Kto reprezentuje interesy państwa

Efektem prac urzędników są często w miarę spójne i często sensowne wizje rozwoju rynku. Co z tego jeśli ich realizacja w ani jednym wypadku nie podlega żadnej kontroli? Decydują w rzeczywistości krótkoterminowe prywatne ambicje i interesy środowiska mającego wpływ na obsadzenie danego resortu czy spółki – piszą przedsiębiorcy

Publikacja: 26.04.2013 02:00

Wiesław Walendziak

Wiesław Walendziak

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Red

O sile i znaczeniu państw decyduje ich potencjał ekonomiczny i demograficzny. Do tego dochodzą zasoby surowców naturalnych oraz położenie. A jednak państwa o zbliżonym potencjale bardzo często dzieli przepaść w rankingu znaczenia i wpływu. Liczą się bowiem te, które potrafią jasno zdefiniować swoje strategiczne cele, a także stworzyć warunki ekspansji rodzimych podmiotów gospodarczych, zdolnych - dzięki zakumulowanemu kapitałowi - nie tylko finansować swój rozwój, ale przede wszystkim zwrócić uwagę na innowacyjne i obiecujące rozwiązania technologiczne i biznesowe. Takie zależności nie są jednak pochodną arbitralnych decyzji urzędników czy regulatorów, ale strategii, które wypracowują przywództwa poszczególnych państw.

W ubiegłym miesiącu, w wyniku długiego sporu, po wielu zaskakujących zwrotach akcji, brytyjskie BP zostało znaczącym udziałowcem największej obecnie firmy wydobywczej świata, czyli rosyjskiego Rosnieftu. W tym samym czasie amerykański Exxon zawarł strategiczne porozumienie dotyczące eksploatacji rosyjskich złóż w Arktyce w zamian umożliwiając Rosnieftowi wydobywanie ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej. Cel został osiągnięty, prywatne koncerny mają zapewnione czerpanie zysków z eksploatacji rosyjskich surowców.

Dzięki wspólnemu wysiłkowi rządów i prywatnych firm pozycja amerykańskich i angielskich koncernów na rynku rosyjskim została utrzymana. Nikomu chyba nie przyszłoby do głowy powiedzieć, że zwycięzcą jest wyłącznie biznes, a państwo amerykańskie i brytyjskie nie mają nic do tego. W imię takich samych strategicznych rozstrzygnięć Ukraina, nie oglądając się na Polskę, odwróciła kierunek eksploatacji ropociągu Odessa-Brody, a Victor Orban przypieczętował z rosyjskim Gazpromem powstanie gazociągu South Stream

Regulator rządzi państwem

Państwo polskie posiada narzędzia wpływu na biznes poprzez regulatorów rynku w najważniejszych sektorach: energii, telekomunikacji, gazu, a nawet, poprzez kontrolę obowiązków magazynowania, w takich obszarach jak paliwa czy... mięso. Na ile jest to narzędzie oddziaływania najlepiej pokazuje przykład telekomunikacji, gdzie w ciągu ostatnich lat regulator ingerował jak chciał i kiedy chciał w rynek.

Różne ceny połączeń dla prywatnych firm działających na wolnym rynku, uznaniowe preferencje w postaci dodatkowych punktów w kluczowych przetargach na dobra rzadkie jakimi są częstotliwości - regulator chce, firmy muszą słuchać. Uzasadnieniem dla takich działań miało być wykreowanie konkurencji i obniżenie cen połączeń dla klientów. Po latach ręcznego sterowania rynkiem konkurencja pozostaje taka, jaka była, a ceny połączeń w wyniku rozwoju technologii spadły na całym świecie. Jest też inny efekt silnie zindywidualizowanej polityki regulacyjnej w postaci spadku inwestycji w infrastrukturę, opóźnień technologicznych, zmniejszenia podatków płaconych do budżetu i - co najważniejsze - istotnego spadku wartości firm telekomunikacyjnych.

Czy naprawdę regulator egzekwował politykę państwa, czy był tylko wyposażonym w medialną zdolność uzasadniania decyzji urzędnikiem narzucającym państwu swoją bardziej lub mniej uzasadnioną wizję? Wiele wskazuje na to, że to raczej państwo ulega temu, co wypracowuje de facto niepodległa jednostka w postaci regulatora, niż regulator realizuje strategię rządu. Cechy osobowościowe urzędnika, jego indywidualne wizje i prywatne sympatie, odgrywają większą rolę niż cały potencjał wiedzy reprezentowany przez rynek i państwo wraz z przyjętymi strategiami.

