W gronie humanistów formułowane są zarzuty deprecjonowania roli języka polskiego i wymuszania przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego publikowania głównie - a docelowo być może wyłącznie - w językach obcych, a zwłaszcza po angielsku. Pojawiają się też opinie, że w ramach oceny parametrycznej ? która jest oceną jakości badań i osiągnięć naukowych - ministerstwo zamierza zastosować kryteria krzywdzące dla reprezentantów nauk humanistycznych i społecznych. Krzywda ta miałaby być konsekwencją tego, że jakoby nauki te miałyby być oceniane według dokładnie tych samych reguł co nauki ścisłe, przyrodnicze czy techniczne.
Otóż nie wszyscy mają być oceniani tak samo, lecz oczywiście zawsze można dyskutować o granicach odrębności poszczególnych obszarów nauki. Dotyczy to m.in. podejmowanej przez reprezentantów humanistyki kwestii języka publikacji i rzekomego wymuszania pisania w językach obcych.
Bezdyskusyjnym jest, że wszyscy powinniśmy współdziałać na rzecz obrony języka polskiego jako jednego z fundamentów naszej kulturowej, narodowej i społecznej odrębności oraz tradycji. Czym innym jest jednak walka o to, by parkingowy nie zamieniał się w ogłoszeniach rekrutacyjnych w parking space managera albo o to, by będące kalką angielskiego exactly słowo dokładnie nie wyparło słowa właśnie, a czym innym przyjęcie do wiadomości, że lingua franca współczesnej nauki światowej jest język angielski. A język polski jest co prawda piękny, ale dla większości cudzoziemców nieznany.
Co oczywiste, inna jest i będzie rola polskiego jako języka komunikacji naukowej w naukach ścisłych, a inna w humanistycznych czy społecznych. W tych pierwszych, standardem jest pisanie po angielsku i publikowanie w czasopismach o obiegu międzynarodowym. Stąd w wypadku chemii czy fizyki pytanie coraz częściej brzmi nie, czy dana publikacja została zamieszczona w czasopiśmie polskim lub zagranicznym z listy filadelfijskiej, ale gdzie na tej liście. Dla humanistów, a i znacznej części nauk społecznych, język polski z racji silnego lokalnego kontekstu badań, pozostaje i zapewne pozostanie podstawowym językiem publikacji.
Nie znaczy to jednak, że nie powinno nam zależeć na tym, aby jak największą część dorobku polskiej humanistyki, czy polskich nauk społecznych przybliżyć światu. Stąd dodatkowe punkty za publikacje w języku obcym, czy na łamach międzynarodowych naukowych czasopism, należy traktować jako swoistą premię za dodatkowy wysiłek włożony w przygotowanie takiego opracowania, a nie jako wyraz zmuszania kogoś do pisania o polskiej poezji po angielsku czy francusku. A biorąc pod uwagę bogactwo i piękno naszej poezji, im więcej będzie dobrych tłumaczeń i im więcej dostępnych w językach obcych prac tę poezję komentujących, tym lepiej.