Człowiekowi nie urosną skrzydła

Jeśli teorie gender mają charakter naukowy, to warto przypomnieć, że i nauka ma na swoim koncie ciemne karty – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".

Publikacja: 25.11.2013 01:19

Filip ?Memches

Filip ?Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Kościół katolicki w Polsce nie ma łatwo w sporach, jakie prowadzi z lewicowo-liberalnymi środowiskami opiniotwórczymi. Świeżym przykładem są kontrowersje, które wywołują teorie związane z pojęciem „gender".

Kościół kontra nauka

W ubiegłym tygodniu posypały się gromy przede wszystkim na arcybiskupa Marka Jędraszewskiego. Metropolita łódzki, komentując wypowiedź Magdaleny Środy o tym, że pierwszym ideologiem gender był Jezus Chrystus, stwierdził między innymi, iż „jest to ideologia szalenie niebezpieczna, która prowadzi do śmierci danej cywilizacji", ponieważ dąży do zniwelowania naturalnych różnic między kobietą a mężczyzną w imię postulatu fałszywie pojętego równouprawnienia płci, a w konsekwencji do zniszczenia takich instytucji jak małżeństwo i rodzina.

Środa nie pozostała hierarsze dłużna. W felietonie na łamach „Gazety Wyborczej" wpierw prostacko zakpiła z celibatu kleru (zasugerowała, że jak się purpurat tak martwi o prokreację, to niech sam weźmie w niej udział), a następnie napadła na arcybiskupa Jędraszewskiego za słowa: „w roku 2050 nieliczni biali będą pokazywani innym rasom ludzkim tak jak Indianie w Stanach Zjednoczonych w rezerwatach".

Zdaniem filozof arcybiskupowi Jędraszewskiemu chodzi o to, żeby białe kobiety siedziały w domu i rodziły białe dzieci (przyświecają mu zatem motywacje kryptorasistowskie). „»Gender« wyciąga je tymczasem z domów, dowodząc, że są równe mężczyznom, mają takie same prawa, a więc powinny mieć takie same szanse i możliwości".

Kolejny atak na metropolitę łódzkiego i innych duchownych przypuścił socjolog Jacek Kochanowski. Zapytany przez „GW" o zarzuty stawiane teoriom gender (że to nowy totalitaryzm) odparł, iż są one skandaliczne, a Kościół potrzebuje wroga.

Kochanowski zapewnia, że gender to nie ideologia, lecz przedmiot badań naukowych. „Nie negujemy biologicznego aspektu płci: różnic chromosomalnych, hormonalnych, anatomicznych itp. Badania gender nie negują istnienia podziału na męskość i kobiecość, lecz opisują tylko jego kulturowy i społeczny kontekst".

Wyłania się tu zatem prosty podział. Po jednej stronie jest „ciemny" Kościół, odwołujący się do objawienia, który w przeszłości był oporny na przyjęcie tezy o kulistości Ziemi, a dziś nie uznaje studiów gender, po drugiej zaś – „jasna" nauka posiłkująca się danymi empirycznymi i wolna od wszelkich religijnych i ideologicznych uprzedzeń.

Kariera eugeniki

Problem tkwi w tym, że i Środa, i Kochanowski to nie tylko ludzie nauki, ale także osoby politycznie zaangażowane – na rzecz feminizmu i ruchów LGBT.

Poza tym naukowość – prawdziwa lub rzekoma – bywa dziś doskonałą formą kamuflażu. Ale przecież i nauka ma na swoim koncie ciemne karty. Warto przypomnieć pierwszą połowę ubiegłego wieku i karierę eugeniki. To też była dziedzina nauki. Przyświecał jej szczytny cel: żeby rodziły się tylko zdrowe dzieci. W ramach jego realizacji między innymi sterylizowano osoby upośledzone umysłowo.

Eksperymenty eugeniczne były elementem polityki III Rzeszy. Ale nie tylko. W latach 1936–1976 w Szwecji, pod rządami tak światłej i postępowej siły, za jaką może uchodzić szwedzka partia socjaldemokratyczna, wysterylizowano 63 tys. osób „nieprzydatnych" lub „społecznie niedostosowanych". Zwolennikami eugeniki byli ludzie uważani za autorytety moralne, między innymi George Bernard Shaw czy Bertrand Russel, a w Polsce – Janusz Korczak. Potępiał ją natomiast Watykan. Warto zacytować w tym miejscu jedno zdanie z recenzji książki Marcina Bielawy-Zaremby „Higieniści. Z dziejów eugeniki" autorstwa publicystki i działaczki feministycznej Agnieszki Graff: „Ta historia jest fascynująca nie dlatego, że chodzi o potworność, ale dlatego że potworność ta zyskała poparcie ludzi szlachetnych".

Oczywiście konsekwencją studiów gender nie muszą być zbrodnie. Ale nie można demagogicznie twierdzić, że mamy tu do czynienia ze zjawiskiem neutralnym światopoglądowo. Jeśli teorie gender demaskują kulturowe i społeczne uwarunkowania ról płciowych, to przecież nie chodzi o zdobywanie wiedzy dla samej wiedzy, ale o wykazanie tego, że za tymi uwarunkowaniami stoją wielowiekowe struktury i przesądy, dyskryminujące kobiety i faworyzujące mężczyzn. A skoro tak – pożądane jest usunięcie tych uwarunkowań, w konsekwencji czego to, jak zdefiniujemy kobiecość i męskość, będzie kwestią umowy i wolnego wyboru.

Nie jest to więc spór między „ciemnogrodem" a „jasnogrodem", ale między dwoma odmiennymi koncepcjami człowieka, małżeństwa, rodziny, społeczeństwa. Kościół zaś – w przeciwieństwie do teoretyków gender – stoi na stanowisku, że między kulturą a naturą zachodzi istotny związek.

Stąd płynie wniosek, że tak jak postulowana przez marksizm-leninizm zmiana uwarunkowań społecznych nie zlikwidowała różnic klasowych, tak zmiana uwarunkowań kulturowych nie wyeliminuje naturalnych różnic płciowych.

Człowiekowi, choćby nie wiadomo jak chciał, nie urosną skrzydła, więc nie zacznie on sam latać. Żadna „polityka równościowa" tu nie pomoże.

Kościół katolicki w Polsce nie ma łatwo w sporach, jakie prowadzi z lewicowo-liberalnymi środowiskami opiniotwórczymi. Świeżym przykładem są kontrowersje, które wywołują teorie związane z pojęciem „gender".

Kościół kontra nauka

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?