Wtórnie przerobiony papier

Nie inaczej jest w wypadku innego sposobu wpływania na rynek, jakim są rządowe strategie dla poszczególnych sektorów gospodarki. Jeśli ktoś w prywatnym biznesie potraktuje poważnie te najważniejsze państwowe dokumenty to sam siebie doprowadzi na skraj katastrofy. Nie chodzi o to, że opracowane i przygotowane strategie są złe. Wręcz odwrotnie, armie urzędników procedują długo, ale efektem ich prac są często w miarę spójne i często sensowne wizje rozwoju rynku skonsultowane ze środowiskami naukowymi, organizacjami społecznymi i krajową polityką.

Co z tego jeśli ich realizacja w ani jednym wypadku nie podlega żadnej kontroli? Za brak ich realizacji nie grożą polityczne sankcje, a wszyscy wkoło wiedzą, że mają one wartość wtórnego przerobu papieru na jakim są spisane. Decyduje znowu przypadkowa wizja osoby namaszczonej w danej chwili do sprawowania kontroli nad urzędem, a nawet państwową spółką. Przy czym wizja to często słowo na wyrost. Decydują w rzeczywistości krótkoterminowe prywatne ambicje i interesy środowiska mającego wpływ na obsadzenie danego resortu czy spółki.

Przemysł chemiczny miał zostać według rządowej strategii sprywatyzowany do 2013 roku. Na rynku po latach dekoniunktury jest „górka", więc w grę nie wchodzi wyprzedawanie majątku „na dołku". I co? Firmy, które potraktowały poważnie ten rządowy dokument wydały tylko pieniądze na prawników i ekspertów. Zamiast prywatyzacji sektora jest jego konsolidacja przez państwo i de facto częściowa i wtórna nacjonalizacja.

Oczywiście jeśli wartość firm spadnie o połowę, taniego gazu z łupków nie będzie na czas lub wcale nie będzie tani, a rynek zaleje zagraniczna chemiczna konkurencja, to i tak na nikogo nie będzie czekać Trybunał Stanu za brak wywiązania się ze strategii przyjętej przez rząd. Decyduje bowiem nie polityka państwa, ale urzędnik i dostęp do tuby, przez którą może on uzasadniać swoje doraźne wizje. Ilość reklam nawozów, wielkich bilbordów w stolicy i sponsorowanych dodatków prasowych przez państwowe firmy chemiczne pokazuje, że albo uzyskuje się w ten sposób akceptację dla doraźnych decyzji zmieniających rządowe strategie albo nawozy rolnicze stały się towarem pierwszej potrzeby dla mieszkańców Warszawy.

Dziś atom jest, jutro go nie ma

Przyjęty uchwałą Rady Ministrów program budowy elektrowni nuklearnych ma obecnie znaczenie jedynie dla kolekcjonerów oryginalnych druków państwowych. Międzynarodowe firmy, które w ciągu ostatnich lat udowodniły, że traktują poważnie rządowe dokumenty spotkały się tylko z trudnym do zrozumienia korowodem indywidualnych wizjonerów prezentujących często specyficzne poglądy nie tylko na biznes, ale nawet na naukę jaką jest fizyka nuklearna. W branżach takich jak chemia, gaz, energia atomowa, dominują politycy oraz ich znajomi. Zabezpieczeniem przed możliwymi błędami jest w takich wypadkach trzymanie się realizacji strategii przyjętej przez państwo lub firmę.

Tymczasem to strategia państwa zmienia się pod wpływem szybciej lub wolniej zachodzącego procesu edukacji osób odpowiedzialnych za wprowadzanie oficjalnej strategii. Obsadzanie stanowisk zaufanymi osobami nie jest wyłącznie polską specyfiką. W wielu miejscach na świecie, szczególnie w Europie, ma miejsce w miarę porównywalna sytuacja. Rynek „nie miałby" nic przeciwko tej praktyce, gdyby rządowe strategie, uchwały i plany były traktowane poważnie, a politycznie wybierane zarządy realizowały wizję polityki gospodarczej państwa. Jest jednak odwrotnie.

Czekając na eldorado

Od trzech lat Polska oczekuje zapowiedzianego łupkowego eldorado. Sponsorowane przez państwowe koncerny media opublikowały nieskończoną listę publikacji, posuwając się do rozważań nad tym, jak zaplanować wykorzystanie bogactwa jakie nas czeka. Niewątpliwie gaz łupkowy stał się najważniejszy wśród strategicznych elementów polityki gospodarczej państwa po 1989 roku. Cel ten realizują dziś poza nielicznymi wyjątkami państwowe koncerny. Kluczowe osoby jakim powierzono realizację projektu pochodzą spoza branży wydobywczej i gazowej.

