Od kilku lat, jako wieloletni notariusz, obserwuję jak w naszym życiu politycznym toczy się, z mniejszym lub większym nasileniem, dyskusja na temat konieczności likwidacji różnych barier w dostępie do wykonywania różnych zawodów czyli nad koniecznością tzw. deregulacji zawodów. Dotychczasowe działania państwa w tym zakresie, zwłaszcza w stosunku do zawodów prawniczych, wskazują że w praktyce nie jest to żadna deregulacja a obniżenie wymogów w dostępie do tych zawodów. Wprowadzenie tzw. szerszego otwarcia zawodów prawniczych sprowadziło się w praktyce do obniżenie merytorycznej poprzeczki dla osób ubiegających się o przyjęcie na aplikacje co spowodowało, że osoby nawet z miernymi wiadomościami zdały bardzo łatwe egzaminy na aplikacje a potem także egzaminy zawodowe. W praktyce samorządy zawodowe nie miały na takie zmiany żadnego wpływu. Wszystko odbywało się i odbywa pod hasłem umożliwienia jak najszerszej liczbie młodych ludzi wykonywania zawodów prawniczych adwokata, radcy prawnego czy notariusza oraz tworzeniem iluzji, że po usunięciu tzw.„obstrukcyjnych” działań samorządów zawodowych zmniejszy się bezrobocie wśród absolwentów prawa i powstaną nowe stanowiska pracy.

