Decyzja Izby Poselskiej czeskiego parlamentu sprzed kilku dni jest interesująca w kontekście polskich rozmów o Funduszu Kościelnym i nieistniejącej już Komisji Majątkowej. Posłowie zsekularyzowanych Czech zrobili bowiem to, co w polskim - w większości katolickim przecież - społeczeństwie okazuje się niemożliwe: chcą oddać Kościołowi całe mienie zabrane przez komunistów w latach 1948-1990 roku. Jest to decyzja tyle sprawiedliwa, ile odważna.
Podjęta została w kraju uznawanym za jeden z najbardziej zlaicyzowanych w Europie, gdzie ok. 60 proc. społeczeństwa uważa się za agnostyków, a przynależność do Kościoła katolickiego deklaruje - w zależności od badań - od 10 do ponad 20 proc. ludzi.
Oddać zagrabione
Przyjęcie czeskiego modelu restytucji mienia kościelnego byłoby rozwiązaniem najbardziej sprawiedliwym, ale w Polsce jest ono niemożliwe
Komuniści w Czechach zabrali Kościołom po 1948 roku ponad 260 tys. hektarów lasu i ziemi oraz 324 budynki. Ten majątek wyceniony jest dzisiaj na 134 miliardy koron, czyli ponad 22 miliardy złotych. Około 80 procent jego wartości należało do Kościoła katolickiego, reszta do dziesięciu innych Kościołów oraz gmin żydowskich. I tyle - zdecydowali posłowie - państwo ma im zwrócić. 75 miliardów koron, czyli niemal 12,4 miliarda złotych stanowi wartość tego, co można jeszcze oddać w naturze. Za resztę zabranego mienia państwo wypłaci odszkodowanie w wysokości 59 miliardów koron (9,7 miliarda złotych).
Te dane publikowane przez ks. prof. Dariusza Walencika, prawnika z Uniwersytetu Opolskiego na podstawie projektu ustawy, prostują nieco informacje, jakie ukazały się w polskich mediach tuż po decyzji czeskich posłów. Pieniądze, i tu nie ma rozbieżności, mają być wypłacane do 2030 roku, kiedy to ostatecznie państwo wycofa się z dotacji dla Kościołów. Istotne jest jednak podkreślenie, że komuniści zabrali mienie 11 Kościołom, ale zwrot otrzyma... 17. Skąd to rozmnożenie? Otóż Kościół katolicki zgodził się zrzec na rzecz sześciu Kościołów 20 proc. swego odszkodowania po to, by inne Kościoły otrzymały uposażenie i mogły z niego prowadzić swoją misję, w tym opłacać duchownych, którym teraz pensje płaci państwo.