Państwowi menadżerowie mogą sugerować publicznie, że winę za brak postępów w poszukiwaniu gazu łupkowego ponosi firma prowadząca wiercenia czyli amerykański Halliburton, która „nie potrafiła zrozumieć" lub „nie rozumie" co się dzieje. O ile w celu realizacji strategicznego interesu państwa można zaklinać rzeczywistość wiele lat i dzięki pieniądzom spółek tworzyć wirtualne sukcesy w mediach, to jednak w prywatnym biznesie sytuacja jest zasadniczo inna.

Jeśli Halliburton czegoś „nie rozumie" to jest duże prawdopodobieństwo, że to nie Haliburton jest winny, a rozgrzane emocje i prywatne cele jakim podporządkowane zostały strategiczne interesy państwa. Czy gdyby wsparto prywatne firmy dając im jasne regulacje dotyczące podatków zamiast organizować pospolite ruszenie menadżerów państwowych firm to naprawdę realizowano by strategiczne cele państwowe gorzej? Tymczasem większości z prywatnych firm trudno nawet pozyskać finansowanie na inwestycję w wydobycie, bo nie posiadają ram prawnych i finansowych niezbędnych do realizacji.... strategii państwa.

A może węgiel

Kiedy brakuje politycznej woli kontroli wykonania rządowych strategii, rodzą się fikcyjne spory takie jak dylemat: atom czy gaz łupkowy. W sytuacji, w której firmami jakie mają realizować strategie kierują silni w relacjach politycznych prezesi żaden członek rady nadzorczej albo merytoryczny urzędnik nie jest w stanie przeciwstawić się sugerowanym przez nich decyzjom, nawet sprzecznym z oficjalną strategią czy uchwałą Rady Ministrów. W efekcie to pojedyncze osoby kształtują politykę państwa.

Niedawno sprawą sporu atom versus łupki zajął się premier Donald Tusk, organizując spotkanie „na energetycznym szczycie". Konkluzja spotkania była taka, że rządowe plany realizacji programu atomowego będą kontynuowane tak jak poszukiwania gazu łupkowego. Premier wskazał również na węgiel brunatny jako ważną alternatywę w wypadku problemów z realizacją obu projektów.

Można przyjąć, że to znakomita wiadomość z wielu powodów. Na kłopoty z wydobyciem węgla brunatnego składają się głównie: problemy z uzyskaniem zgody samorządów na eksploatację tego źródła energii oraz kolejne przegrane referenda, w których o strategicznym zasobie dla energetyki całego kraju decyduje zaledwie kilkaset osób. Zmiana tej sytuacji poprzez ustawowe ograniczenie praw samorządu w strategicznym obszarze dla państwa jest postulowana nawet wśród gorących zwolenników samorządów.

Węgiel brunatny jest od lat najlepiej udokumentowanym i najtańszym źródłem energii Polsce. Nie trzeba wydawać miliardów na jego poszukiwania, ceny certyfikatów CO2 znacznie spadły a fakt, że w Niemczech powstają dwie nowe elektrownie na węgiel brunatny najlepiej pokazuje, że to dobra strategicznie inwestycja.

Wszystko byłoby pięknie gdyby na kilka dni przed ustaleniami na „energetycznym szczycie" nie doszło do uchwalenia „Strategii Rozwoju Województwa Dolnośląskiego do roku 2020" wprowadzającej głosami między innymi przedstawiciela PO... zakaz wydobywania węgla brunatnego. Równocześnie media ujawniły, że na biurku wicepremiera Piechocińskiego jest propozycja prezesa Polskiej Grupy Energetycznej dotycząca przesunięcia programu atomowego o dwa lata. Reasumując, nawet kiedy państwo chce, rząd chce, premier chce, to bez silnego zaplecza merytorycznego, kontroli i egzekucji przyjmowanych strategii taktycznie realizowane cele są ważniejsze niż przyjęte oficjalnie strategie państwa.

Równi i równiejsi

Trudno nawet zliczyć ile rządowych koncepcji informatyzacji i wielkich projektów IT powstało w ciągu minionych lat. Efekt najlepiej chyba określił niedawno mianowany szef MSW mówiąc o tym, że została po nich jedynie „spalona ziemia". Warto zauważyć, że poważne nadużycia korupcyjne przy projektach informatycznych, zakończone aresztowaniami członków zarządów dotyczyły wielkich koncernów zagranicznych.

Tymczasem polska grupa Asseco mimo problemów w otrzymywaniu państwowych zleceń, rozwija się na międzynarodowych rynkach, płacąc w kraju znacznie wyższe podatki i zatrudniając więcej polskich specjalistów niż zachodnie koncerny. Po całej kampanii czarnego piaru pod adresem Prokomu, a następnie – Asseco w związku z informatyzacją ZUS, pozostała po niej polska technologia doceniona przez międzynarodowych ekspertów i Komisję Europejską oraz rozpoznawalna w skali całego świata polska firma IT.

