Czeskie wskazanie moralne

Gdy rząd i posłowie w Czechach chcą dać Kościołom pełne odszkodowanie za zagrabione mienie, gabinet Tuska nie może się zdecydować, by podwyższyć odpis podatkowy na rzecz Kościołów o... 0,2 punktu procentowego - pisze publicystka „Rzeczpospolitej"

Publikacja: 18.07.2012 19:49

Ewa K. Czaczkowska

Ewa K. Czaczkowska

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Decyzja Izby Poselskiej czeskiego parlamentu sprzed kilku dni jest interesująca w kontekście polskich rozmów o Funduszu Kościelnym i nieistniejącej już Komisji Majątkowej. Posłowie zsekularyzowanych Czech zrobili bowiem to, co w polskim - w większości katolickim przecież - społeczeństwie okazuje się niemożliwe: chcą oddać Kościołowi całe mienie zabrane przez komunistów w latach 1948-1990 roku. Jest to decyzja tyle sprawiedliwa, ile odważna.

Podjęta została w kraju uznawanym za jeden z najbardziej zlaicyzowanych w Europie, gdzie ok. 60 proc. społeczeństwa uważa się za agnostyków, a przynależność do Kościoła katolickiego deklaruje - w zależności od badań - od 10 do ponad 20 proc. ludzi.

Oddać zagrabione

Przyjęcie czeskiego modelu restytucji mienia kościelnego byłoby rozwiązaniem najbardziej sprawiedliwym, ale w Polsce jest ono niemożliwe

Komuniści w Czechach zabrali Kościołom po 1948 roku ponad 260  tys. hektarów lasu i ziemi oraz 324 budynki. Ten majątek wyceniony jest dzisiaj na 134 miliardy koron, czyli  ponad 22 miliardy złotych.  Około 80 procent jego wartości należało do Kościoła katolickiego, reszta do dziesięciu innych Kościołów oraz gmin żydowskich. I tyle - zdecydowali posłowie - państwo ma im zwrócić.  75 miliardów koron, czyli niemal 12,4 miliarda złotych  stanowi wartość tego, co można jeszcze oddać w naturze.  Za resztę zabranego mienia państwo wypłaci odszkodowanie w wysokości 59 miliardów koron (9,7 miliarda złotych).

Te dane publikowane przez ks. prof. Dariusza Walencika, prawnika z Uniwersytetu Opolskiego na podstawie projektu ustawy,  prostują nieco informacje, jakie ukazały się w polskich mediach tuż po decyzji czeskich posłów. Pieniądze, i tu nie ma rozbieżności, mają być wypłacane do 2030 roku, kiedy to ostatecznie państwo wycofa się z dotacji dla Kościołów. Istotne jest jednak podkreślenie, że komuniści zabrali mienie 11 Kościołom, ale zwrot otrzyma... 17. Skąd to rozmnożenie? Otóż Kościół katolicki zgodził się zrzec na rzecz sześciu Kościołów 20 proc. swego odszkodowania po to, by inne Kościoły otrzymały uposażenie i mogły z niego prowadzić swoją misję, w tym opłacać duchownych, którym teraz pensje płaci państwo.

Oczywiście, poparcie czeskiej Izby Poselskiej dla rządowego projektu nie kończy procesu legislacyjnego. Obserwatorzy przewidują na tej drodze jeszcze poważne trudności. Przede wszystkim w Senacie, gdzie większość mandatów należy do lewicy, ale także ze strony prezydenta Vaclava Klausa, który nie jest głuchy na sondaże społeczne. Te pokazują, że 80 proc. Czechów jest przeciwnych zwracaniu majątku kościelnego. W tej sytuacji podjęcie decyzji przez rząd i Izbę Poselską nie było łatwe. Przyjęta ustawa jest już czwartym podejściem legislacyjnym w ciągu ponad 20 lat od momentu, gdy Czesi przeprowadzili powszechną reprywatyzację z wyłączeniem mienia kościelnego.

Decyzja czeskich posłów tym bardziej więc zasługuje na uznanie, gdyż poza politycznym ma ona o wiele głębsze, bo moralne znaczenie. Wyraża jasne przesłanie: to, co zagrabiono, należy oddać jego właścicielom.

Cynizm czy ignorancja?

Szkoda, że takie myślenie nie jest powszechne w polskich kręgach politycznych. Zamiast tego od lat - przy czynnym współudziale wielu mediów - przyprawia się Kościołowi gębę pazerności. Z ograbionego czyni grabieżcę.

Od kilku lat usiłuje się wmówić Polakom, że Kościół odzyskał więcej mienia, niż stracił, co jest totalną bzdurą. Czasami, przyznaję, zastanawiam się, ile w tego typu wypowiedziach politycznego cynizmu, a ile ignorancji. Na przykład wtedy, gdy politycy lewicowi bez cienia zażenowania mówią, że Komisja Majątkowa oddała Kościołowi już wszystko i dlatego należy zlikwidować... Fundusz Kościelny.

