Jakie są polityczne baśnie i klechdy prawicy? – zastanawiali się niedawno na łamach „Polityki" Mariusz Janicki i Wiesław Władyka. I podali szereg przykładów: po pierwsze przecenianie przejścia Łukasza Gibały z PO do Ruchu Palikota, a po drugie kreowanie Janusza Palikota na głównego rozgrywającego polskiej polityki. "Janusz Palikot to obok Gowina i Schetyny najbardziej pompowany polski polityk" — pisze „Polityka". I dalej: „Można wyczuć, że PiS – paradoksalnie – stawia na Palikota i mu sekunduje, ponieważ wydaje się on bardziej zdefiniowanym, a przez to łatwiejszym przeciwnikiem. Cała polityka prawicy nastawiona jest teraz na wyeliminowanie Tuska, do czego Palikot może być przydatny. On sam przyjął tę rolę".
Czy rzeczywiście to prawica „pompuje" Palikota? A może powinno się zajrzeć na bloga samego zainteresowanego? Może to winiarz z Biłgoraja wyjaśni nam zagadkę, kto najbardziej w niego wierzy? Palikot pisał 19 marca: „W poniedziałek ukazały się trzy duże teksty o Ruchu. W Gazecie Wyborczej, Newsweeku i Wprost„ – informuje dumnie. I dodaje: „Znamienne jest, że we wszystkich trzech, w których zamieszczono duże zdjęcia, przedstawiono mnie w tej samej pozie, choć były to inne zdjęcia. Na wszystkich jestem z otwartymi rękami wyciągniętymi w kierunku ludzi. W Newsweeku a" la Chrystus, w Wyborczej „Gloria", a we Wprost „energia i zwarcie". Mam na nich zmęczoną twarz, a jednocześnie widać wielką energię do walki„ — pisał. Jak się okazuje, Janusz Palikot jest zachwycony promocją ze strony wcale nie prawicowych pism. Przyjrzyjmy się więc, jak budowany jest w obozie liberalnej lewicy mit politycznej wszechmocy pana Janusza.
Gotowy na zagrywkę
„Żarty się skończyły" – ten tytuł wywiadu w „Newsweeku" ilustrowany jest pozowanym portretem Palikota jako Napoleona polskiej polityki. W rozmowie z Tomaszem Machałą Palikot deklaruje, że czas kryzysu w koalicji PO — PSL spokojnie przechorował w swoim domu na Suwalszczyźnie. Utrzymuje, iż wiedział, że to tylko teatr dla opinii publicznej. Aż się prosiło, aby zapytać go, dlaczego więc oferował mozliwość zastąpienia PSL w głosowaniu nad podniesieniem wieku emerytalnego. Ale dziennikarz woli pytać, czy Palikot mniej żałuje nieobecności w Warszawie niż wyjazdu do Indii. Palikot zwierza się z ambicji poprawienia rentowności polskiego przemysłu. Po chwili pada niełatwe pytanie: „W którym momencie pojawiła się w panu ta ambicja? Pana znakiem rozpoznawczym w polityce jest jednak coś innego". Palikot odpowiada: «To teraz się staje". Inne twarde pytanie brzmi: „Mam wrażenie, że w związku z kryzysem koalicji zaczął się dla pana zupełnie nowy mecz. Już nie w roli wolnego elektronu, ale jednego z ważniejszych rozgrywających". Co na to biedny rekonwalescent? Jedyne, co przychodzi mu do głowy: „Tak mi się wydaje". Słowem — wywiad marzenie!
Tydzień wcześniej w „Newsweeku" Aleksandra Pawlicka przygotowała równie efektowną zapowiedź sukcesów Palikota. „W polityce zaczyna się gotować" – mówił wtedy Palikot „Newsweekowi». A Pawlicka z nabożeństwem dodawała: „Nie wiadomo, w co naprawdę gra PO, dlatego Palikot musi być gotowy na każdą zagrywkę". Co dalej? Kolejne transfery po przejściu Gibały. Znów zacytujmy Pawlicką: „W sojuszu wszyscy wiedzą, że wokół Cezarego Olejniczaka skupia się grupa posłów przymierzających się do partyjnego transferu (z SLD do ruchu Palikota) ". Dziennikarka wymienia kolejne nazwiska: Marek Balt z Częstochowy i Krystyna Łybacka. Jak pisze: „do podjęcia decyzji potrzeba im tylko sygnału od byłego prezydenta (Kwaśniewskiego) i formalnego zaproszenia od Palikota".
Rzecznik SLD Dariusz Joński oświadczył, że rozmawiał z całą trójką i zgodnie zaprzecza ona twierdzeniom Pawlickiej. Ale autorka „Newsweeka" jest zabezpieczona. Bo w tym tekście pisze przecież, że szef Ruchu do transferów się nie pali, gdyż — jak wyjaśnia — „szybkie transfery mogłyby prowadzić od przyspieszonych wyborów, a to nie leży ani w interesie Polski, ani mojej partii". Skoro tak, to po co pisać o SLD-owcach tylko czekających na sygnał przejścia do ruchu Palikota? Bzdura? Hucpa? Propaganda wszechmocy pana Janusza? Owszem, ale „Newsweekowi" to najwyraźniej nie przeszkadza.
Na fali wznoszącej
We „Wprost" analizą szans Palikota na odgrywanie roli rozgrywającego polskiej polityki zajął się Rafał Kalukin. On także zaczął tekst od zbudowania napięcia. „Ruch Palikota rośnie. To się wyczuwa już od progu pokoju poselskiego. Ciągły ruch, niespotykane gdzie indziej ożywienie, posłowie nieustannie wchodzą i wychodzą, w biegu zagadując bardzo młodych pracowników biura. Czuje się wigor i entuzjazm". Jakieś dane na temat rosnącej liczby członków Ruchu? Na temat wzrostu sondaży? Nic podobnego. Ale przecież posłowie „nieustannie wchodzą i wychodzą", więc chyba kariera Palikota się rozwija? Oddajmy znów głos Kalukinowi: „Pół roku po wyborach Palikot jest ciągle na fali wznoszącej, choć comiesięczne sondaże jeszcze tego wyraźnie nie rejestrują". Jedyny nowy element to informacja, że powstaje think tank Ruchu Palikota, który tworzy politolog Krzysztof Iszkowski związany z pismem „Liberté".