistów – być podstawą do wszczęcia kroków dyscyplinarnych przez panią rektor Uniwersytetu Warszawskiego.

Potępianie wichrzycielki

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jan Romanowski: PSL nie musiał poprzeć Hołowni. Trzecia Droga powinna wreszcie wziąć rozwód
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA