Chrześcijanom wstęp wzbroniony

Polowanie z nagonką na wiceministra Michała Królikowskiego pokazuje, że laickie media są w stanie znieść jedynie katolików bezobjawowych – pisze publicysta

Publikacja: 14.01.2014 01:05

Tomasz P. Terlikowski

Tomasz P. Terlikowski

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Antychrześcijańska agresja laickich mediów staje się coraz bardziej wyraźna. Komentatorzy, a coraz częściej także podlizujący się im politycy, już nawet nie udają, że celem jest eliminacja chrześcijan z przestrzeni publicznej. Polowanie z nagonką na wiceministra Michała Królikowskiego jest tego najlepszym przykładem.

Nikt z polujących nie udaje nawet, że są przyczyny merytoryczne, by go odwołać ze stanowiska, i wszyscy otwarcie przyznają, że głównym „problemem" są jego poglądy, określane mianem skrajnych, fundamentalistycznych, wręcz fanatycznych. A gdy to nie wystarcza, wytacza się cięższe działa, przypominając, że ten urzędnik państwowy jest „świeckim mnichem", a do tego ma – o zgrozo! – „nieformalne związki z Opus Dei". I właśnie te „zbrodnie" mają sprawiać, że – zdaniem dziennikarki „Gazety Wyborczej" Ewy Siedleckiej, publicysty Jacka Żakowskiego czy posła PO Andrzeja Halickiego – wiceminister Królikowski ma wylecieć z rządu.

W Stanach Zjednoczonych istnieje odrębny gatunek katolików – choć odrzucają oni naukę Kościoła, to jednocześnie zapewniają, że są katolikami

Deklaracja apostazji

Sęk w tym, że poglądy Królikowskiego nie są w najmniejszym stopniu fundamentalistyczne czy fanatyczne. Są po prostu katolickie. Jeśli bowiem katolik jest za in vitro, to nie oznacza, że jest tolerancyjny, ale że nie wyznaje katolicyzmu. Podobnie jeśli opowiada się za aborcją czy wprowadzeniem do systemu prawnego homozwiązków. Zatem ktoś, kto w wyżej wspomnianych kwestiach ma inne poglądy niż wiceminister sprawiedliwości, nie ma poglądów umiarkowanych czy centrowych, lecz niekatolickie.

W polskim prawie nie ma też zakazu bycia oblatem benedyktyńskim czy przynależności do Opus Dei. Ruchy i stowarzyszenia katolików świeckich są całkowicie legalne, a przynależność do nich nie ogranicza praw obywatelskich. No, przynajmniej na razie nie ogranicza, bo obserwując aferę wokół Królikowskiego, można odnieść wrażenie, że już niebawem warunkiem wejścia do rządu czy pełnienia innych funkcji publicznych będzie deklaracja apostazji lub przynajmniej oświadczenie złożone na Czerskiej z odrzuceniem  jakiejkolwiek wiary i zapewnieniem, że jest się „człowiekiem bez właściwości" i bez przekonań.

Sprawa Buttiglionego

W wielu krajach Unii Europejskich – na razie nieformalnie, lecz systematycznie – prowadzi się politykę dyskryminacji chrześcijan i ograniczania ich praw obywatelskich. Nie chodzi przy tym o zakazywanie pełnienia funkcji publicznych, a jedynie o budowanie atmosfery, w której każdy, kto przyzna się do szczerej i pełnej wiary, a także ten, kto nie kwestionuje stanowiska Kościoła w sprawach wiary i moralności, jest piętnowany i uznawany za niegodnego pełnienia działalności politycznej.