Działania populistyczne

Są to, w mojej ocenie działania populistyczne i pozorne oraz mające na celu wyłącznie względy polityczne. Uważam, że rzeczywiste otwarcie zawodów, także nie prawniczych, powinno odbywać się w inny sposób. Przede wszystkim należy oderwać się od modelu wykonywania zawodów który umożliwia wykonywanie konkretnego zawodu od przymusowej przynależności do określonej korporacji (samorządu). Takie korporacje są przeżytkiem z czasów średniowiecza, gdzie terminowało się w określonym zawodzie i dopiero po zdaniu określonych egzaminów zawodowych przed reprezentantami samorządu, można było dany zawód wykonywać. Współcześnie sytuacja jest zupełnie odmienna i dlatego nie znajduję powodów uzależnianie prawa wykonywania zawodów od przynależności do określonej korporacji. W obecnych czasach, przy rozwiniętym systemie kształcenia przez instytucje państwowe, a także prywatne lecz z rozbudowanym nadzorem państwa, oraz po zdaniu egzaminów państwowych nie mogę zrozumieć dlaczego mogę wykonywać zawód np. radcy prawnego, adwokata czy lekarza dopiero po przystąpieniu do określonej korporacji. Są to zupełnie zbędne struktury, generujące koszty i praktycznie działające jako swoiste związki zawodowe pilnujące interesów swoich członków. Natomiast zyski dla społeczeństwa z takiej sytuacji są zupełnie iluzoryczne. Powoływanie się przez organy tych samorządów na to że dbają o etykę wykonywania zawodu, prowadzą działalność kształceniową itp. należy traktować jako działania które mają uzasadnić istnienie tych korporacji. Wydaje się, że należałoby od tego odejść a usytuować korporacje zupełnie odmiennie. Wykonywanie konkretnego zawodu powinno być wyłącznie uzależnione od zdania egzaminu państwowego potwierdzającego kwalifikacje praktyczne do wykonywania zawodu. Szkolenia w zakresie praktycznego wykonywania zawodów mogłyby prowadzić różne organizacje tak jak jest obecnie np. przy zdobywaniu różnych uprawnień. Przynależność do określonej korporacji powinna być natomiast zaszczytem a nie obowiązkiem oraz gwarantować, że osoba która została przyjęta do danej korporacji gwarantuje najwyższy poziom wykonywania danego zawodu. Dlatego też bardzo żałuje, że został wycofany z Trybunału Konstytucyjnego wniosek obecnego rzecznika praw obywatelskich dotyczący obowiązkowej przynależności do korporacji zawodowych. Uważam, że obecna treść art.17 naszej konstytucji jest zupełnym anachronizmem i pewnego rodzaju odreagowaniem na omnipotencję państwa w czasach poprzedniego ustroju. Wszyscy naraz chcieli być samorządni i niezależni. Ale, niestety, nie we wszystkich dziedzinach jest to możliwe. Państwo musi zagwarantować pewien standard w różnych sferach życia społecznego. A nie zawsze samorządne korporacje to gwarantują. Istnieje rozbieżność między dążeniem do powszechnego, bezpłatnego dostępu do wykształcenia gwarantowanego przez państwo oraz tendencjami, że potem po uzyskaniu konkretnego wykształcenia osoba mająca uprawnienia zawodowe przystępuje do samorządnej korporacji a Państwo już dalej nie powinno się wtrącać, gdyż wykonywanie zawodu jest pilnowane przez korporacje. Obecny model funkcjonowania np. samorządu zawodowego notariuszy jest zaprzeczeniem idei samorządności. Bo jaka to jest samorządność, gdy samorząd nie ma wpływu na rzeczy, które są samą esencją samorządności np. ilość przyjmowanych do korporacji notariuszy, plan rozmieszczenia kancelarii, sposób przeprowadzania egzaminów, ustalania standardów etycznych wykonywania zawodu, niezależne prowadzenie postępowań dyscyplinarnych. Oczywiście, w ramach tej niby samorządności możemy sobie organizować różne napuszone konferencje i zgromadzenia, uczestniczyć w różnych zabawowych konferencjach zagranicznych, ustalać obowiązkowe składki na funkcjonowanie organów samorządu i cieszyć się, że niby mamy jakiś wpływ na funkcjonowanie notariatu. Dlatego uważam, że samorząd przy takim zakresie kompetencji jest zbyteczny, generuje niepotrzebne koszty i prowadzi pozorne działania mające uzasadniać potrzebę jego istnienia. Natomiast zupełnie innym zagadnieniem jest, czy notariat w obecnej postaci nie powinien być w strukturach państwa a nie być zawodem sprywatyzowanym. Jeśli państwo pragnie nadal zachować kontrolę nad obrotem nieruchomościami i utrzymać nadal tzw. przymus notarialny przy dokonywaniu pewnych czynności oraz uwzględni orzecznictwo Trybunału Europejskiego w sprawie braku wymogu obywatelstwa przy wykonywaniu zawodu notariusza -  notariat powinien być w strukturach państwa i być może należałoby wrócić do wykonywania zawodu notariusza w formie indywidualnych kancelarii notarialnych, takich jakie funkcjonowały w latach 1990-1991.

Bardziej przedsiębiorca

Wydaje się, że dalsze usytuowanie notariusza jako coś pośredniego między urzędnikiem-funkcjonariuszem państwowym a osobą prowadzącą działalność jak przedsiębiorca jest nie do utrzymania na dalszą metę i prowadzi do schizofrenii ponieważ z jednej strony określa się nas jako przedsiębiorców a z drugiej strony jako coś pośredniego między funkcjonariuszem publicznym a reprezentantem wolnego zawodu. Dotychczas nasz samorządu nie podjął żadnych prób aby w należyty sposób dookreślić pozycję notariusza w systemie prawnym naszego państwa zadowalając się tylko działaniami mającymi na celu zachowanie status quo określonym w prawie o notariacie z roku 1991 oraz utrzymaniem obowiązujących stawek taksy notarialnej. Takie usytuowania naszego zawodu, w moim odczuciu, w ogóle nie nadaje się do jego prywatyzacji. Tym bardziej, że widzimy stałą tendencję do rozszerzania obowiązków notariusza w kierunku właściwym dla urzędów i instytucji państwowych np. coraz szerszy zakres różnych obowiązkowych informacji dla organów państwowych, właściwie swobodny dostęp do treści czynności notarialnych przez różne organy, ustalanie taksy notarialnej dla wybranych czynności bez żadnej konsultacji z samorządem notarialnym itp. Wprawdzie powołujemy się szumnie na tzw. notariat łaciński i funkcjonowanie notariatu w państwach europejskich ale wszystkie działania organów naszego państwa przez okres dwudziestu lat, po reaktywacji naszego notariatu, idą w zupełnie innym kierunku tzn. praktycznie w kierunku maksymalnego powiązania notariusza ze strukturami państwowymi i ograniczeniem samodzielności oraz przerzucaniem obowiązków urzędniczych na notariusza. Wydaje się, że także jest to dylemat wszystkich tzw. notariatów łacińskich oraz pewnego rodzaju sprzeczność między wymogami współczesnych państw a wymogami nowoczesnych globalnych gospodarek wolnorynkowych. Ostatnie działania Unii Europejskiej zmierzające do otworzenia zawodów notariusza dla obywateli innych państw, wydają się wskazywać raczej na kierunek notariatu anglosaskiego i bliższe powiązanie notariusza z gospodarką niż państwem.

