„Społeczeństwo bowiem, to najdawniejszy, najzawziętszy wróg ludzkości" - perorował członek Centralnej Rady Anarchistów Europy i kandydat na stanowisko Czwartku. W powieści z początku XX wieku, dziś uznanej przez angielskie służby za najlepszy opis policji politycznej (Chesterton „Człowiek, który był czwartkiem"). Z podobnym donosem na katolików pośpieszyła do watykańskiej centrali filozofka Środa osaczona przez katolickie społeczeństwo.
Firmowana przez nią epistoła, bezpretensjonalna intelektualnie i przymilna, może przynieść same jak najlepsze, iście biblijne owoce. Papieskie zaproszenie do Watykanu przebiłoby nawet fuks Kwaśniewskich z papamobile. Jan Paweł II zawołał tamto prezydentostwo w ostatniej chwili z litości i braku czasu na audiencję właściwą. Środa wyruszyłaby na dysputy teologiczne przy medialnych trąbach jerychońskich przynajmniej jak Jan Hus, Marcin Luter i Erazm z Rotterdamu w jednym pęczku.
Pismo Środy do Watykanu z propozycją zaproszenia własnej osoby jest jak list do świętego Mikołaja z prośbą o ponton, domek na czereśni, autko na prąd, narty, profesjonalny zestaw do karaoke i żywego kucyka w zamian za jakąś mglistą deklarację pełną ortograficznych byków. Bije z niego jednakże solidna szkoła marksizmu. Naturalnego nawozu gleby, na której zakwitł kwiat etyki współczesnych, postkomunistcznych, uniwersyteckich katedr filozoficznych, czego beneficjentką jest Środa de domo Ciupak. W czasach, jako się głosi, do spodu obalonego komunizmu, przechrzczenie nazw, zboczenie ideologii w korytarzyk „etyki" jest racjonalne i pragmatyczne. Cele międzynarodówki wyłożone explicite mogłyby porazić społeczeństwo swoją dobroczynnością w lepieniu nowego, postępowego człowieka własnego pomysłu. Miłego w pracy i współpracy ze swoimi właścicielami, finansującego się i żyjącego w dogodnym odcinku czasowym.
Niezależnie jednak, osobiście Środę, czy też wzięty przez nią w obronę i zarząd elektorat ograniczony aktualnie do LGBT- czy okresowo czy permanentnie uwiera ich płeć własna lub cudza - szansa przerażenia papieża Franciszka uciskiem dostępnego aktualnie proletariatu panującym w ojczyźnie kremówki teoretycznie istnieje. Gdyby Środzie zamysł się powiódł, horyzont zapłonąłby przed nią blaskiem tęczy listopadowego, wielkiego happeningu.
Sięgnijmy do Wikipedii. Okazuje się, że autorką podręczników do „etyki zamiast religii" jest właśnie Magdalena Środa! Autorką książek dla uczniów i nauczycieli szkół przeróżnych szczebli. A nawet Mickiewicz, mimo całej ideowości, szarpałby ani chybi z jeszcze większym zacięciem dłoń papieża podczas audiencji w sprawie ojczyzny, gdyby miały od tego wzrosnąć nakłady podręczników szkolnych z mickiewiczologii. Na miejscu autora książek do etyki każdy przynajmniej próbowałby szarpnąć, bo jak na razie w szkołach pies z kulawą nogą nie pali się na toto dziwo uczęszczać. Mimo perspektyw, zielonych świateł, europejskich kijów i marchewek. Zbyt wielu też dyrektorów szkół wije się przed władzą niczym piskorz, żeby się wykręcić od tej siary. Wobec szansy papieskiego poparcia dla partnerstwa z autorką podręczników postępowej religii, złożenie paru ciepłych słów łaskawej sympatii z wyżyn świeckiego etyka pod adresem Jezusa Chrystusa, to szczegół nie tylko dla filozofki rangi Środy. Szkół, mimo rączego toku procesu likwidacji, mamy wciąż niemało.