Żydzi nie są narodem wybranym

Duża część tych, którzy serio traktują przykazania judaizmu, jest niebezpieczna dla istnienia Izraela. Mesjasz, w którego oni wierzą, zawodzi. Dlatego syjoniści i socjaliści zmuszeni byli przejąć jego rolę – pisze izraelska socjolog.

Publikacja: 08.10.2013 02:03

Żydzi nie są narodem wybranym

Foto: archiwum prywatne

Red

Mam zastrzeżenia do tekstu Filipa Memchesa, opublikowanego w „Plusie Minusie", w którym zrecenzował on moją książkę „Naród nie wybrany". Przede wszystkim zdjęcia ilustrujące ten tekst (uroczystości w rocznicę śmierci cadyka Elimelecha, kadry z filmów „Cud purymowy" i „Fanatyk") nie mają nic wspólnego z moją książką, a sam jego tytuł („Czy warto być Żydem?") jest obraźliwy dla ludzi pochodzenia żydowskiego. Ale po kolei.

Oni w Boga nie wierzą

Zacznijmy od stwierdzenia, które pojawia się już w leadzie: „Dla Żyda kwestia tożsamości wiąże się ściśle z relacją, jaką ma on ze Stwórcą". Postawmy zatem pytanie: przede wszystkim kim jest ten Żyd, którego ma na myśli Memches? Na pewno większość moich rozmówców, jak również i ja, nie utożsamia się z żydowskością w takim znaczeniu, jakie jej nadaje publicysta „Rzeczpospolitej".

O kim Memches pisze? Czy o swoim wyobrażeniu „prawdziwego" Żyda? Jeśli tak, to wtedy polemizuje z moimi rozmówcami, co jest trochę dziwne, jeśli chodzi o książkę składająca się z wywiadów z ludźmi, którzy z własnej woli przyszli do mnie, aby podzielić się jednym ze szczytowych przeżyć, jakie stały się ich udziałem. Oni w tego Boga – którego ma na myśli Memches – nie wierzą. Jeśli autor tekstu uważa, że ma lepsze rozwiązanie dla ich strachów, bólu i rozterek, to wolałabym, by to wyraźnie napisał.

Filip Memches ani razu nie odniósł się do znamiennego fenomenu, o którym mówi większość moich rozmówców. Chodzi o uczucie siły i zadowolenia, którego doznali, gdy przeszli proces zaakceptowania swej tożsamości. Czy to jest nieważne?

Dalej publicysta „Rzeczpospolitej" przywołuje jedną z wypowiedzi, jaka pada w mojej książce: „Irytuje mnie (...) zamknięcie się na mniejszości w Polsce. (...) To domniemanie, że każdy jest katolikiem, każdy ma być biały, heteroseksualny, mnie drażni". I komentuje ją następująco: „Z takiego postawienia sprawy można wysnuć wniosek, że atrakcyjność bycia Żydem łączy się z pochwałą tego, co odmienne. A jeśli tak, to może to skutkować tym, iż od głębokiego powrotu do wiary przodków ważniejsza się staje chęć realizacji jakiegoś naiwnego multikulturalistycznego projektu". To tylko opinia Memchesa, a nie fakt. W dodatku ta jego opinia deprecjonuje ludzi, do których się odnosi. Czy nie rozumie on, że może występować również inne niż jego postrzeganie rzeczywistości: lewicowe i liberalne? I bynajmniej – wbrew temu, co wynika z tekstu Memchesa – nie jest ono nieznośne. Na przykład, że nikt nie może być prześladowany pod pretekstem pochodzenia, wyznania czy preferencji seksualnych. Gdzie tu pochwała czegokolwiek? A może w tym wyraża się próba przetrwania?

Kolejna sprawa – autorowi tekstu brakuje w „Narodzie nie wybranym" przypadku człowieka, który będąc antysemitą, dowiedział się o swoim żydowskim pochodzeniu, co spowodowało, że zrewidował własne przekonania. Memches dodaje: „W Polsce ludzi tego pokroju nie brakuje, chociaż prawdopodobnie nie są zbyt chętni do tego, żeby się ujawniać. Do nich szczególnie należałoby zaadresować podstawowe pytanie, którego Paulina Celnik wprost swoim rozmówcom chyba nie stawia (a szkoda!): czy warto być Żydem, a jeśli tak, to dlaczego?".