Dlatego tez uważam, że powinniśmy rozstrzygnąć dylemat między określeniem notariusza jako funkcjonariusza państwowego dokonującego czynności mających charakter czynności urzędowych i potwierdzonych dokumentem mającym charakter dokumentu urzędowego a notariuszem który jest wykwalifikowanym prawnikiem, specjalistą od sporządzania różnych dokumentów w formie przewidzianej przez obowiązujące przepisy a które będą podstawą do tworzenia stosunków prawnych między stronami oraz będą miały taki przymiot, że to co w nich zapisano jest zgodne z wolą stron i oświadczeniami stron ( rola podobna do tłumacza przysięgłego który potwierdza, że treść tłumaczenia jest zgodna z oryginałem). Jeśli przyjmiemy pierwsze rozwiązanie – to wydaje się, że jedynym słusznym rozwiązaniem jest usytuowanie notariusza tak jak to było w latach 1990-1991 tzn. indywidualne kancelarie notarialne w strukturach państwa, ilość kancelarii zależna od potrzeb społecznych, stała taksa notarialna za czynności notarialne, utrzymanie kancelarii z części pobranej taksy notarialnej, odpowiedzialność notariusza tak jak funkcjonariusza państwowego z ewentualnym obowiązkowym ubezpieczeniem itp obowiązki i uprawnienia związane ze sprawowaniem urzędu państwowego. Natomiast przy przyjęciu drugiego rozwiązania – notariusz będzie wolnym zawodem z zachowaniem pewnych bardziej rygorystycznymi wymogów związanych z rodzajem działalności, kancelarie notarialne będą tworzone bez żadnych ograniczeń, taksa za dokonywane czynności ustalana będzie w drodze umowy między stronami z pewnymi ograniczeniami tak jak obecnie, będzie możliwość tworzenia samorządu notarialnego itp.

Prezentowane ostatnio stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości, dotychczasowe nowelizacje oraz złożone projekty ustaw tzw. deregulacyjnych coraz bardziej gmatwają system prawny w zakresie notariatu, wprowadzając coraz bardziej dziwne rozwiązania przy zastosowaniu techniki legislacyjnej na żenującym poziomie. Czytając dotychczasowe nowelizacje i projekty proponowanych rozwiązań zastanawiam się jak można pisać ustawę zawierającą tak wiele szczegółów a gubiąc rozwiązania systemowe. Ustawa powinna zawierać zasady pewnych rozwiązań a nie np. jak przeprowadzać egzamin. Jest to pisanie prawa przez osoby które nie mają żadnej wizji funkcjonowania pewnych instytucji oraz zaufania do osób stosujących prawo. Przypomina mi to pisanie opinii prawnych przez różne firmy prawnicze i doradcze zatrudniające młode osoby które mają wiedzę prawniczą lecz które nie potrafią dotrzeć do sedna omawianego problemu i przedstawić opinii w krótkiej i zrozumiałej formie natomiast sporządzają opinie z nadmierną ilością szczegółów powodując trudności ze zrozumieniem sporządzonej opinii.