Kto pompuje Palikota?

Nowa polityczna poprawność każe liberalnym mediom pisać o Januszu Palikocie wyłącznie jako o cudownym dziecku polskiej polityki — twierdzi publicysta

Publikacja: 26.03.2012 20:58

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński kkam Kuba Kamiński Kuba Kamiński

Jakie są polityczne baśnie i klechdy prawicy? – zastanawiali się niedawno na łamach „Polityki" Mariusz Janicki i Wiesław Władyka. I podali szereg przykładów: po pierwsze przecenianie przejścia Łukasza Gibały z PO do Ruchu Palikota, a po drugie kreowanie Janusza Palikota na głównego rozgrywającego polskiej polityki. "Janusz Palikot to obok Gowina i Schetyny najbardziej pompowany polski polityk" — pisze „Polityka". I dalej: „Można wyczuć, że PiS – paradoksalnie – stawia na Palikota i mu sekunduje, ponieważ wydaje się on bardziej zdefiniowanym, a przez to łatwiejszym przeciwnikiem. Cała polityka prawicy nastawiona jest teraz na wyeliminowanie Tuska, do czego Palikot może być przydatny. On sam przyjął tę rolę".

Czy rzeczywiście to prawica „pompuje" Palikota? A może powinno się zajrzeć na bloga samego zainteresowanego? Może to winiarz z Biłgoraja wyjaśni nam zagadkę, kto najbardziej w niego wierzy? Palikot pisał 19 marca: „W poniedziałek ukazały się trzy duże teksty o Ruchu. W Gazecie Wyborczej, Newsweeku i Wprost„ – informuje dumnie. I dodaje: „Znamienne jest, że we wszystkich trzech, w których zamieszczono duże zdjęcia, przedstawiono mnie w tej samej pozie, choć były to inne zdjęcia. Na wszystkich jestem z otwartymi rękami wyciągniętymi w kierunku ludzi. W Newsweeku a" la Chrystus, w Wyborczej „Gloria", a we Wprost „energia i zwarcie". Mam na nich zmęczoną twarz, a jednocześnie widać wielką energię do walki„ — pisał. Jak się okazuje, Janusz Palikot jest zachwycony promocją ze strony wcale nie prawicowych pism. Przyjrzyjmy się więc, jak budowany jest w obozie liberalnej lewicy mit politycznej wszechmocy pana Janusza.

Gotowy na zagrywkę

„Żarty się skończyły" – ten tytuł wywiadu w „Newsweeku" ilustrowany jest pozowanym portretem Palikota jako Napoleona polskiej polityki. W rozmowie z Tomaszem Machałą Palikot deklaruje, że czas kryzysu w koalicji PO — PSL spokojnie przechorował w swoim domu na Suwalszczyźnie. Utrzymuje, iż wiedział, że to tylko teatr dla opinii publicznej. Aż się prosiło, aby zapytać go, dlaczego więc oferował mozliwość zastąpienia PSL w głosowaniu nad podniesieniem wieku emerytalnego. Ale dziennikarz woli pytać, czy Palikot mniej żałuje nieobecności w Warszawie niż wyjazdu do Indii. Palikot zwierza się z ambicji poprawienia rentowności polskiego przemysłu. Po chwili pada niełatwe pytanie: „W którym momencie pojawiła się w panu ta ambicja? Pana znakiem rozpoznawczym w polityce jest jednak coś innego". Palikot odpowiada: «To teraz się staje". Inne twarde pytanie brzmi: „Mam wrażenie, że w związku z kryzysem koalicji zaczął się dla pana zupełnie nowy mecz. Już nie w roli wolnego elektronu, ale jednego z ważniejszych rozgrywających". Co na to biedny rekonwalescent? Jedyne, co przychodzi mu do głowy: „Tak mi się wydaje". Słowem — wywiad marzenie!

Tydzień wcześniej w „Newsweeku" Aleksandra Pawlicka przygotowała równie efektowną zapowiedź sukcesów Palikota. „W polityce zaczyna się gotować" – mówił wtedy Palikot „Newsweekowi». A Pawlicka z nabożeństwem dodawała: „Nie wiadomo, w co naprawdę gra PO, dlatego Palikot musi być gotowy na każdą zagrywkę". Co dalej? Kolejne transfery po przejściu Gibały. Znów zacytujmy Pawlicką: „W sojuszu wszyscy wiedzą, że wokół Cezarego Olejniczaka skupia się grupa posłów przymierzających się do partyjnego transferu (z SLD do ruchu Palikota) ". Dziennikarka wymienia kolejne nazwiska: Marek Balt z Częstochowy i Krystyna Łybacka. Jak pisze: „do podjęcia decyzji potrzeba im tylko sygnału od byłego prezydenta (Kwaśniewskiego) i formalnego zaproszenia od Palikota".

