Co z ustawą o repatriacji? Płażyński

Na repatriacji w dobie kryzysu nie należy oszczędzać. Przecież jest to inwestycja w rozwój społeczeństwa – podkreśla prawnik

Publikacja: 10.01.2012 19:03

Jakub Płażyński

Jakub Płażyński

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Red

We wrześniu 2010 roku został złożony w Sejmie obywatelski projekt ustawy repatriacyjnej poparty przez 250 tys. Polaków. Było to jedno z przedsięwzięć zainicjowanych i podjętych przez śp. Macieja Płażyńskiego, prezesa Stowarzyszenia Wspólnota Polska.

Zabrakło woli

Pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy odbyło się w grudniu 2010 r. W trakcie dyskusji posłowie wszystkich klubów poparli ideę projektu ustawy i wyrazili chęć pracy nad projektem. Projekt ustawy został skierowany do prac w trzech łączonych komisjach: Administracji i Spraw Wewnętrznych, Łączności z Polakami za Granicą oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, z których utworzono podkomisję do rozpatrzenia projektu. Niestety, mimo deklaracji poparcia wszystkich klubów parlamentarnych idei powrotu Polaków do ojczyzny nie udało się wprowadzić w życie.

Prace przebiegały w dobrej atmosferze i wydawało się, że jest szansa na przygotowanie dobrego prawa. Zyskaliśmy forum do debaty, niestety, nie udało się podjąć kluczowych decyzji. Dyskusja dotyczyła głównie definicji repatrianta – w ujęciu podmiotowym – i skuteczności integracji repatriantów z nowym społeczeństwem. Pojawił się zarzut zbyt wysokich kosztów repatriacji. Jednak poza wskazaniem problemów strona rządowa nie była w stanie przedstawić konkretnych rozwiązań, co – wydaje się – stanowiło negację dla zasady, a nie konstruktywną krytykę. Zdaniem strony społecznej problemy pojawiające się podczas prac podkomisji były do przezwyciężenia i chyba zabrakło wystarczającej woli politycznej, aby zakończyć prace nad projektem ustawy. Jednak zbliżały się wybory...

Powinność państwa

Obecnie prace nad projektem ustawy rozpoczynają się od nowa. Jest jednak nadzieja, że zebrane doświadczenie i dorobek legislacyjny zaowocują skonkretyzowanymi rozstrzygnięciami merytorycznymi. Na 11 stycznia 2012 r. zostało wyznaczone pierwsze czytanie projektu. Jest więc nadzieja, że tym razem Sejm prace swe zwieńczy sukcesem.

Często słyszymy, że ustawa jest trudna, bo kosztowna, a w dobie kryzysu na wszystkim musimy oszczędzać. Ale czy na repatriacji możemy oszczędzać, czy jest to oszczędność, czy może inwestycja w nasze społeczeństwo? Należy podkreślić, że to nie pieniądze są największą przeszkodą do zrealizowania idei powrotów, lecz obecny system i procedury repatriacyjne, czyli złe prawo. To właśnie z tego powodu w ostatniej dekadzie nie zostały wydane środki finansowe, które były przeznaczone w kolejnych budżetach na repatriację.

Można by długo wyliczać przyczyny dysfunkcjonalności tego systemu. Najważniejszą bolączką jest pozostawienie ciężaru repatriacji wyłącznie po stronie samorządu terytorialnego pozbawionego realnego wsparcia. Na podstawie obecnej ustawy w latach 2000 – 2010 wróciło niespełna 200 osób, ponieważ zgodnie z przepisami ustawy, aby otrzymać wizę do Polski, konieczne jest zaproszenie, a te wysyłane są bardzo rzadko. Każdy, komu konsul polski przyrzeknie wydanie wizy, powinien mieć pewność, że wizę w końcu otrzyma.

Wypełnić  zobowiązanie

W związku z tym jedynym skutecznym rozwiązaniem jest uznanie, że za repatriację odpowiedzialne jest państwo. Nadzór nad procesem repatriacji i budowa odpowiedniego systemu mogą być zapewnione tylko na poziomie centralnym. Nawet samo zapewnienie finansowania repatriacji, bez zmiany przepisów, nie wystarczy. System kuleje, ponieważ nawet gdy samorząd lokalny zaprosi repatrianta do siebie, to wskutek długotrwałej procedury i ograniczeń ustawowych nie otrzyma pełnego zwrotu poniesionych kosztów. W efekcie repatriacja opiera się na dobrej woli samorządów lokalnych.

Nasuwa się nieodparcie wniosek, że nowa ustawa powinna stać się początkiem prac nad nową strategią polityki repatriacyjnej państwa, albowiem dotychczasowa poniosła klęskę. Obowiązkiem państwa jest dotrzymywanie składanych przyrzeczeń.

Państwo polskie zobowiązało się przyjąć do siebie grupę 2,6 tys. osób, którym konsulowie przyznali promesy wydania wizy krajowej w celu repatriacji. Fundamentem państwa prawa powinno być wypełnianie podjętych zobowiązań. Powinniśmy więc najszybciej, jak to jest możliwe, rozwiązać problem repatriacji. Czas wreszcie rozpocząć stopniowe sprowadzanie rodzin polskich do ojczyzny. Czas biegnie nieubłaganie, za kilka lat może nie być chętnych na repatriację.

Autor jest prawnikiem, synem  Macieja Płażyńskiego, prezesa  Wspólnoty Polskiej, który zginął  w katastrofie smoleńskiej. Jest także pełnomocnikiem Obywatelskiego  Komitetu "Powrót do Ojczyzny"  popierającego obywatelski projekt ustawy repatriacyjnej

We wrześniu 2010 roku został złożony w Sejmie obywatelski projekt ustawy repatriacyjnej poparty przez 250 tys. Polaków. Było to jedno z przedsięwzięć zainicjowanych i podjętych przez śp. Macieja Płażyńskiego, prezesa Stowarzyszenia Wspólnota Polska.

Zabrakło woli

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?