Najbardziej wyrazistym przykładem może być historia włoskiego polityka Rocco Buttiglionego, któremu uniemożliwiono pełnienie funkcji komisarza Unii Europejskiej tylko dlatego, że przyznał – i to po bardzo długim unikaniu jednoznacznej deklaracji – iż akty homoseksualne uważa za grzech. „Ja mogę myśleć, że homoseksualizm jest grzechem, ale to nie ma żadnego wpływu na politykę, bo w polityce obowiązuje zasada niedyskryminacji, a państwo nie ma prawa wścibiać nosa w tego rodzaju sytuacje" – powiedział wówczas Buttiglione, a w innej odpowiedzi podkreślił, że chciałby wspierać politykę prorodzinną, która pomogłaby kobietom – mającym zbyt wiele zadań – łączyć obowiązki matki i „rozwijać własne talenty na płaszczyźnie profesjonalnej".

Obie te wypowiedzi – przyznajmy, niezwykle umiarkowane – wywołały skandal, a ówczesny przewodniczący Parlamentu Europejskiego, socjalista Josep Borrell, oznajmił, że jako Hiszpan, nie chciałby „mieć w rządzie ministra sprawiedliwości, który uważa homoseksualizm za grzech, który uważa, że kobieta powinna w domu rodzić dzieci pod opieką męża. Są to słowa, mówiąc krótko, obraźliwe. Buttiglione powinien się zajmować jakimś innymi ważnymi sprawami, np. burakami".

Wypowiedź ta, dodajmy, przynajmniej w części dotycząca homoseksualizmu, znaczy ni mniej, ni więcej, tylko tyle, że Borrell uważa, iż ministrem nie może być katolik, bo katolicy mogą zajmować się tylko burakami. I żeby nie było wątpliwości, Buttiglione ministrem nie został.

Dławienie wolności

Sukces akcji przeciwko Buttiglionemu sprawił, że przy powoływaniu składu kolejnej Komisji Europejskiej lobbyści laicyzacyjni i gejowscy uruchomili machinę, która miała zablokować powołanie na urząd unijnego komisarza ds. zdrowia i obrony konsumentów Maltańczyka dr. Tonia Borga.

Argumenty były dokładnie takie same jak w przypadku Buttiglionego. Maltańczykowi zarzucano, że przyjmuje katolickie poglądy na homoseksualizm, rozwody i aborcję. Lobbyści podkreślali, że wprawdzie osobiste poglądy komisarzy nie są przedmiotem zainteresowania UE, ale w tym przypadku mogą się stać przeszkodą w bezstronnym wypełnianiu obowiązków. Szczególnie mocno krytykowano dr. Borga za to, że sprzeciwia się aborcji i wspiera działanie grupy Gift of Life, której celem jest uniemożliwienie legalizacji zabijania dzieci na Malcie. Niechęć budziło też stwierdzenie, że każda aborcja powinna być traktowana jak morderstwo, i przekonanie, że życie zarodka zaczyna się w momencie, gdy dobiega końca proces zapłodnienia – z tego faktu wynika bowiem, że zapłodniona komórka jajowa jest ludzkim embrionem i musi być traktowana jak osoba.

Tym razem jednak, także z powodu jasnego stanowiska Malty oraz mocnego wsparcia, jakie polityk otrzymał od europejskich chrześcijan, plany utrącenia jego kandydatury się nie powiodły. Forum Niemieckich Katolików wprost pisało o tym, że „dławienie wolności w imię wolności prowadzi do terroru jednego poglądu, a w dalszej perspektywie do końca demokracji – takiego skutku należy się spodziewać, gdy dopuszczalna jest jedna opcja polityczna, narzucająca innym swoje zdanie", i wzywało chrześcijan oraz wszystkich ludzi dobrej woli do wysyłania e-maili do eurodeputowanych.

W niczym nie zmienia to faktu, że Tonia Borga zmuszono do milczenia w sprawach kluczowych z perspektywy chrześcijańskiej, a także jasno po raz kolejny zasygnalizowano, że pewne poglądy będą przeszkodą w spełnianiu funkcji publicznych w Europie.