Rzecznik SLD Dariusz Joński oświadczył, że rozmawiał z całą trójką i zgodnie zaprzecza ona twierdzeniom Pawlickiej. Ale autorka „Newsweeka" jest zabezpieczona. Bo w tym tekście pisze przecież, że szef Ruchu do transferów się nie pali, gdyż — jak wyjaśnia — „szybkie transfery mogłyby prowadzić od przyspieszonych wyborów, a to nie leży ani w interesie Polski, ani mojej partii". Skoro tak, to po co pisać o SLD-owcach tylko czekających na sygnał przejścia do ruchu Palikota? Bzdura? Hucpa? Propaganda wszechmocy pana Janusza? Owszem, ale „Newsweekowi" to najwyraźniej nie przeszkadza.

Na fali wznoszącej

We „Wprost" analizą szans Palikota na odgrywanie roli rozgrywającego polskiej polityki zajął się Rafał Kalukin. On także zaczął tekst od zbudowania napięcia. „Ruch Palikota rośnie. To się wyczuwa już od progu pokoju poselskiego. Ciągły ruch, niespotykane gdzie indziej ożywienie, posłowie nieustannie wchodzą i wychodzą, w biegu zagadując bardzo młodych pracowników biura. Czuje się wigor i entuzjazm". Jakieś dane na temat rosnącej liczby członków Ruchu? Na temat wzrostu sondaży? Nic podobnego. Ale przecież posłowie „nieustannie wchodzą i wychodzą", więc chyba kariera Palikota się rozwija? Oddajmy znów głos Kalukinowi: „Pół roku po wyborach Palikot jest ciągle na fali wznoszącej, choć comiesięczne sondaże jeszcze tego wyraźnie nie rejestrują". Jedyny nowy element to informacja, że powstaje think tank Ruchu Palikota, który tworzy politolog Krzysztof Iszkowski związany z pismem „Liberté".

W swoim blogu Iszkowski ogłasza: „postulaty ruchu (Palikota) odpowiadają na realne problemy, które z reguły nie sprowadzają się do alternatyw między liberalizmem a socjalizmem". Jak twierdzi Iszkowski: „trzeba porzucić doktrynerstwo" i „analizować różne modele pod kątem ich efektywności". Ileż to razy takie hasła klucze już słyszałem? Od KPN na początku lat 90. po Samoobronę dekadę temu. Na koniec Palikot wyjaśnia poczciwemu Kalukinowi, jak połączyć ogień z wodą. „Ten rozkrok można długo utrzymywać. Rys socjaldemokratyczny jest jednak niezbędny. Gibała będzie się musiał nieco ulewicowić – deklaruje Palikot. Okazja, aby przyprzeć Palikota do muru? Nic z tych rzeczy. Sam Kalukin zaś unika wniosków.

Jedyne obawy wypowiada w jego tekście Piotr Tymochowicz: „Ten rozkrok (między lewicowością a liberalizmem) wymaga niuansowania przekazu, gry na dwóch fortepianach. A to wbrew wizerunkowi tej partii, która musi być zdecydowana, radykalna. Już teraz słychać głosy, że niedawna wyrazistość gdzieś ucieka i elektorat powoli się nudzi". Tymochowicz się martwi? «To może ruch jest w kiepskiej sytuacji? No, nie». Na koniec wraca oficjalny optymizm. Kalukin pisze w ostatnim zdaniu: „Tak czy inaczej postpolityczny eksperyment trwa w najlepsze".

Ruszył w Polskę

A teraz trzeci i ostatni tekst z kolekcji: „cała prasa trzyma kciuki za Janusza! ". Tekst najbardziej kuriozalny, gdyż Januszem Palikotem zachwyca się na łamach „Gazety Wyborczej" (19.03) sam Jarosław Makowski, szef Instytutu Obywatelskiego, czyli think tanku Platformy. Czytamy: «Palikot zrobił inaczej niż liderzy rebelianckiej prawicy. Ci żyli w naiwnym przekonaniu, że można założyć poważną partię, perorując w TVN 24 i Polsat News. Palikot zaś ruszył w Polskę". Co proszę? Taki PJN zjeździł Polskę wszerz i wzdłuż i niewiele mu to pomogło. Za to Palikot zdobywał popularność głaskany po główce w studiu Moniki Olejnik i w „Faktach po faktach", a nie w czasie spotkań ze swoimi egzotycznymi fanami. Makowski chwali sukces Ruchu Palikota na tle błędów prawicy, która „od razu zakładała partie, które miały bardzo ostry kurs ideologiczny: zamknięty i wykluczający". Ostry, wykluczający?

