Dobiega końca wyznaczony przez premiera okres konsultacji ustawy wydłużającej wiek emerytalny oraz zrównujący uprawnienia kobiet i mężczyzn.
Odbyło się kilka spektakularnych spotkań w gabinetach polityków, ale nie osiągnięto parlamentarnego porozumienia. Miały również miejsce spotkania środowiskowe z kobietami zakończone taktownym milczeniem. Nie spełniły się obietnice dialogu w Komisji Trójstronnej. Poza efektownym posiedzeniem prezydium zaległa cisza.
Strony od deklaracji przechodzą do czynów. W Sejmie złożono 1,2 mln podpisów zebranych przez „Solidarność" i nie wydaje się, że jest to ostatnie słowo tego związku. Zapowiadane kwietniowe i majowe pochody zapewne wezmą pod obstrzał ustawę emerytalną. Można się spodziewać kulminacji w okresie Euro 2012, a to byłoby szkodą już nie tylko dla wizerunku Polski, ale i samego sportowego widowiska. Zwłaszcza że ruch kibicowski szalenie się nam upolitycznił.
Emerytalny impas
W dotychczasowej debacie nie znajduję elementów, które by wykluczały możliwość osiągnięcia porozumienia. Wprawdzie premier bardzo przywiązał się do swego pomysłu automatycznej korekty wiekowej bez jakiejkolwiek „miękkiej poduszki", a „Solidarność" kwestionuje potrzebę jakichkolwiek zmian, ale inni uczestnicy debaty już wychodzą z pomysłami zmiękczającymi rządową propozycję. Obóz rządowy wspierany przez ekspertów, niestety, grzeszy jednostronnością. Postulując elastyczność, widzą ją po stronie pracownika i pracodawcy. Przy tym formułują nieco naiwne przykłady, jak to z 65-letniego tokarza można uczynić lastrykarza, choć już nie podpowiadają, jak z profesora politologii zrobić barmana lub izolatora ścian na wieżowcu. Zupełnie pomijają fakt, że pracodawcy raczej życzą sobie jeszcze większej elastyczności, domagając się zniesienia ochrony przepracowanych podwładnych. Zresztą absencja pracodawców w rozmowach jest dla mnie największą dziurą konsultacji.
W argumentacji nadużywa się porównań z zagranicznymi rozwiązaniami. Pomija się nieznany w krajach zachodnich problem nadumieralności mężczyzn. Wieku 67 lat nie dożyje jedna trzecia mężczyzn. Jeśli przeżyją, to czeka ich skrócony pobyt na emeryturze. Przeciętnie nie więcej niż 16 lat, ale w zdolności do efektywnej pracy – tylko pięć lat.