Polska grupa chemiczna skupiona wokół Synthosu rozwija się znakomicie. Jest jednym z najlepszych przykładów wejścia prywatnego biznesu do międzynarodowej ligi w takich obszarach, jak produkcja syntetycznego kauczuku. Jej właściciel Michał Sołowow jest dzisiaj partnerem dla największych korporacji produkujących opony i chemię. Czy naprawdę Synthos realizowałby gorzej cele strategiczne państwa w sektorze chemicznym gdyby zamiast czarnej polewki od ministra skarbu mógł zrealizować akwizycję Puław zgodną z rządową strategią dla sektora chemicznego?

Zupełnie niedawno mówiono jeszcze o konieczności ścisłego nadzoru urzędniczego nad „strategiczną" telekomunikacją. Rynek telekomunikacyjny jest jak najbardziej strategiczny. Ale najlepiej rozwija się wtedy, kiedy urzędnicy nie nadzorują, ale po prostu nie przeszkadzają w jego rozwoju jak udowadnia to ostatnio Zygmunt Solorz.

10 kwietnia premier Donald Tusk przebywał z wizytą w Nigerii. Od kilku lat w obszarze surowców i energii działają w tym kraju firmy Jana Kulczyka. Trudno powiedzieć czy wizyta polskiego premiera w ogóle może i czy ma pomóc polskiemu przedsiębiorcy działającemu w Afryce. Jeśli jednak mogłoby się tak stać to byłoby to oznaką normalności w traktowaniu firm przez polski rząd.

Niedawno prezydent Rosji Władimir Putin publicznie zapytał szefa Gazpromu o szanse na budowę drugiej nitki rurociągu Jamalskiego. Pod polskim adresem padła ciekawa propozycja biznesowa. Jednak już dosłownie parę godzin później dowiedzieliśmy się od członka rządu odpowiedzialnego za spółki skarbu państwa, że nie widzi jakiejkolwiek sensowności takiego projektu. Odrzucenie propozycji z powodu „braku rynku" dla dodatkowych ilości gazu w sytuacji, w której Polski przemysł zużywa go niewspółmiernie mało w stosunku do Niemiec czy Ukrainy można porównać tylko do reakcji jaką wywołało wysłanie do Afryki dwóch synów przez czeskiego producenta butów - Batę. Dla jednego nie było rynku na buty bo „wszyscy chodzili boso", dla drugiego wielką szansą dla biznesu było to, że „wszyscy chodzą boso". Czy przed użyciem argumentu, że w Polsce nie ma miejsca na dodatkowy gaz wysłuchano branży chemicznej, która dzisiaj nie rozwija się raczej z powodu braku taniego gazu niż z powodu jego nadmiaru? Jest trudne do wyobrażenia żeby któryś z polskich biznesmenów, którzy odnieśli wielki sukces w biznesie Jan Kulczyk, Zygmunt Solorz, Michał Sołowow, zareagował na propozycję biznesową od poważnego zagranicznego partnera odrzucając ją parę minut po jej złożeniu. Każdy z nich rozpocząłby od uważnej analizy, albowiem dla każdego z wymienionych jest oczywiste, że nie da się zrealizować takiego projektu wbrew strategicznym interesom państwa. Tak jednak zrobiłby biznes prywatny, nie państwowy. Kto lepiej reprezentowałby interesy państwa?

Autorzy są przedsiębiorcami. Rafał Kasprów jest partnerem zarządzającym MDI Strategic Solutions. Wiesław Walendziak jest wiceprezesem Prokom Investments. Artykuł wyraża prywatne opinie autorów

O sile i znaczeniu państw decyduje ich potencjał ekonomiczny i demograficzny. Do tego dochodzą zasoby surowców naturalnych oraz położenie. A jednak państwa o zbliżonym potencjale bardzo często dzieli przepaść w rankingu znaczenia i wpływu. Liczą się bowiem te, które potrafią jasno zdefiniować swoje strategiczne cele, a także stworzyć warunki ekspansji rodzimych podmiotów gospodarczych, zdolnych - dzięki zakumulowanemu kapitałowi - nie tylko finansować swój rozwój, ale przede wszystkim zwrócić uwagę na innowacyjne i obiecujące rozwiązania technologiczne i biznesowe. Takie zależności nie są jednak pochodną arbitralnych decyzji urzędników czy regulatorów, ale strategii, które wypracowują przywództwa poszczególnych państw.

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?