PJN była łagodna jak wyż azorski, a partia Ziobry właśnie słodko gaworzy z Donaldem Tuskiem. Gdzie tu ostry kurs ideologiczny? Makowski sugeruje, że na tym tle ostry antyklerylizm Palikota to nic ważnego, nic wykluczającego. Ma rację w tym sensie, że młodzi chłoną dziś antyklerykalizm od Kuby Wojewódzkiego czy Michała Figurskiego i kojarzy się im z całkowicie nieideologiczną zabawą. Ale o tym Makowski nie powie ani słowa. I na koniec zabawny hołd. Makowski ogłasza, że: „Palikot jest filozofem, który jak wszystko na to wskazuje, nie topił w czasie studiów nosa w sałatce po nocnej balandze, ale czytał Platona i Kanta". Czy Makowski zbadał, co pan Janusz robił na studiach? Bo półinteligenckie wywody Palikota o religii, rozumie i wierze świadczą raczej o pobieżnych lekturach filozofów.

Makowski chwali Palikota za to, że dla niego „jedynym kryterium (przyjmowania do swego ruchu) jest to, aby człowiek swoje przekonania światopoglądowe i religijne zachował we własnym sercu. Że to jego prywatna sprawa, choć partia ma jasny profil ideowy". Znów zakłamanie tego zdania wbija w ziemię. To jakie poglądy ma mieć członek Ruchu Palikota w sercu, a jakie na języku? Jak się domyślam, w sercu ma być szczelnie schowane np. chrześcijaństwo, a poprawnością polityczną będziemy machać jak sztandarem? A gdzie tu pluralizm poglądów?

Propaganda za darmo

Przedstawiłem cztery teksty, których autorzy niby mieli coś z Janusza Palikota wycisnąć bądź ocenić aktualny stan jego partii, a za każdym razem wychodził pochwalny pean. Nieprzypadkowo wszystkie cztery teksty zilustrowano pozowanymi zdjęciami Wielkiego Trefnisia polskiej polityki. Dzieci III RP, mając do wyboru Platformę Obywatelską i Ruch Palikota, traktują partię Tuska jako nudną żonę, a ugrupowanie sztukmistrza z Lublina jako atrakcyjną sąsiadkę. Nowa polityczna poprawność każe zaś liberalnym mediom pisać o Januszu Palikocie wyłącznie jako o cudownym dziecku polskiej polityki. A Palikot korzysta z tej dziwacznej podległości — tak jak to miewa w zwyczaju: cynicznie i bez skrupułów.

Autor jest publicystą „Uważam Rze"

Jakie są polityczne baśnie i klechdy prawicy? – zastanawiali się niedawno na łamach „Polityki" Mariusz Janicki i Wiesław Władyka. I podali szereg przykładów: po pierwsze przecenianie przejścia Łukasza Gibały z PO do Ruchu Palikota, a po drugie kreowanie Janusza Palikota na głównego rozgrywającego polskiej polityki. "Janusz Palikot to obok Gowina i Schetyny najbardziej pompowany polski polityk" — pisze „Polityka". I dalej: „Można wyczuć, że PiS – paradoksalnie – stawia na Palikota i mu sekunduje, ponieważ wydaje się on bardziej zdefiniowanym, a przez to łatwiejszym przeciwnikiem. Cała polityka prawicy nastawiona jest teraz na wyeliminowanie Tuska, do czego Palikot może być przydatny. On sam przyjął tę rolę".

Czy rzeczywiście to prawica „pompuje" Palikota? A może powinno się zajrzeć na bloga samego zainteresowanego? Może to winiarz z Biłgoraja wyjaśni nam zagadkę, kto najbardziej w niego wierzy? Palikot pisał 19 marca: „W poniedziałek ukazały się trzy duże teksty o Ruchu. W Gazecie Wyborczej, Newsweeku i Wprost„ – informuje dumnie. I dodaje: „Znamienne jest, że we wszystkich trzech, w których zamieszczono duże zdjęcia, przedstawiono mnie w tej samej pozie, choć były to inne zdjęcia. Na wszystkich jestem z otwartymi rękami wyciągniętymi w kierunku ludzi. W Newsweeku a" la Chrystus, w Wyborczej „Gloria", a we Wprost „energia i zwarcie". Mam na nich zmęczoną twarz, a jednocześnie widać wielką energię do walki„ — pisał. Jak się okazuje, Janusz Palikot jest zachwycony promocją ze strony wcale nie prawicowych pism. Przyjrzyjmy się więc, jak budowany jest w obozie liberalnej lewicy mit politycznej wszechmocy pana Janusza.

Pozostało 83% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Joe Biden wymierzył liberalnej demokracji solidny cios
Opinie polityczno - społeczne
Juliusz Braun: Religię w szkolę zastąpmy nowym przedmiotem – roboczo go nazwijmy „transcendentalnym”
Opinie polityczno - społeczne
Skrzywdzeni w Kościele: Potrzeba transparentności i realnych zmian prawnych
Opinie polityczno - społeczne
Edukacja zdrowotna, to nadzieja na lepszą ochronę dzieci i młodzieży. List otwarty
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Prawdziwy test dla Polski zacznie się dopiero po zakończeniu wojny w Ukrainie
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska