Przy okazji warto zauważyć, że choć plotka stała się hitem sezonu ogórkowego, autorki artykułu mają bardzo słabe źródła. Każdy, kto zna choć kilku polityków, słyszał o niej jakieś 3–4 miesiące temu. Tyle że nikomu nie przyszło do głowy jej publikować.
Zawsze się coś przylepi
Oczywiście każdy, kto wie, jak funkcjonuje polska polityka, doskonale rozumie też, dlaczego przeciwnicy Gowina z własnej partii (bo nie ma specjalnych wątpliwości, że to oni za tym stoją) wybrali taki moment na atak.
W Platformie zbliżają się wybory, a były minister sprawiedliwości po usunięciu z rządu z otwartą przyłbicą stanął do walki z Donaldem Tuskiem. Krytykuje zarówno premiera, jak i swoich kolegów, ogłasza, że będzie startował jako kontrkandydat szefa rządu, a to w PO nie może się podobać. Jak każda typowa partia władzy, której członków nie łączy żadna idea ani spójny program, skupiona jest jedynie na tym, by jak najdłużej utrzymać się u steru.
W związku z tym ci, którzy zgłaszają uwagi co do jakości rządzenia, a do tego mają jakieś postulaty światopoglądowe, są uznawani za wrogów. Tak zatem kolportowanie plotek jest elementem kampanii negatywnej, która w zamyśle przeciwników Gowina ma zakończyć się jego wyrzuceniem z partii, a jak to się nie uda, to przynajmniej zepchnięciem na boczny tor. Rozpuszczanie pogłosek o konszachtach byłego ministra z Jarosławem Kaczyńskim ma uwiarygodnić ostateczną rozprawę z nim przed własną partią i elektoratem.
Romans Kwaśniewskiego
Jeśli ktoś myśli, że to przesada, myli się. Plotki bywają bardzo niebezpieczne i zniszczyły już w Polsce niejednego polityka, a licznym narobiły bardzo poważnych kłopotów. Bo przecież po jakimś czasie, gdy przyjdzie do zrobienia porządku z opluskwianym przeciwnikiem, nikt nie będzie pamiętał szczegółów, za to wielu zostanie w głowach, że ma on coś na sumieniu: knuł z wrogami albo zaplątał się w jakieś ciemne sprawy. „Dzielnie powtarzaj – zawsze się coś przylepi” – zalecał wybitny filozof Francis Bacon i wiedział, co mówi.
Warto pod tym kątem przyjrzeć się politycznej historii 20-lecia wolnej Polski. Wtedy przekonamy się, że rozpuszczaniem plotek zajmowali się zarówno przeciwnicy, jak i służby specjalne. A parokrotnie niechlubną rolę odegrały w tym procederze media.
Przykłady? Bardzo proszę. Tak było choćby w sprawie najgłośniejszej bodaj pogłoski III RP o romansie Aleksandra Kwaśniewskiego z Edytą Górniak, którą w końcu opisało kilka gazet, a sam prezydent poczuł się zobligowany, by ją dementować.
W tym przypadku trudno było zaszkodzić głowie państwa, bo Kwaśniewski był już w trakcie drugiej kadencji i o żadne stanowiska się nie ubiegał. Ale nie ma szczególnych wątpliwości, o co chodziło i kto plotkę rozpuszczał. Osłabiony aferą Rywina obóz Leszka Millera chciał w ten sposób odwrócić uwagę od swoich problemów i przez chwilę nawet mu się udało.