We wrześniu 2010 roku został złożony w Sejmie obywatelski projekt ustawy repatriacyjnej poparty przez 250 tys. Polaków. Było to jedno z przedsięwzięć zainicjowanych i podjętych przez śp. Macieja Płażyńskiego, prezesa Stowarzyszenia Wspólnota Polska.
Zabrakło woli
Pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy odbyło się w grudniu 2010 r. W trakcie dyskusji posłowie wszystkich klubów poparli ideę projektu ustawy i wyrazili chęć pracy nad projektem. Projekt ustawy został skierowany do prac w trzech łączonych komisjach: Administracji i Spraw Wewnętrznych, Łączności z Polakami za Granicą oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, z których utworzono podkomisję do rozpatrzenia projektu. Niestety, mimo deklaracji poparcia wszystkich klubów parlamentarnych idei powrotu Polaków do ojczyzny nie udało się wprowadzić w życie.
Prace przebiegały w dobrej atmosferze i wydawało się, że jest szansa na przygotowanie dobrego prawa. Zyskaliśmy forum do debaty, niestety, nie udało się podjąć kluczowych decyzji. Dyskusja dotyczyła głównie definicji repatrianta – w ujęciu podmiotowym – i skuteczności integracji repatriantów z nowym społeczeństwem. Pojawił się zarzut zbyt wysokich kosztów repatriacji. Jednak poza wskazaniem problemów strona rządowa nie była w stanie przedstawić konkretnych rozwiązań, co – wydaje się – stanowiło negację dla zasady, a nie konstruktywną krytykę. Zdaniem strony społecznej problemy pojawiające się podczas prac podkomisji były do przezwyciężenia i chyba zabrakło wystarczającej woli politycznej, aby zakończyć prace nad projektem ustawy. Jednak zbliżały się wybory...
Powinność państwa
Obecnie prace nad projektem ustawy rozpoczynają się od nowa. Jest jednak nadzieja, że zebrane doświadczenie i dorobek legislacyjny zaowocują skonkretyzowanymi rozstrzygnięciami merytorycznymi. Na 11 stycznia 2012 r. zostało wyznaczone pierwsze czytanie projektu. Jest więc nadzieja, że tym razem Sejm prace swe zwieńczy sukcesem.
Często słyszymy, że ustawa jest trudna, bo kosztowna, a w dobie kryzysu na wszystkim musimy oszczędzać. Ale czy na repatriacji możemy oszczędzać, czy jest to oszczędność, czy może inwestycja w nasze społeczeństwo? Należy podkreślić, że to nie pieniądze są największą przeszkodą do zrealizowania idei powrotów, lecz obecny system i procedury repatriacyjne, czyli złe prawo. To właśnie z tego powodu w ostatniej dekadzie nie zostały wydane środki finansowe, które były przeznaczone w kolejnych budżetach na repatriację.