Niedawne wypowiedzi Romana Kuźniara i Krzysztofa Liska na temat roli Edwarda Snowdena w światowej aferze podsłuchowej obnażyły rozbieżności w obozie władzy w Polsce.
Przypomnijmy, doradca prezydenta do spraw międzynarodowych pochwalił byłego pracownika amerykańskich specsłużb za to, że ten ujawnił stosowane przez nie metody szpiegowskie. Snowden wyraził gotowość złożenia zeznań przed specjalną komisją Bundestagu po tym, gdy pojawiła się informacja o rzekomym podsłuchiwaniu Angeli Merkel przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA).
Zdaniem Kuźniara Amerykanin powinien otrzymać Nagrodę Sacharowa, którą Parlament Europejski przyznaje w dowód uznania za walkę na rzecz praw człowieka. Prezydencki minister dodał też, iż w zaistniałej sytuacji Europa zachowała się zbyt łagodnie, a więc i mało solidarnie wobec Niemiec.
Kuźniarowi odpowiedział europoseł Platformy Obywatelskiej Krzysztof Lisek. Zaangażowany on jest w monitorowanie polityki rosyjskiej na Kaukazie. Był szefem misji obserwacyjnej PE na ostatnie wybory prezydenckie w Gruzji. Na Twitterze napisał: „Snowden jest zdrajcą i rosyjskim szpiegiem", a słowa Kuźniara napiętnował jako sprzeczną z polską racją stanu „głupią i nieprzemyślaną prowokację".
Jak się odróżnić
Doradca prezydenta nie od dziś wywołuje emocje swoimi dość wyrazistymi opiniami. Dwa główne zarzuty, jakie się pod jego adresem pojawiają, to obsesyjny antyamerykanizm i ślepa prorosyjskość. O Kuźniarze głośno się zrobiło w roku 2007, kiedy został zwolniony ze stanowiska dyrektora Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Kością niezgody między politologiem a rządem PiS była ocena pomysłu rozmieszczenia w Polsce elementów tarczy antyrakietowej. Kuźniar ten pomysł poddał druzgocącej krytyce.