Niestety, żaden żydożerca się do mnie nie zgłosił. Jeśli się paru takich zgłosi, pewnie zrobię z nimi wywiady. Ale każdego z moich rozmówców zapytałam, czy jest zadowolony z tego, iż dowiedział się o swoim żydowskim pochodzeniu, czy też tego żałuje. Odpowiedzi były, w przeważającej większości, jednoznaczne. Włącznie z wyjaśnieniami, dlaczego są tak (bardzo) zadowoleni. Zdaje mi się, że dobrze byłoby o tym w recenzji napisać.

Cepeliowskie tradycje

Wreszcie Memches powraca do tytułowego pytania swojego tekstu: „czy warto być Żydem, a jeśli tak, to dlaczego? Sam tytuł książki Pauliny Celnik skłania do tego, żeby odpowiedzieć: nie. Skoro wychodzi na to, że należy się do narodu, który nie jest wybrany, wówczas przymierze Żyda z Bogiem przestaje mieć znaczenie. I wtedy trzeba szukać źródeł mocy w tym, co świeckie i doczesne". Publicysta „Rzeczpospolitej" wymienia w tym kontekście między innymi liberalną kulturę polityczną, syjonizm i komunizm. I oświadcza: „Tyle że z perspektywy tego, co jest dla żydowskości konstytutywne – oczekiwania zbawienia – okazują się one zawodne".

Jako socjolog pozwolę sobie zauważyć, że właśnie źródła świeckie (syjonizm, socjalizm) umożliwiły powstanie państwa Izrael i – co za tym idzie – żyć Żydom jako ludziom swobodnym i suwerennym. I większość z nas, Izraelczyków, traktuje przykazania judaizmu jako cepeliowskie tradycje – fajnie, że jest coś takiego, ale to nie jest sedno naszego bytu. Tymczasem duża część tych, którzy serio traktują te religijne przykazania, jest niebezpieczna dla istnienia Izraela. Mesjasz, w którego oni wierzą, zawodzi. Dlatego syjoniści i socjaliści zmuszeni byli przejąć jego rolę. A my, w mojej opinii, nie jesteśmy narodem wybranym. Jesteśmy narodem, który ma własny, niepodległy kraj i zarazem cechują go wszystkie przywary, które dotyczą też innych narodów.

Filip Memches pod koniec swojego tekstu stwierdza: „Świeckie interpretacje rzeczywistości nie pomagają zmierzyć się z traumą Holokaustu, podobnie jak z każdym nieszczęściem, jakie przydarza się nam w życiu. Jeśli Boga nie ma, to w obliczu katastrof pozostaje zachowywać stoicki spokój".

Cóż, stoickiego spokoju wobec zagłady nikt nie może zachować. Religijni Żydzi radzą: „nie staraj się zrozumieć tego, co jest ponad tobą". Wspominając komunistyczną przeszłość Polski, można tę radę ująć też inaczej: „partia wie lepiej".

Autorka jest izraelską socjolog. Niedawno ukazała się jej książka „Naród nie wybrany", będąca zbiorem rozmów z Polakami, którzy odkryli swoje żydowskie pochodzenie

Mam zastrzeżenia do tekstu Filipa Memchesa, opublikowanego w „Plusie Minusie", w którym zrecenzował on moją książkę „Naród nie wybrany". Przede wszystkim zdjęcia ilustrujące ten tekst (uroczystości w rocznicę śmierci cadyka Elimelecha, kadry z filmów „Cud purymowy" i „Fanatyk") nie mają nic wspólnego z moją książką, a sam jego tytuł („Czy warto być Żydem?") jest obraźliwy dla ludzi pochodzenia żydowskiego. Ale po kolei.

Oni w Boga nie wierzą

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?