Z tego właśnie powodu może warto po raz kolejny przypomnieć, że Komisja Majątkowa oddawała to, co państwo komunistyczne przejęło niezgodnie ze swoim prawem. W sumie oddała 65,5 tys. ha ziemi z około 155 tys. zabranych Kościołowi, 489 budynków z 4 tysięcy zagrabionych oraz wypłaciła 143,5 mln złotych odszkodowania. Wartość zwróconego mienia szacuje się na około 5 mld złotych (w Czechach Kościół katolicki uzyska ponad 16 mld zł). Natomiast Fundusz Kościelny miał stanowić rodzaj rekompensaty za zabrane mienie. Miały do niego wpływać dochody uzyskiwane z użytkowania majątków kościelnych zagarniętych przez państwo zgodnie z komunistycznym prawem. Nigdy tak się nie stało i nie jest tak do dziś. Wpłaty na Fundusz były i są dokonywane z budżetu według uznania władz, a do lat 90. pieniądze z Funduszu zamiast na rozwój misji Kościoła szły w dużej mierze na jego zwalczanie. Szkoda, że do dziś nie został zrobiony bilans.

Ani woli, ani determinacji

Przyjęcie w Polsce czeskiego modelu restytucji mienia kościelnego byłoby rozwiązaniem najbardziej sprawiedliwym i pragmatycznym. Kościół, który otrzymałby jednorazowe odszkodowanie za całe zagrabione mienie, sam musiałby zarządzać pieniędzmi i to w taki sposób, aby opłacać np. pensje kapelanom czy przeprowadzać renowację zabytków.

Model czeski nie jest jednak możliwy w Polsce z prostego powodu: u nas nie było powszechnej reprywatyzacji. Istnieje jedynie możliwość odzyskania nieruchomości, które zostały znacjonalizowane z pogwałceniem peerelowskiego prawa. To samo co Kościołów dotyczy prywatnych właścicieli. Choć prawdą jest, że przywilejem Kościołów było powołanie mieszanych, państwowo-kościelnych komisji regulacyjnych. Niemniej pod koniec lat 90. powstał w Polsce projekt zwrotu całości majątku kościelnego, jednak prawdopodobnie z powodu braku powszechnej reprywatyzacji nie było ani woli politycznej rządzących, ani determinacji ze strony Kościoła, by wprowadzić go w życie. Tym bardziej teraz taki pomysł byłby nierealny. Raz z powodu kryzysu finansów państwa, a dwa - większej liberalizacji społeczeństwa, które nie potrafi już docenić społecznej roli Kościoła.

W Polsce będziemy mieć więc inne, mieszane rozwiązanie. Piszę w czasie przyszłym, gdyż jeszcze nie wiadomo, czym się zakończą rozmowy w sprawie zastąpienia Funduszu Kościelnego możliwością odpisu od podatku części procenta na rzecz Kościołów. Państwo w ramach rekompensaty za zagrabione (i nieoddane przez Komisję Majątkową oraz pozostałe komisje regulacyjne) mienie zrezygnowałoby więc z jakiejś części dochodów na rzecz Kościoła katolickiego i innych poszkodowanych Kościołów. To rozwiązanie przyjęto już w kilku krajach Europy.

Upór polskiego rządu

Na tle skali odszkodowań w Czechach jeszcze jaskrawiej widać, jak niezrozumiały jest upór strony rządowej, by wysokość asygnaty podatkowej utrzymać na poziomie 0,3 proc. Kościół proponował 1 proc. odpisu od podatku - tak jest na Węgrzech, we Włoszech 0,8 proc, w Hiszpanii 0,7 proc. W trakcie rozmów zszedł do poziomu 0,6-0,5 proc. i jest to wartość brzegowa. Nie sądzę, aby rząd zdecydował się przeforsować swój pomysł jednostronnie, gdyż sprawa trafiłaby do Trybunału Konstytucyjnego, otwierając nowe pole konfliktu. Jeśli natomiast strony nie dojdą do porozumienia, to sprawa i tak wróci w przyszłości, choćby dlatego, że komunistyczne twory kiedyś muszą mieć swój kres.

Czy zatem uda się rozwiązać sprawę Funduszu Kościelnego w sposób kompromisowy i w ten sposób zakończyć czas peerelowskich rozliczeń - przekonamy się po wakacjach. Minister Michał Boni zapowiedział wznowienie rozmów we wrześniu.

Decyzja Izby Poselskiej czeskiego parlamentu sprzed kilku dni jest interesująca w kontekście polskich rozmów o Funduszu Kościelnym i nieistniejącej już Komisji Majątkowej. Posłowie zsekularyzowanych Czech zrobili bowiem to, co w polskim - w większości katolickim przecież - społeczeństwie okazuje się niemożliwe: chcą oddać Kościołowi całe mienie zabrane przez komunistów w latach 1948-1990 roku. Jest to decyzja tyle sprawiedliwa, ile odważna.

Pozostało 94% artykułu
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę
Opinie polityczno - społeczne
Rząd Donalda Tuska może być słusznie krytykowany za tempo i zakres rozliczeń
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Katedrą Notre Dame w Kreml