Czy wyrok Europejskiego Trybunał Praw Człowieka wywrze jakiś wpływ na świadomość Rosjan, jeśli chodzi o zbrodnię katyńską?
Nikita Pietrow:
Oczywiście wywrze, ale niestety negatywny. Dlatego, że choć realnie rząd rosyjski sprawę w Strasburgu przegrał, to niestety orzeczenie nie jest całkowicie jednoznaczne. Trybunał orzekł bowiem wprawdzie, że władze rosyjskie traktowały skarżących poniżająco, a także iż państwo rosyjskie złamało zasady współpracy z sądem, nie przedstawiając mu wszystkich żądanych dokumentów, ale zarazem uznał, iż nie może ocenić samego rosyjskiego śledztwa w sprawie Katynia.
W uzasadnieniu orzeczenia czytamy, że stało się tak, gdyż większość śledztwa miała miejsce jeszcze przed przyjęciem przez Rosję europejskiej konwencji praw człowieka w 1998 roku, polscy adwokaci mówią z kolei, że kluczowy był tu właśnie fakt, iż władze rosyjskie nie przekazały sądowi wszystkich dokumentów, z kluczowym uzasadnieniem umorzenia śledztwa na czele, a nie mając ich, Trybunał nie mógł ocenić śledztwa...
Niezależnie od tego, jaka konkretnie była motywacja sędziów, którzy uznali, że nie mogą ocenić rosyjskiego śledztwa, stało się bardzo źle. Bo tu zła jest jakakolwiek niejasność. Większość Rosjan albo deklaruje, że nie wie, kto popełnił zbrodnię w Katyniu – czy bolszewicy, czy naziści – albo wręcz jest przekonana, iż winni byli Niemcy. I w tej sytuacji to bardzo niedobrze, jeśli dociera do nich sygnał o jakiejkolwiek rzekomej niejasności w tej sprawie.