Odrębny gatunek katolików

Radykalni laicyzatorzy (a może zwyczajni totalitaryści) przekonują, że im nie chodziło wcale o katolicyzm Buttiglionego czy Borga, lecz o to, że mają oni skrajne poglądy, a jako dowód swojego otwarcia na wiarę zawsze przytoczą fakt, że taki na przykład Romano Prodi pełni funkcje publiczne i nikomu nie przeszkadza jego katolicyzm. Niewątpliwie to prawda, tyle że katolicyzm nie przeszkadza w działaniu również samemu Prodiemu. Jest on klasycznym przykładem katolika bezobjawowego, który zawsze jest chętnie widziany w rozmaitych gremiach demokratycznych. Dzięki niemu bowiem można pokazywać, że jest się otwartym, tolerancyjnym i walczy się wyłącznie z konserwatyzmem czy fundamentalizmem, a nie z samą religijnością.

W Stanach Zjednoczonych (trzeba przyznać, że pod tym względem kraju o wiele normalniejszym) istnieje odrębny gatunek katolików nie tyle bezobjawowych, ile wręcz wyspecjalizowanych w odrzucaniu nauczania Kościoła, przy jednoczesnym zapewnianiu, że są katolikami. Najlepszą przedstawicielką tego gatunku jest Nancy Pelosi. Ta polityk skrajnego lewackiego skrzydła Partii Demokratycznej jest za aborcją (a na pytanie, czy abortowałaby też Jezusa, odmawia odpowiedzi), przymuszaniem zakonnic do finansowania antykoncepcji, a także za wprowadzaniem do systemu prawnego związków homoseksualnych. Jednym słowem jest – jeśli chodzi o sferę poglądów – doskonałym przykładem lewicowego amerykańskiego mainstreamu, którego poglądy nie tylko nie mają nic wspólnego z katolicyzmem, ale są z nim wręcz sprzeczne. Nie przeszkadza jej to jednak przekonywać, że jest katoliczką.

Wzór godny naśladowania

W Polsce jest dokładnie tak samo. Z bezobjawowego katolicyzmu nikomu nie robi się zarzutów,  uznaje się go wręcz za wzór godny naśladowania. Problem polega tylko na tym, że taki katolicyzm jest równie pozbawiony sensu jak bezalkoholowa wódka czy niskokaloryczna czekolada. Ani to dobre, ani sensowne, ani nie daje kopa.

Sęk w tym, że tylko taka wersja katolicyzmu staje się dopuszczalna, a każdy, kto chce po prostu być katolikiem, świadomym i praktykującym, jest uznawany za oszołoma i postuluje się jego wykluczenie.

Na razie możemy jeszcze przeciwko temu protestować, z tym że za jakiś czas – jeśli się nie zbuntujemy – może się okazać, że także to jest fanatyzm i fundamentalizm, którego społeczeństwo nie powinno tolerować!

Autor jest filozofem, publicystą, ?redaktorem naczelnym portalu Fronda.pl ?i komentatorem Telewizji Republika

Antychrześcijańska agresja laickich mediów staje się coraz bardziej wyraźna. Komentatorzy, a coraz częściej także podlizujący się im politycy, już nawet nie udają, że celem jest eliminacja chrześcijan z przestrzeni publicznej. Polowanie z nagonką na wiceministra Michała Królikowskiego jest tego najlepszym przykładem.

Nikt z polujących nie udaje nawet, że są przyczyny merytoryczne, by go odwołać ze stanowiska, i wszyscy otwarcie przyznają, że głównym „problemem" są jego poglądy, określane mianem skrajnych, fundamentalistycznych, wręcz fanatycznych. A gdy to nie wystarcza, wytacza się cięższe działa, przypominając, że ten urzędnik państwowy jest „świeckim mnichem", a do tego ma – o zgrozo! – „nieformalne związki z Opus Dei". I właśnie te „zbrodnie" mają sprawiać, że – zdaniem dziennikarki „Gazety Wyborczej" Ewy Siedleckiej, publicysty Jacka Żakowskiego czy posła PO Andrzeja Halickiego – wiceminister Królikowski ma wylecieć z rządu.

Pozostało 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?